Wpis z mikrobloga

Czy racjonalny świat jest lepszy?

Część 1 - Wstęp

Z okazji dzisiejszego święta chrześcijan chciałbym popełnić krótki tekst. Tekst o tym czym kierujemy się w życiu, na jakiej podstawie podejmujemy decyzje, jak bardzo wiara i nie wiara wpływa na postrzeganie sensowności niektórych działań w obrębie polityki społecznej, polityki publicznej etc. Bez nie merytorycznego ataku na jakiekolwiek poglądy.
Napiszę trochę o mnie bo jest to ważne (jak w każdym indywidualnym przypadku) jeżeli chodzi o ukształtowanie światopoglądowe.

Pochodzę z rodziny wierzącej(Polska B), wyznania rzymskokatolickiego zarówno od strony matki i ojca. Jedni wierzyli mocniej inni słabiej, ale nigdy nie słyszałem negowania istnienia Boga, co spotkałoby się raczej z mocnym oburzeniem. Ojciec z mocno patriotycznie nastawionym światopoglądem, wierzący w potęgę narodu polskiego i w słuszność jedynej dobrej religii, mama również, ale bardziej z bezargumentowym „wierzę bo tak trzeba”.

Ja…ochrzczony, wybierzmowany, chodzący do kościoła, spowiadający się raz na jakiś czas utartymi formułkami, unikający tematów o sensowności religijnego stylu życia. Do dziś pamiętam te uczucie, które towarzyszy osobie religijnej kiedy ktoś „atakuje” twoje poglądy. Wymijanie odpowiedzi, „bo tradycja”. Po prostu dobrze mi się tak żyło. Gdzieś tam daleko były odkrycia naukowe, inne wcale nie mniejsze religie, rozmowy filozoficzne czy chociażby astrofizyka.

Zdaję sobie sprawę, że moja postawa z tamtego okresu(powiedzmy do 23-24 roku życia) nie jest typowa i jedyna dla wierzącej osoby. Wiem, że są osoby mocno wierzące, kierujące się doktryną kościoła zgodnie ze swoim sumieniem, śledzące poczynania nauki i akceptujące zmiany z tego wynikające. Jednak są tematy m.in. aborcja, homoseksualizm, pochodzenie moralności, istnienie cudów, powstanie Wszechświata, ewolucja, dogmaty religijne, koncept godzenia w uczucia religijne, podatki na kościół gdzie ciężko o rzeczowy i logiczny dialog bez uciekania się do abstrakcyjnych argumentów niepopartych dowodami. I tutaj również zdaje sobie sprawę, że są chrześcijanie którzy swobodnie i merytorycznie dyskutują na te tematy.

Wątpliwości

Czasem są jednak punkty ciężkie do przeskoczenia takie jak np.: wątpliwości. Wątpliwości chrześcijanina to wynik słabej wiary, bo przecież wiara jest pewnością. Nawet jeżeli, osoba wierząca widzi w sobie wątpliwości i nie dostaje informacji zwrotnej w postaci: „Wątpliwości to wynik słabej wiary, albo braku wiary” to otrzyma radę w postaci „Bóg nie gniewa się na człowieka wątpiącego, szukającego odpowiedzi na trudne pytania. Bóg cierpliwie czeka, aż człowiek ten pozwoli sobie pomóc.” Co dalej nie jest satysfakcjonującą odpowiedzią, bo poszukiwania sugerują tutaj skierowane się w stronę Boga.

Otworzyłem dyskusję o wątpliwościach, ale nie chcę przedłużać pierwszego wpisu. Potraktujcie to jako wstęp.
Temat wątpliwości w wierze i nauce chętnie podejmę później o ile będzie zainteresowanie. Do tego w tej krótkiej odcinkowej sadze chciałbym poruszyć kilka ciekawych tematów z pogranicza filozofii,wiary i nauki. W każdym z odcinków postaram się także zamieścić krótką ankietę.

Zapraszam do dyskusji :)

#wiara #religia #chrzescijanstwo #ateizm #gimboateizm #gimbokatolicyzm #filozofia #nauka
iamsearchingforthetruth - Czy racjonalny świat jest lepszy?

**Część 1 - Wstęp

Z...

źródło: comment_CMOQ6rbeLMIKpNsbzDWrBuKQV7Q9u4UW.jpg

Pobierz

Czy jest możliwa całkowita otwartość na wątpliwości u człowieka wierzącego?

  • Tak 34.5% (10)
  • Nie 65.5% (19)

Oddanych głosów: 29

  • 11
@iamsearchingforthetruth: Gdy pojawiają się wątpliwości to znaczy, że człowiek myśli. Starsze pokolenie np. moi rodzice wierzą bo tak, bo ich rodzice wierzyli, no bo jak to tak nie można? Wątpliwości są pożyteczne i potrzebne. Sam jestem raczej katolikiem, ale również posiadam ogromne wątpliwości dotyczące nauki kościoła. Postanowiłem sobie, że nie będę ślepo wierzył w to co inni mówią. Stąd warto poprostu prześledzić inne wyznania i to co one mówią o człowieku.
@iamsearchingforthetruth nie wyobrażam sobie, że ktoś może nie wątpić. Przynajmniej przez jakiś okres. Życie nie powinno polegać na przyjmowaniu gotowych odpowiedzi od ludzi, którzy twierdzą, że mają rację. Każdy ma swoją prawdę.
Według mnie katolicyzm to jednen z najlepszych fundamentów jakie można dostać (czyt. urodzenie sie w wierzącej rodzinie). Jednak wydaje mi się, że każdy w swoim życiu powinien podjąć swoją drogę poszukiwania wiary.
Niekoniecznie skończy się to na poparciu kościoła, czy
@SadystycznaPieczara: @qjot: @Pan_Mirek: dzięki za odpowiedzi:) Nie chciałbym w komentarzach mocno odpowiadać na tezy tu postawione bo będą one opisywane w następnych częściach;) Otaguje to #wiaraniewiara

Myślę @qjot bedziesz zainteresowany następnymi wpisami przez przedstawienie takich tez jak:

każdy w swoim życiu powinien podjąć swoją drogę poszukiwania wiary

nie wyobrażam sobie, że ktoś może nie wątpić. Przynajmniej przez jakiś okres

katolicyzm to jednen z najlepszych fundamentów jakie można dostać


Także
CZY JEST MOŻLIWA CAŁKOWITA OTWARTOŚĆ NA WĄTPLIWOŚCI U CZŁOWIEKA WIERZĄCEGO?

@iamsearchingforthetruth:

Moim zdaniem nie. Kościół celowo na to nie pozwala - nie bądźcie tymi letnimi, bądźcie gorącymi albo zimnymi.
Sam przechodziłem taką ścieżkę. Na początku wykonywałem bezmyślnie rozkazy - chodzenie do kościoła, modlitwa itd. Potem w moim życiu (19-20 lat) pojawiły się książki, internet, z którego kiedyś praktycznie nie korzystałem, poszerzyły mi się horyzonty i zacząłem wszystko kwestionować.
Edukacja wygrała z