Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki powiedzcie mi czy ze mną jest coś nie tak ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Jestem trochę po trzydziestce #programista12k (netto etat), jeden stały #rozowypasek parę leveli niżej od dawna i żyje nam się bez większych problemów, bolców czy pierogów na boku, dram i afer. No niby #wygryw. Chcielibyśmy się trochę ustabilizować i chcielibyśmy mieć dziecko, ale ile bym nie liczył, wychodzi że nas nie stać. Już widzę jak ktoś pisze że się w dupach poprzewracało, ale o co chodzi.

Zarabiam niby dużo (wiem wiem, na wypoku to i tak mało), ale pracuję też dużo, często siedzę w nocy nad pracą albo dodatowymi zleceniami, do domu wracam nie wcześniej niż o 18, bardziej o 19.

Mieszkanie niedawno wzięte w kredycie, zanim go spłacę minie jeszcze przynajmniej 8 lat.

Różowa niestety z innej branży, aktualnie albo zarobi może 2-3 tysiące bez większych perspektyw albo intensywnie zwiększa kwalifikacje (co własnie robi) aktualnie nie pracując tylko się ucząc i robiąc pewne uprawnienia. Za jakieś 5 lat dojdzie może do 5-6 tysięcy, wyżej to już tylko własna działalność do której się nie nadaje. No trudno, nie każdy siedzi w ajti.

Teraz koszty. Kredyt prawie 3 tysiące zł, utrzymanie mieszkania, jedzenie, ubrania i tego typu podstawowe sprawy jakieś 2 tysiące zł, darmowe studia różowegopaska 500 zł miesięcznie (książki, materiały i inne), samochód średnio 500 pln miesięcznie, jakieś inne koszty tysiąc miesięcznie.

Nie imprezujemy, nie wyjeżdzamy na wakacje, nie mamy drogich hobby, nie pijemy, nie palimy, nie leczymy się na nic poważnego (jeden stały koszt 200 pln miesięcznie) czyli nie bardzo jest co więcej ograniczać. Nie kupujemy drogich ubrań, nie jemy niczego drogiego, no nie ma czego obcinać. Żyjemy nadal tak jak żyliśmy gdy zarabiałem jedną czwartą tego co teraz.

Zresztą nie jest źle, nadal zostaje jakieś 5 tysięcy miesięcznie (zwykle 6) które idzie na nadpłatę kredytu.

Co gdyby pojawiło się dziecko?

Różowa traci możliwość zrobienia czegoś ze sobą bo nie dokończy aktualnych kursów, zresztą kobietom w ciąży nie wolno robić tego co robi ze względu na pracę z jakąś chemią. Za jakieś 7 lat to nie byłby problem, bo miałaby lepszą pozycję, ale teraz to jest powrót na sam początek bo i tak musiałaby się opiekować dzieckiem. Nawet jakbym znalazł odpowiednią opiekunkę to nie chciałbym aby od razu dziecko większość dnia było z obcą kobietą, do tego to koszt przynajmniej tych 2.5 tysiąca miesięcznie a raczej jeszcze tysiąc więcej.

Koszty utrzymania dziecka. Nawet zakładając że byłoby zdrowe i nic się nie działo to pewnie z tysiąc złotych by wyszedł. Badania, pieluchy, jedzenie, ubrania (nie mamy od kogo brać używanych) no to wszystko kosztuje, pewnie ten tysiąc miesięcznie to momentami i tak byłoby za mało.

Nagle z tych 12 tysięcy robi się tylko półtora zapasu a to przecież życie z dnia na dzień, nic nie odkładam na emeryturę (dość drogie mieszkanie w miejscu gdzie zawsze ktoś wynajmie ma być właśnie emeryturą), co gdyby jednak ktoś z nas w końcu zachorował, co gdybym stracił pracę i jednak nie znalazł nowej w pół godziny, co gdy już stopy procentowe pójdą w górę a nie będę mógł nadpłacać kredytu i zostanie mi ponad 20 lat rat? Co gdyby dziecko miało jakieś problemy i trzeba by było mu poświęcać jeszcze więcej czasu i pieniędzy? Mam trochę oszczędności (nie jakoś dużo, wcześniej zarabiałem mniej a tyle jest dopiero może od dwóch lat bo dość późno zacząłem pracować w IT), ale nie takie aby brać na siebie taką odpowiedzialność, zresztą od dłuższego czasu nie dokładam do nich nic więcej a tylko nadpłacam kredyt.

