Wpis z mikrobloga

#azylboners #emerytura #szlachtaniepracuje
Mija miesiąc odkąd stwierdziłem iż już się w życiu napracowałem, czas wypieprzać z dużego miasta i zamieszkałem sobie w wymarzonym domu nad jeziorem. Przypuszczałem iż mi się lekko w główce #!$%@? ale nie jest źle.
Plusy:
-Wcześniej jarałem 20-40 fajek dziennie. Obecnie zszedłem do 10.
-Kawa z 3-5 kubków 0,5l spadła do 2 kubków normalnego rozmiaru. Zauważam też fakt iż nie muszę koniecznie rano wypić kawy. Czasami dopiero po godzinie od pobudki przypomina mi się że wypadałoby wodę wstawić na kawę.
-Przestałem nosić telefon przy dupie idąc nawet się odlać. Po dwóch tygodniach minął też odruch zerkania dlaczego kuźwa nikt nie dzwoni (w robocie 100-150 połączeń dziennie to była norma).
-Cieszą mnie drobiazgi typu kaczka przyleciała nad wodę, słońce odbijające się w kałuży, zwykłe pierdoły na które człowiek nigdy nie spoglądał.

Wady:
-Czasami włączają mi się feelsy za robotą. Jednak przesiadka z życia w pełnym biegu na pełen luz nie jest taka prosta. Człowiek się budzi i zastanawia się co dzisiaj na tapecie ma, zaś po chwili dociera że w sumie to nic.
-Do feelsów można dodać że jak pojechałem do marketu i usłyszałem ukraińców to zatęskniłem za ich marudzeniem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Unikam ludzi: z nowymi sąsiadami pogadałem parę chwil w ramach przywitania się i ogólnie nie chcę się z nikim integrować, podejrzewam że wynika to że pracowałem non stop z ludźmi.
-Czasami mam dni że nic nie chce mi się robić, zamulam, przeglądam wypoki czy też rozpalę sobie w kominku i gapię się w niego jak sroka w gnat.

Generalnie nie żałuję, psycha odpoczywa. Zobaczymy co będzie dalej, czy skończy się to jak pasta o bieszczadach ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 42