Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Studia zmarnowały mi prawie 4 lata życia. I nie był to żaden gównokierunek, tylko dobrze brzmiący kierunek techniczny na studiach dziennych na jednej z najlepszych uczelni publicznych w centralnej Polsce. Po zdanej obronie tak naprawdę uświadomiłem sobie jak bardzo jestem w dupie, kompletnie nieprzygotowany do podjęcia jakiejkolwiek pracy.
Wiedza teoretyczna żadna - większość przedmiotów była kompletnie nieprzydatna i równie dobrze mogłoby ich nie być, a z tych ważnych był czas na nauczenie się tylko podstaw. Tego co nauczyłem się przez te 4 lata studiów mógłbym na spokojnie opanować na własną rękę z książek lub internetu w 4 miesiące. Z resztą przez te lata wyglądało to podobnie, bo na większości wykładów prezentowane były nam fragmenty książek, które profesorowie po prostu czytali, więc nawet nie było czasu aby je na tych wykładach przepisać, więc nauka odbywała się samodzielnie z internetu lub poleconych książek. Gdyby podać zakres tematyczny na egzamin i literaturę, to równie dobrze mogłoby tych wykładów nie być, bo tylko na nielicznych coś nam tłumaczono, a czas ten można byłoby lepiej zagospodarować.
Wiedza praktyczna także żadna. Połowa zajęć laboratoryjnych to po prostu wykłady, tylko że w mniejszych grupach. Natomiast druga połowa to opisywanie maszyn i sprzętu za grube miliony jakie są na wyposażeniu sal (nieuruchamiane od lat, cześć pewnie nigdy) połączone znowu z wiedzą teoretyczną. Zajęcia na których rzeczywiście mogliśmy coś zrobić sami, przetestować, przeprowadzić jakiś eksperyment to można policzyć na palcach jednej ręki. Z opinii kolegów wiem, że wygląda to tak wszędzie.
Ktoś teraz może powiedzieć, że mogłem się skupić na czymś co lubię i w tym się rozwijać. Tylko, że po co w takim wypadku studia? Koła naukowe to pic na wodę, prowadzący to są chyba tylko od otwierania sal, a "starsi doświadczeniem" studenci, to są tam chyba tylko dla towarzystwa i ewentualnego zwolnienia z zajęć w przypadku jakichś większych warsztatów. Czasu na jakiś rozwój osobisty również brak, bo weekendy poświęcałem na pracę (oczywiście nie w zawodzie, bo żeby przy tym dorywczo coś zarobić to byłoby niemożliwe).
Także ludzie, jeśli nie potrzebujecie do wykonywania zawodu papieru, to zastanówcie się czy opłaca się biec po maturze na studia, bo mogą się Wam okazać zupełnie nieprzydatne i tylko totalnie zmarnujecie czas. No chyba, że chcecie studiować dla samych imprez, może wtedy warto, ale to można realizować i bez studiów. Dodam jeszcze, że idiotą nie jestem, wszystko na tych studiach sumiennie robiłem, zakuwałem, skończyłem je z wyróżnieniem, które też mi nic nie dało. Może jedynie to, że dostanę się na kolejny stopień i zmarnuję jeszcze kolejne 2 lata...
#zalesie #oswiadczenie #oswiadczeniezdupy #studbaza #studia #przegryw

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 14
@AnonimoweMirkoWyznania: w tym momencie zastanawiam sie czy bylem buntownikiem czy tez geniuszem ze #!$%@? sie na 1 roku studiow na oceny, zaliczenia, etc i skupilem sie na budowaniu wlasnej wiedzy i doswiadczenia xD

no nie wiem ludzie czego oczekiwaliscie idac na studia ktore sa w rankingu swiatowym w drugim tysiacu, bo to ze 'jedne z najlepszych w polsce' to tylko budzi usmiech politowania xD jesli powiesz ze jestes najsilniejszy w grupie
Nadrill - @AnonimoweMirkoWyznania: w tym momencie zastanawiam sie czy bylem buntownik...
Ktoś teraz może powiedzieć, że mogłem się skupić na czymś co lubię i w tym się rozwijać. Tylko, że po co w takim wypadku studia?


@AnonimoweMirkoWyznania:

studia są po to żeby skonfrontować to co tworzysz z kimś bardziej doświadczonym, są również po to żeby poszerzyć horyzonty. Ja przykładowo poszedłem na studia bo miałem pasję i używam tej zdobytej wiedzy w swoim hobby, fakt roboty po tym nie ma, ale mam za
Na studia warto pójść już z wyuczonym zawodem. Ale też #!$%@? budząc się na 4 roku. Ja na 2 roku ogarnąłem i przez 3 semestry uczyłem się czegos innego o bez problemu znalazłem pracę w innym zawodzie
Mam podobne zdanie co do studiów. A skoro wszystkiego trzeba 'uczyć się samemu' to po co te wszystkie wykłady, na których prowadzący czytają slajdy lub schodzą na zupełny offtopic? Umiejętności przydatnych w pracy prawie w ogóle nie ma na studiach, może jest trochę wiedzy, która przyda się jeśli ktoś planuje karierę naukową (zostać na uczelni). Pocieszać może fakt, że tytuł zostanie na całe życie i jego brak nie będzie barierą do potencjalnego
@NiePosram: A studiowałeś za granicą żeby powiedzieć, że tam jest lepiej? Największy problem jest taki, że Ludzie idą na studia z jednym głównym celem: skończyć studia a nie żeby coś umieć po tych studiach. W obecnych czasach dyplom ukończenia wyższej uczelni jest musem. Jest pierdyliard studentow z dyplomami ale mało który co potrafi. Polski system edukacji ma tę wadę, że każdy przedmiot uczy czegoś po trochę ale niczego konkretnie. Ja po