Oczywiście można przenieść się do tańszego mieszkania na obrzeżach miasta, ale wtedy dojdą mi dodatkowe dwie godziny dziennie na dojazdy więc już absolutnie nie będę miał czasu na nic. Przeniesienie do mniejszego miasta i wynajęcie komuś tego? Dałoby się, ale zarabiałbym połowę tego co teraz (zdalna praca u mnie raczej odpada, przynajmniej nigdzie gdzie dotąd pracowałem nie było to mile widziane) więc nadal nic to nie daje, do tego różowa tam nie mogłaby robić tego co robi i skończyłoby się na pracy w jakimś sklepie. No i chciałbym widzieć też swoje dziecko więc chciałbym mniej pracować, aktualnie mam perspektywy na #programista17k, ale to wymaga nadal takiej pracy jak teraz czyli nierzadko po 14h dziennie a weekendy spędzam na uczeniu się nowych rzeczy bo łudzę się że dojdę w końcu do etapu gdy będę tyle co teraz zarabiał w mniej niż 8 godzin dziennie. To nie jest kierunek w którym chcę iść, zwłaszcza że od jakiegoś czasu powoli zaczynam się wypalać zawodowo bo tylko pracuję a życia praktycznie nie mam i widzę tylko coraz więcej rzeczy których nie umiem a chciałbym umieć.

Rodzice nie pomogą bo albo ich nie ma albo są za daleko, znajomych zbyt wielu nie mamy (oboje jesteśmy bardziej introwertycznymi piwniczakami niż dynamiczniakami z milionem znajomych) bo często się przeprowadzaliśmy i są rozsiani po całej Polsce. Nawet nie mamy zbytnio gdzie wracać gdyby nie było stać nas na mieszkanie, więc nie ma opcji awaryjnej. Darmowej opieki nad dzieckiem też nie będie.

Mógłbym oczywiście szukać kontraktu za granicą i zarabiać sporo powyżej tego co teraz, tylko to nie jest rozwiązanie na stałe, do tego nie wyobrażam sobie żeby rozdzielać się na stałe z dziewczyną a ona nie wyjedzie.

Zresztą nie o to chodzi bo chodzi o pierwsze pytanie, czy ja coś źle liczę czy przecież całkiem spora kwota może naprawdę nie być wystarczająca na utrzymanie rodziny? Oczywiście można poczekać jeszcze te przynajmniej pięć a najlepiej osiem lat, kredyt będzie w większości spłacony, różowy będzie miał lepszą pracę i nie straci jej w ciąży, tylko wtedy ona będzie już po trzydziestce a ja bliżej czterdziestki. Wydaje mi się to być późnym wiekiem na pierwsze rodzicielstwo. Dziecko z podstawówki odbierałbym jako pięćdziesięcioletni nieomal dziadek.

Sam wychowałem się w domu gdzie rodzice razem nie zarabiali połowy tego co ja teraz i nie chodzi o to że boję się nawet nie biedy a po prostu skromnego życia, po prostu mieli inną sytuację bo mieli dom za darmo, dużo rodziny dookoła, własną ziemię dzięki której głód im nigdy nie groził no a ja za wszystko muszę płacić i nikt mi nie pomoże w razie czego bo nawet nie mogę liczyć na państwowy żłobek, przedszkole czy lekarza. Nie przeszkadza mi to, no ale to kosztuje.

Trochę pospamuję tagami bo wiem że tu siedzą też ogarnięci i nieco starsi ludzie i może potrafią na to spojrzeć z dystansem. Może za poważnie to planuję i dziecko wcale aż tyle nie kosztuje i nie wymaga czasu oraz uwagi? No i nie chcielibyśmy jednego, a najlepiej trójkę, co wydaje mi się być niemożliwe przy takich warunkach, no ale przecież tylu ludzi nie ma połowy tego a jakoś sobie radzi.

