Wpis z mikrobloga

@PanLogik: Tu nie chodzi o samą opiekę, ale o coś więcej. Te dzieci nie będą miały ojca (w sensie emocjonalnym, nie tym czysto biologicznym), a jeśli już to zaangażowanego nie na 100%. Może masz rację że mają one niewiele mniejszą szansę na przeżycie i dalszą reprodukcję, ale w dłuższych skalach czasowych to ślepa uliczka. A przynajmniej mam taką nadzieję, bo inaczej nastąpi "degeneracja" gatunku ludzkiego.

Pewną nadzieją jest np. kolonizacja Marsa:
@ocishy: Nie moge sie zgodzic ze nie bedac biologicznym rodzicem dziecka nie mozna byc zaangazowanym na 100%. Logika nawet podpowiada ze jest odwrotnie: ludzie ktorzy adoptuja dziecko lub korzystaja z bankow spermy chca miec dzieci, inaczej by o nie nie zabiegali. Natomiast z rodzicami biologicznymi czesto jest odwrotnie(niechciane ciaze). Nie widze tez w jaki sposob mialoby to prowadzic do degeneracji gatunku ludzkiego, pomijajac nawet fakt ze z takiego rozwiazaniu korzysta sie
@PanLogik: Trochę nieprecyzyjnie się wyraziłem (koncentrując się raczej na ogólnym problemie K- vs. r-strategii niż na specyficznym problemie który postawiłeś) i źle mnie zrozumiałeś z tym zaangażowaniem. Chodziło mi o to że sam ten masowy dawca spermy (czy to dla obcych kobiet czy dla wielu swoich "żon") nie będzie w stanie być bardzo zaangażowany w wychowanie swego potomstwa bo po prostu będzie go zbyt wiele. I - wracając do postawionego tematu