Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Napisze tu, bo chyba nie chcę ze swoje konta:

Żenadometr mi w------o.
Tak bardzo staram się to wychodzić po pokoju, że robią się koleiny.

Wczoraj:

Siedzę w pracy, właśnie dostałam mowę pt. jak bardzo to z------ś, więc siedzę, głowa nisko, no z------m. Atmosfera -100, poczucie winy milion. Wtem do naszego działu wchodzi koleś. Siada przy biurku, które przylega do mojego, podjeżdża i zaczyna:
- No właśnie słyszałem, że tu pracujesz, co tam jak się podoba?
No tak ciśnie na pewniaka, mówiąc bardzo głośno co na open space zawsze w cenie. Pierwsza myśl bezbłędna. K---A CZŁOWIEKU NIE ZNAM CIE.
- długo już tu robisz? Zadowolona?
Ja milczę i walczę z myślami, ledwo dostałam o------l, zaraz będzie następny, że to nie miejsce do spotkań i pogaduszek. Wszedł, ani dzień dobry do szefowej, która siedzi metr za mną, ani do mnie cześć. Kultury niewiele ale pewności siebie tony. Widzę go pierwszy raz w życiu.
- nie możesz pogadać? - ciągnie dalej, mówiąc tak szybko i z taką pewnością siebie, że moje myśli nie nadążają z oceną sytuacji. Kurde może typa znam tylko schudł 7290202 kilo? albo ściął kuca. Nie no nie wiem. Kończę to zamieszanie.
+ wiesz, co sory ale mam dużo pracy, a ta Pani za mną to moja szefowa.
- A no tak dobra, praca faktycznie, to złapiemy się potem. O dzień dobry, to idę pa.

Obracam się do szefowej i mówię, że sory ale nie wiem kto to był. Ona na mnie patrzy z politowaniem i mówi:
- Miałaś nie wiedzieć, bo on Cie próbował PODERWAĆ a Ty go mną poszczułaś.
+ tak?
- TAK. Brawo.
No będę sama do końca życia, trudno. Nie załapałam. Sie pośmiałam, posłuchałam, że wolno łapie takie gadki i myślałam, że sprawa zamknięta. Do teraz utrzymuje, że to może jakiś mój bardzo stary znajomy, bo nie przyznam, że jestem tępą szczauą.

Dzisiaj:

Szefowa przychodzi i oznajmia, że tak sobie myślała o wczoraj ale trzeba go znaleźć, bo najmłodsza już nie jestem, że zapyta w dziale jakimśtam, bo tam się ten człowiek udał. Obraca się do działu za nami i mówi "Ej, wiesz jak sie ten koleś nazywał?". Który, bury. Opowiada i opisuje sytuacje, Ci się śmieją, że jak mogłam nie skumać i hehe no Nint.... LOL.
Obracam się do kompa czerwona jak burak, ta przechodzi do działu innego pytać i opowiadać.
UMRĘ TU ZARAZ.
Jednak nie.
Umarłam w momencie w którym usłyszałam: "wiecie, trzeba go znaleźć, bo Ona ma jednak 28 lat a nie 22 jak myślałam... "
K---A MAĆ.
Pierwszy raz w życiu cieszyłam się, że idę na pogrzeb, bo mogłam stamtąd uciec o 12.
W poniedziałek czuję, że w mailu znajdę imię, nazwisko, adres i jego zamiary.

#rozowykorposwiat #truestory #pracbaza

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
  • 78
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@wiktorek_pl: nie mi oceniać kogo i jak kocha. Jeśli ona to pisała i jest serio, to chyba faceta juz nie ma. Zresztą, nie moja sprawa też wchodzić w jej życie prywatne. A wacik sprawiał, sprawia i będzie sprawiał kontrowersje. Jakos tak do kwietnia daję czas jak znów się ktoś przywali do tego, że kot istnieje.
  • Odpowiedz
Czuję, że od teraz będzie wysyp anonimowych zarzutek, w których będą padać nicki różnych osób. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
bardziej kocha swojego grubego kota niż własnego faceta?


@wiktorek_pl: no tak, bo nawet jak rozstała się z facetem to znaczy, że przeszkodą była miłość do kota
z dwojga złego lepiej wstawiać na wykop zdjęcia kota niż zdjęcia swojego faceta, liczba zrobionych zdjęć jednemu i drugiemu nie oznacza większej miłości
kot nic nie ma do rzeczy
  • Odpowiedz