Wpis z mikrobloga

Ale się #!$%@? wczoraj :-D

Znamy się od niedawna, pierwsza randka chyba 3 sierpnia. Wczoraj pierwszy raz byłem u niej na kwadracie. Upiekla zajebisty jablecznik, a że bardzo lubię jabłka to zjadłem sporo i dobilem jeszcze zwykłym jabcem. Czas sobie mija ale po jabkach mam tak że mocno ciśnie na pierdy. Idzie głównie powietrze ale za to bardzo mocno i głośno. Lezymy tak sobie nicnierobiac, czuje ze ciśnienie jest już 5000 hPa i czas na WC.

W toalecie kombinuje żeby było w miarę dyskretnie. Taki #!$%@?, poszła taka torpeda że myślalem że Al-Kaida jebla w nasz blok. No nic podwijam gacie speszony i wracam. A ona tylko się uśmiecha i gada ze po to jest kibel :-D Zero spiny i dalsze gruchanie :-P

To co, chyba miłość, nie? XD

#gownowpis #takbylo #zwiazki #heheszki
  • 53
  • Odpowiedz
@Bl0ndyna: @Fikaczu Jak dyskusja schodzi na tak filozoficzne tory, to nie może tu zabraknąć jednego z najwybitniejszych poematów by wykop.pl na te tematy.

Wczoraj podczas pisania mojego #coolstory przypomniała mi się kolejna historia. W pierwszym komentarzu jest link do wczorajszego jakby ktoś nie czytał. Dobra, koniec wstępu.

Pewnie każdy #niebieskipasek zna to uczucie kiedy pokarm trawiony w jelitach wydziela gazy, które później muszą jakoś opuścić organizm. Jak byłem mały i puszczałem bąki to mama mówiła, że to wstyd i że tak nie można. Nauczyłem się, że w miejscu publicznym nie można robić takich rzeczy. Będąc coraz starszy uczyłem się różnych rzeczy i nauczyłem się również tego, jak bezdźwięcznie puścić bąka. Na początku była to loteria. Raz był dźwięk a raz nie. Z czasem jak wiecie przychodzi doświadczenie. Tak też było i tym razem.
W gimbazie opanowałem do perfekcji puszczanie cichaczy. Lekkie rozszerzenie pośladków na krześle i operowanie zwieraczem miałem opanowane jak nikt inny. Nie jadłem nic szczególnie niezdrowego, więc jelita sobie ulżyły, ja pozbyłem się problemu a przy tym praktycznie nie było nic czuć. W licbazie zaczeły się wycieczki z kumplami na browara, do maka na jakiegoś hamburgera, a najczęściej chodziliśmy do turasa na kebaba. Strasznie mi smakował. Potrafiłem wciągnąc nawet podwójną porcję mięsa. Mój żołądek i jelita nie były tak zachwycone jak kubki smakowe i ciągle mi się odbijało. No ale doświadczenie pozwalało mi wypuścić bezdźwięcznie gazy zarówno górą jak i dołem. Życie płynęło sobie dalej. Puszczałem cichaczem bąki kiedy tylko miałem na to ochotę. W sklepie, w kościele, u rodziny, u znajomych, w szkole, no po prostu wszędzie. Cały czas taktyka była taka sama: #!$%@?ć się, ale nie dać po sobie poznać, że to własnie ja. Miałem to opanowane po mistrzowsku. Jakby była taka dyscyplina olimpijska to z miejsca bym startował i zakładam, że zająłbym wysokie miejsce na podium. W pomieszczeniu śmierdziało, a ja zachowywałem kamienną twarz. Nigdy nikt nie pomyślał, że
  • Odpowiedz
@EndlessDream: pamiętam jaka moja była po raz pierwszy... No #!$%@? czułem się jak ci do bliskich spotkań Spielberga. Jakas obca rasa, jakieś nie wiadomo co ;p a potem to już prowadziliśmy wojny kto mocniej xD
  • Odpowiedz
@Esubane: gdzieś kiedyś przeczytałem: najpierw nauczcie się przy sobie baki puszczać, a potem uprawiajcie seks.
Jakkolwiek to brzmi, to jest w tym trochę prawdy, tak wiec to może być ta jedyna! Szczęścia Mirku (ʘʘ)
  • Odpowiedz