#niebieskiepaski #rozowepaski #dzieci #zwiazki #ciaza #rodzina

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz

Ile dzieci?

  • 0 14.4% (168)
  • 1 4.5% (52)
  • 2 19.1% (222)
  • 3 13.6% (159)
  • 4 5.5% (64)
  • legion 42.9% (500)

Oddanych głosów: 1165

  • 58
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania rozbij kredyt na 1,5 tysiąca zamiast 3 tysięcy na miesiąc....jakby tak ludzie liczyli to by w Polsce co 20 para miała dzieci.
Jak masz stracha to olej to bo jak pojawi się dziecko to dostaniesz zawału jak będzie jakaś groźba utraty zarobku z powodu choroby czy straty pracy .
Róbcie karierę i używajcie życia
  • Odpowiedz
  • 421
@AnonimoweMirkoWyznania jak z takim budżetem miesięcznym masz problem to faktycznie, lepiej nie rób dzieciaka bo będzie takim sam jak ty. Poza tym praca i pieniądze to nie wszystko, brakuje ci zaradności życiowej, co sam zauważyłeś tylko nie wyciągasz wniosków.
  • Odpowiedz
oro powyżej tego co teraz, tylko to nie jest rozwiązanie na stałe, do tego nie wyobrażam sobie żeby rozdzielać się na stałe z dziewczyną a ona nie wyjedzie.


@AnonimoweMirkoWyznania: qumplu przy 12k netto to nie ma co się bać.... tylko trzeba się zastanawowić czy kariera(żony) czy macierzyństwo. U mnie obecnie jest dwóch gówniaków, żona jest na bezpłatnym macierzyńkim, dwa stare aura na utrzymaniu, przedszkole dla starszego, młodszy w domu z
  • Odpowiedz
Realnie mieszkanie kosztuje Cie na dzien dzisiejszy 3+6k i stanowi bardzo duzy ok 60% udzial w waszych zarobkach. Zapewne da sie wynajac porownywalnie miejsce za 1/3 tej kwoty by zapewnic potrzeby nieszkaniowe.
Czyli podjeliscie dcyzje ze splacasz teraz aktywo, za bardzo duza czesc waszych dochodow. I po prostu nie stac was na kolejny duzy wydatek.
Wszystko to wyglada na rozsadne postepowanie. Pytanie jest proste co dla was jest wazniejsze dziecko czy aktywa.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: co ryzykujesz? Każdy żyje w innej bajce. W twojej są takie problemy po prostu. Dziecko, to jeszcze jeden człowiek i tyle. Życie jak życie, nie martw się i tak wszyscy umrzemy.
Co innego to przeczytać, co innego to zrozumieć. Najtrudniej to poczuć ale warto, bo zrozumiesz, że nie ma niczego, czym warto się martwić, bo masz od urodzenia wszystko, czego potrzebujesz do szczęścia.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:
Przyznajcie się przed lustrem że nie chcecie mieć dzieci(teraz) bo macie życie jakie wam pasuje. Dobra praca, wygodne życie, miłość.
Nie każdy musi zostać rodzicem.
Pieniądze i cała reszta pierdół to kłody podrzucone przez mózg który nie chce zmian i walczy z przekonaniem że jak jest para i ma mieszkanie to musi być dziecko.

Mam 2 diabełków i wiem że pieniądze to mniejszy problem
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Mam ziomka w pracy który zarabia 2k netto mniej niż Ty, żone na utrzymaniu i 5 (piątkę!) dzieci i mówi że na wszystko mu starcza. Dzieci zrobili jeszcze przed tymi programami PiSu i mają zamiar je wykorzystać jako DODATKOWE fundusze, bo spodziewa się, że zawsze nie będą dostępne.
W sumie ma rację, też brałbym dopłaty jak się tylko da, po to aby to mogło szybciej walnąć ( ͡°
  • Odpowiedz