Wpis z mikrobloga

Rzuciłem pracę w #korposwiat i jestem od tygodnia w mojej rodzinnej miejscowości, aby pomóc przy wymianie okien i przy okazji trochę odpocząć od #krakow. W Krakowie, gdy tylko przekroczę próg klatki schodowej, to zaczynam słyszeć obce języki. Obok mnie przebiega jakiś Hiszpan, kawałek dalej widać głośną grupkę Ukraińców. Po przejściu kilkunastu metrów napotykam grupę niemieckich turystów, z lokalu wybiega stado pijanych Anglików, a obok nich kilka skąpo ubranych Polek. Wszyscy się spieszą, wpadają na siebie i idą dalej jakby nigdy nic, ludzie nie nawiązują takich bliskich relacji. Mieszkam czwarty rok w Krakowie i jestem zmęczony smogiem, hałasem, ciasnotą i ciągłą pogonią za... no właśnie, za czym?

Scena rodzajowa z mojej kuchni w 70-tysięcznej miejscowości. Robię kawę, za oknem widzę sąsiada, takiego dziadka w niebieskiej czapce z daszkiem, który jak zawsze zagaduje jakąś sąsiadkę. Nieco dalej w prawo widzę kilku gimbusów, za nimi jedzie na rowerze jakiś koleś około 30-stki. Nikt się nie spieszy, każdy na spokoju robi, to co ma robić. Zamieszkałbym w mojej rodzinnej miejscowości, ale nie ma tam żadnej pracy we front-endzie... (,) często tęsknię za moimi blokami, za moimi znajomymi, żadna kasa tego nie wytłumi. Z nostalgią patrzę nawet na tego dziadka w niebieskiej czapce, bo koleś nie zmienił się od 20 lat. Zawsze miał tę czapkę i zawsze był tak samo stary i uśmiechnięty

#krakow #nieprogramowanie #oswiadczenie
  • 22
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach