Wpis z mikrobloga

Przy okazji ostatniej gównoburzy z cesją przypomniała mi się moja historia (może już ją opisywałem, nie pamiętam).

tl; dr


Piątek wieczór około godziny 20:50. Salon czynny do 21, byłem sam więc powoli zaczynałem ogarniać zamknięcie. Nagle wpadają oni, chciałbym powiedzieć, że cali na biało, ale nie. Trzech panów, schludnie ubranych, widać, że przed chwilą biegli.

- Dobry wieczór, w czym mogę pomóc?
- Dobry, my chcieliśmy zrobić cesję na firmę. W sumie to trzy cesje.

Trzy cesje. Aha. Patrzę kontem oka na zegarek, jakieś 5 minut do 21. Jedną cesję robi się jakieś 15-20 minut (zakładając, że wszystko dobrze pójdzie). Choćbym nie wiem jak się starał - w pięć minut nie zdążę.

Jakiś staż pracy już miałem, różny typ klienta przychodził, domyślałem się czego mogę się spodziewać w przypadku odmowy obsłużenia. A że czasu na dyskusje nie miałem to rzekłem:

- Bardzo mi przykro, ale od jakiejś godziny nie działa nam internet więc nie mam możliwości połączenia się z systemem. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Eee... yyy... Ale jak to?
- No nie działa, nie wiem czy w całym centrum handlowym, czy tylko u nas, ale nie działa.
- Ale my musimy to dziś zrobić bo kontrahent jutro wylatuje na arcyważne spotkanie!
- Przykro mi, ale nic nie zdziałam.

Nagle jeden z nich dostaje olśnienia.

- Ej, ale tu chyba jest jeszcze jakiś punkt w Empiku, może tam pójdziemy? Jest, prawda? U nich działa?
- Owszem, jest taki punkt, ale czy u nich wszystko śmiga, nie wiem.
- Dobra, to my pójdziemy tam zobaczyć, chodźcie.

I wybiegli.

O wy cwaniaki spryciarze huncwoty sobie myślę. Szybko telefon w dłoń, numer wykręcony, dzwonię i krótka piłka:

- Siema, jakby co to za chwilę wbije do ciebie trzech typków, będą chcieli zrobić trzy cesje. Jakby co to nie działa ci internet. ( ͡ ͜ʖ ͡)
- Ok, dzięki.

Nazwiecie mnie pewnie wrednym albo i jeszcze gorzej. Ale musicie wiedzieć, że gdybym był szczery (a przeszło mi to przez myśl) i powiedział wprost - "przykro mi, ale do zamknięcia salonu mam 5 minut i w tym czasie nie zdążę zrobić nawet jednej cesji, zapraszam jutro od 9 rano" to rozpętałoby się małe piekiełko. Hurr durr, ale my klienci, jeszcze 5 minut jest, klient wasz pan, chcę z kierownikiem (no elo, stoi przed tobą).

Najzwyczajniej w świecie nie miałem czasu, a przede wszystkim chęci na takie potyczki. Przykro mi, ale jak ktoś nie szanuje mojego czasu, ma ważną sprawę do załatwienia i zostawia ją na, dosłownie, ostatnie 5 minut to jest tylko i wyłącznie jego wina. Mi by nikt nie zapłacił za siedzenie po czasie, nie mam też obowiązku zostawać. Godziny otwarcia są ściśle określone, czytelne i publicznie dostępne.

Klient nasz pan? Nie ma szans. Pracownik to nie niewolnik, żeby klient był jego panem. I szczerze powiedziawszy, tylko dzięki nie stosowaniu się do tej dewizy da się w takiej pracy przetrwać.
#play #januszebiznesu #coolstory #truestory #takbylo
  • 72
mi sie wydaje ze najwieksza patologia to wasz system informatyczny. spotykam sie z nim co 2 lata, przedluzenie umowy zmiana taryfy. system ma niby wszystkie moje dane wiec powinno to trwac 1min. ale nie nigdy ponizej 20 nie zeszlem. a najczesciej musze po prostu rozwiazywac wczesniejsza umowe. zeby podpisac nowa bo system, jest zbyt trudny zeby przelaczyc taryfe. Ludzie 20 min zeby wpisac dane i to za kazdym razem. informatyzacja 21 wiek
@Racjonalnie: @Krupier Ale prawdę mówiąc skad mam wiedzieć ile trwa dana sprawa? Gdybym sam tego nie robił ostatnio to moglbym stwierdzić, że to trwa 2 minuty. Podaję dowód osobisty, numer telefonu i NIP firmy. Osoba w punkcie sprawdza czy jestem właścicielem, wklepuje NIP (i pobiera dane z CEiDG), drukuje umowe cesji, podpis i voila! Z mojej perspektywy to by wystarczyło, lecz niestety aż tak fajnie nie jest, choć i tak jest
@MeTeo: Ja zazwyczaj pytam się, czy zdążę coś zamówić, załatwić, chociaż wiem, że mam zapas czasu jeszcze przed zamknięciem. Wtedy dostaje informacje, a gdy pracownik potwierdzi, to nie zdarzyło się, aby zmieniał zdanie bo brakło tych 5 minut. Myślę, że to jest skuteczne rozwiązanie, bo inaczej pracownik podejdzie do takiej osoby.

A co do buforu to tak to powinno być. Nie chodzi o klientów, a nawet o posprzątanie papierów, wyłączenie komputerów,
@Krupier: A nie myślałeś o tym (wtedy) żeby to zrobić, zostać po godzinach, ale wziąć zapłatę dwa razy większą? Poinformować klientów wcześniej, że jak chcą, to muszą więcej zapłacić. Nie wiem czy się gdzieś spieszyłeś, czy jak, ale gdyby nie, to to idealna okazja do zarobku. Czy się mylę? ( ͡° ͜ʖ ͡°)-
@Vorelk: sam z siebie bym czegoś takiego nie zaproponował. Nie wiadomo co to za ludzie, jak by to odebrali i co by z tym zrobili, a nie mam chęci na jakieś potyczki or sth.
Ale prawdę mówiąc skad mam wiedzieć ile trwa dana sprawa?


@MeTeo: generalnie to każdy średnio rozgarnięty człowiek jest w stanie przewidzieć ile mniej więcej dana sprawa może potrwać. Cesja to przepisanie danych na nową osobę więc myślę, że nawet gdybym tego nigdy nie robił to domyśliłbym się, że przepisanie tych danych, wydrukowanie, przeczytanie umowy zajęłoby mi i konsultantowi więcej niż 5 minut. A przy trzech takich cesjach na pewno i więcej.
Uwielbiam takich Klientów, ale jeszcze bardziej lubię:
1. Punkt otwarty od 9, ja przychodzę na 8:30 aby należycie przygotować się do pracy (posprzątać, poczytać czy coś się zmieniło, zrobić raporty itd) i nagle ktoś wpełza jak dżdżownica pod roleta i słyszę: NO NARESZCIE PANI JEST, bo ja mam taka sprawę... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
2. Punkt do 21, jest 21:10 ja robię raporty i wpełza pod roleta Klient