Wpis z mikrobloga

Czas się trochę uzewnętrznić i dorzucić swoją historię do #zakochanywykop. Więc był rok 2003 maj - dość odległe czasy internet stały już miałem, komórki akurat nie bo za nokię 7210 którą sprzedałem kupiłem sobie BMXa. Moje życie w sumie wyglądało chyba jak typowa #stuleja. Jazda na rowerze do późnych godzin nocnych potem do 8-9 rano na kompie - czateria na interii i CS. Potem spanie do 15 i tak w kółko. Do 2003 roku - a miałem wtedy 18 lat nie spędziłem żadnego sylwka ze znajomymi, trochę się co prawda piło ale sylwek zazwyczaj przed kompem, doświadczenie z kobietami raczej marne.
Kwiecień/Maj 2003: Kiedyś siedząc na czaterii zawiązała się gorąca dyskusja na temat muzyki. W moim sercu tylko #trance więc broniłem muzyki elektronicznej. Byłe też taki ktoś o nicku - nie wiedzieć czemu - MIERNIK który bronił hiphopu. Jakoś tak zaczęliśmy dyskutować i okazało się, że to dziewczyna o imieniu Beata z mojego miasta, która aktualnie przebywa w Niemczech u brata. Ogólnie z zagorzałej dyskusji o muzyce zaczęliśmy gadać o wszystkim i było całkiem przyjemnie. Wróciła do domu ale nie mieliśmy kontaktu, miała chłopaka który tańczył breakdance więc ogólnie nawet nie miałem żadnych myśli, że coś mogło by być ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Wakacje 2003: siedziałem jak zwykle nocą na czaterii no i pojawiła się znowu ona pod tym samym nickiem, znów była u brata i nie za bardzo miała co robić więc gadaliśmy sobie. Rozmowy były coraz dłuższe, coraz fajniejsze, coraz więcej o niej myślałem, jej też się podobało. Czekała na mnie aż wrócę z roweru a potem do rana rozmawialiśmy. Umówiliśmy się, że jak wróci do Polski to się spotkamy. Stres był niesamowity, prysznic brałem chyba z 3 razy, szorowałem zęby prawie do krwi pomimo tego, że wiedziałem że nie zrobię żadnego ruchu. Pamiętam nawet, że poszedłem sobie kupić koszulkę z mamą na miasto. Na drugi dzień kupiłem następną bo pierwsza była naprawdę lipna.
Spotkaliśmy się w parku, w zasadzie nie wiedziałem jak wygląda bo nawet nie wysłaliśmy sobie fotek, ale jak szła z daleka to wiedziałem, że to ona. 175 cm wzrostu, długie nogi, długie włosy, czułem się bardzo dziwnie bo to było pierwsze tego typu spotkanie ( z dziewczyną). Trochę pospacerowaliśmy pogadaliśmy, okazało się, że do liceum chodzi z moją koleżanką z podstawówki - i nie wiedzieć czemu wpadłem na #!$%@? pomysł właśnie odwiedzenia tej koleżanki. Straciłem przez to pół spotkania czego tak naprawdę później żałowałem. Myślałem, że to by było na tyle. Krótko potem wyjeżdżałem nad morze z rodziną. W desperacji kupiłem komórkę - nokie 8210 byle tylko mieć z nią jakiś kontakt . W międzyczasie ona dostała szlaban na komórkę bo rachunek był spory (komórka była taty). Jak wróciłem z nad morza to jedyne o czym marzyłem to znów się z nią spotkać - choć wiedziałem, że to będzie dziwne - miała chłopaka, nawet znajomi i rodzina mieli trochę pretensje o tamto spotkanie - w sumie sam bym miał. Spotykaliśmy się tylko z jej inicjatywy, raz odprowadziłem ją na imprezę, było zimno więc dałem jej moją bluzę którą oddała mi przed samą dyskoteką. Wracałem do domu jak naćpany wąchając jej zapach. Za kilka dni znów się spotkaliśmy, ale od razu wyczułem że jest jakaś dziwna. Usiedliśmy na ławeczce w parku i od słowa do słowa powiedziała mi, że tak naprawdę nie jest szczęśliwa w swoim związku i że chyba zerwie z chłopakiem (zrobiła to chyba na następny dzień) - mój mózg w tym momencie eksplodował, choć nie mogłem tego okazać chciałem krzyknąć coś w stylu Jest #!$%@?! ale zacząłem ją pocieszać, radzić starać się rozwiązać problem i trochę ukazać męski punkt widzenia. W głębi serca czułem, że chodzi o mnie. Wiedziałem, że to moja szansa nie wiedziałem tylko co mam zrobić bo stulejka mocno. Tego samego dnia wieczorem w głowie miałem "kocioł".
Wpadłem na genialny jak się okazało potem pomysł - wziąłem pusty zeszyt i zacząłem w nim pisać to co czuję, dosłownie wszystko. Postanowiłem, że może kiedyś jej to pokarzę. Kilka dni nie mieliśmy kontaktu. Czas mi mijał tak strasznie wolno, obok kompa położyłem stacjonarny telefon na 15 metrowym kablu od gniazdka. Nagle zadzwoniła, byłem pewien, że się umówimy ale tylko coś tam pogadaliśmy i zakończyliśmy rozmowę. Jak odłożyłem słuchawkę to myślałem jaki frajer jestem że nie poprosiłem o spotkanie. Nagle po kilku minutach znów zadzwonił telefon: Słuchaj a może miałbyś ochotę się jeszcze spotkać? To było jak zbawienie, praktycznie od razu wróciła mi energia i zacząłem się już szykować choć spotkanie miało być na drugi dzień. Poczułem też, że jeżeli nie dam jej tego zeszytu na jutrzejszym spotkaniu to moja szansa przeminie. Dałem jej zeszyt a ona mi w nim odpowiedziała. Okazało się, że ona czuła to samo choć rozwijało się trochę wolniej niż u mnie. Głupio było też od razu być w nowym związku więc, zaczekaliśmy trochę ukrywając nasze uczucia (aż 2 tygodnie). Potem zorganizowałem kolację u mnie w domu z romantyczną oprawą. Powiedziałem o tym, że chciałbym abyśmy już "zbili" szybę która nas rozdziela. Pierwszy pocałunek był dwa dni potem. I co śmieszne chciałem jej dać tylko "buziaka" w usta ale poczułem jej język muskający moje usta więc przysunąłem spowrotem głowę i zaczęliśmy się całować ( ͡ ͜ʖ ͡) Dla ciekawych stulejka pękła prawie 11 miesięcy później.
Wracając do sposobu w jaki przekazałem jej to co do niej czułem, to było to naprawdę pomocne i towarzyszyło nam długi czas. Wymienialiśmy się tym zeszytem co kilka dni zapisując w nich wszystko co mieliśmy w naszych głowach. Myślę, że to tylko umacniało nasz związek bo mogliśmy tam przekazać to czego normalnie pewnie nie bylibyśmy w stanie podczas normalnej rozmowy. Takich zeszytów uzbierało się kilka i mamy je do dzisiaj pic rel. W tym roku będzie 5 rocznica ślubu a nasz syn będzie miał 4 urodziny.
Wszystkim a w szczególności wykopowym #stuleja, życzę aby było im dane znaleźć osobę z którą będą czuć się szczęśliwi.
#walentynki #walentynki2017
Pobierz
źródło: comment_uFWlMln4IELMvC9wDo8QwcUBCh2Btzxh.jpg
  • 8