Wpis z mikrobloga

Przez 26 lat byłem sobie zwykłym gościem, normikiem jak to chyba tutaj się określa. Kończyłem kolejne etapy edukacji, na studiach wpadałem czasami na imprezy, tu jakaś domówka, trochę sportu, trochę gierki. Czasem się poderwało jakąś fajną dziewoję, czasem dostało kosza, czasem zdradę, ot normalna kolej rzeczy.

Rok temu dotknął mnie jednak przegryw, dół, depresja, nie wiem jak to nazwać, mniejsza o termin. Dostałem solidne kombo na ryj:

- zostawiła mnie dziewczyna, z którą wiązałem spore nadzieje. Dodatkowo zdradziła mnie ze swoim byłym, prawdopodobnie kilkukrotnie. Dowiedziałem się przez przypadek. Nie powiedziałem jej o tym. Po paru dniach od pozyskania tej wiadomości ona ze mną zerwała, że niby już mnie nie kocha itd. itp. Rozstaliśmy się, chciała być przyjaciółmi, odmówiłem. Czasami zagadywała, chciała się spotykać, bzykać, kumplować. Nadal nie wie, że ja wiem, że okazała się zwykłą #!$%@?ą.
- miałem problemy w pracy, nie mogłem znaleźć nowej. Po studiach tyrałem za marne 1700 zł, wcale nie w Polsce B. Do tego praca stresująca, mniej więcej w połowie października zacząłem szukać czegoś nowego.
- spieprzyło mi się zdrowie. Po badaniach wyszło, że miałem problemy z nogami i kręgosłupem, zero sportu, zero wysiłku, nawet długie siedzenie przed PC w prawy sprawiało mi ból
- przez pewne perturbacje nie mogłem też bawić się w swoje hobby, sprawa niezależna ode mnie
- straciłem bardzo dobrego kumpla

Do tego doszła jesienna aura, konieczność zmiany mieszkania w ciągu kilku dni. Te wszystkie niefajne rzeczy zdarzyły się w przeciągu dwóch tygodni. Praca - dom - praca - dom. Taką miałem perspektywę i tak to wyglądało w kolejnych tygodniach..
Nie mogłem tego ogarnąć, ciągle siedziałem w domu, komputer, nie mogłem się ruszać, myślałem o lasce, #!$%@?ła mnie praca. Do tego za oknem deszcz, nikt nie chciał nigdzie wychodzić, po prostu dno dna.

Nie bylem przyzwyczajony do takiego życia, byłem zawsze wesołym, aktywnym gościem, a tu po prostu żyłem jak podczłowiek. Dźwignięcie się z tego syfu zajęło mi w sumie prawie rok, tak naprawdę był to proces, gdzie co jakiś czas znikał kolejny problem.

- po kilkunastu tygodniach przeszedł ból w kręgosłupie i nogach. Organizm wypoczął, znów mogłem wyjść na rower i siłownię.
- wyjaśniła się sprawa z moim hobbym. Znów mogłem robić to co lubię.
- dziewczyna? Zapomniałem o niej. Przeanalizowałem, wyciągnąłem wnioski i tyle. Ona nadal odzywa się do mnie raz na miesiąc, dwa z propozycją spotkania - mówię, że nie mam czasu i tyle. Jest mi obojętna, nie wiem co robi, nie staluję jej. Nowej laski narazie nie mam, ale w ogóle mi to nie przeszkadza. Ma się znaleźć, to się znajdzie :)
- w czerwcu i lipcu byłem na wakacjach w jednym ze słonecznych krajów. Tam dostałem telefon, że firma, do której wysłałem CV i byłem na jednej rozmowie chce mnie zatrudnić. Pół roku #!$%@?ącego, nudnego i mimo wszystko dołującego (bo bez rezultatów) wysyłania CV wreszcie dało efekt! Po powrocie dostałem umowę, dwukrotnie większy hajs niż w poprzedniej pracy i pracę, w której jest mi po prostu dobrze.

Jakoś dźwignąłem się. Wiem, że nie jest to może epicka historia rodem z amerykańskich seriali o powrocie ze śmiertelnej choroby, nie wiadomo jakich dołów, ale jestem zadowolony z siebie, że jakoś to ogarnąłem.

#niebieskiepaski #zwiazki trochę był #przegryw teraz bardziej #wygryw
  • 22
Śmiesznie było, kiedy ona w momencie rozstania mówiła o uczciwości, szacunku, wierności, potem jak kiedyś zagadywała to też o tym wspominała. Taka mała satysfakcja, kiedy wiesz, że ktoś #!$%@? od rzeczy :)


@takitamtyp: Mam podobne doświadczenie. Trąbić o tym co jest ważne, co kto powinien jest bardzo prosto, ale żeby potwierdzić swoje słowa to już za dalekie progi. Pytam, bo zawsze miałem odwrotny stosunek do tego i trochę inaczej działałem, gdy
@nowywinternetach: Czaję, w sumie współczuję takich doznań, nic w tym przyjemnego. Nie wiem, które wyjście bardziej słuszne. Opcja "Wiem, że mnie zdradzałaś, nie chcę mieć z Tobą do czynienia, cześć" też wydaje się być sensowna, ale było minęło, nie ma to już dziś większego znaczenia :)
@MilowyLas: Dzięki, pozdrawiam! :)
@lebort: @efkagie: Dzięki, pozdro :)
@Meph1k: wzajemnie, pozdrawiam!
@eoeoeo: dzięki :)
@ToxicBreath: Cieszę się niezmiernie,
a tu po prostu żyłem jak podczłowiek.


@takitamtyp: Teraz to nas obraziliście, panie gerwant... My tak żyjemy cały czas. Teraz poczułeś to co czuje przegryw. Normik przypadkiem wpadł do przegrywu, widzisz. A my tak przypadkiem wpadliśmy już od urodzenia... Jak wyjść... jak wyjść...
@takitamtyp: Niestety jestes normikiem z prawdopodobnie #!$%@? dzieciństwem i mlodoscia, bez dlugow po rodzicach i w przyzwoitej sytuacji finansowej. Niestety prawdziwe przegrywy nie maja tyle szczęścia, co ich tez nie usprawiedliwia do końca i dla nich sufitem jest to co dla ciebie jest podłoga.
@Szczery_czlowiek: Przepraszam, nie chcialem nikogo urazic. Nie jest chyba tek, ze jest sie przegrywem we wszystkich aspektach zycia, nie? Prace można znalezc, cos zainwestowac w siebie. A brak laski to zaden przegryw, mozna miec spoko zycie bez niej.
@x-ray: Jasne, ze trafiaja sie ludzie, ktorzy maja bardzo ciezko na starcie, tak jak i tacy, ktorzy wygrali w loterii i nic nie musza do konca swoich dni. Nie jest na pewno