Wpis z mikrobloga

@FrankJUnderwood

Wkrótce policja otrzymała kolejny list – w nim to morderca pytał się, czy komputerowa dyskietka mogłaby wskazać na osobę, która z niej korzystała. Policja, decydując się na wciągnięcie BTK w pułapkę odpowiedziała, używając zaszyfrowanego ogłoszenia w gazecie, że nie. Wkrótce w jednej z paczek oznaczonych literami BTK znaleziono dyskietkę. Na podstawie metadanych pliku tekstowego ustalono, iż ostatnią osobą używającą dyskietki był ktoś o nazwie użytkownika „Dennis”, zaś plik edytowany był
  • Odpowiedz
@FrankJUnderwood: I w takich sprawach zastanawia mnie: po co jest to wielokrotne dożywocie? Koleś i tak wiadomo, że nigdzie nie wyjdzie a za takie brutalne czyny to powinien dostać taką samą linę jak ta dziewczynka i na tej linie umrzeć z głodu a nie z uduszenia. Może kilku następnych wariatów by się zastanowiło, czy chcą na pewno tak umierać.
  • Odpowiedz
@FrankJUnderwood: Pamiętam tego gościa: czytałem o nim na początku XXI wieku w internetowym e-zinie - opisywano go jako "BTK Strangler", wtedy jeszcze pozostawał nieuchwytny. Nawet nie wiedziałem, że w końcu go dorwali.
  • Odpowiedz
A to ta słynna sprawa w której morderca wpadł bo microsoft go szpiegował.

Gdyby tylko nie zarejestrował swojego worda, albo rejestrując nie podał danych (tak aby nie dało się powiązać numeru użytego przy rejestracji z osobą i adresem), albo użył edytora tekstu jakiejkolwiek innej firmy to nadal był by wolny (i pewnie mordował by dalej).

Pamiętajcie jeśli dajecie komuś jakieś pliki doc z msworda to informujecie go przy okazji o numerach seryjnych
  • Odpowiedz
trafił s------l do El Dorado - WTF?
tylko ja pisałem w podstawówce, jak ma wyglądać moje eldorado, czyli jakaś fantazyjna kraina w której chciałbym żyć?
  • Odpowiedz
Po oglądnięciu filmiku muszę doprecyzować. Nie pytał czy wysłanie dyskietki będzie dla niego bezpieczne tylko pytał czy może się w ten sposób skontaktować. Pewnie nie chciało mu się pisać listu na maszynie i później go kserować. Wolał napisać na komputerze i wysłać na dyskietce. Po pierwszych listach w latach 70-tych które pisał na maszynie a następnie kserował, śledczym razem z producentami urządzeń udało się ustalić kserokopiarkę na której były kopiowane. Czyli już
  • Odpowiedz
@Gieekaa: Raczej w Wichita w latach 70 nie było zbyt wiele kserokopiarek. Wtedy kserokopiarka była bardzo drogim gadżetem i przez co ich sprzedaż była dosyć mocno scentralizowana. Same maszynki miały często po 5-10 lat gwarancji producenckiej więc szło łatwo znaleźć każdą kserokopiarkę. Same modele też różniły się jakością ksera (jedne gorzej naświetlały krawędzie, inne miały grubsze ziarno wydruku lub nie radziły sobie z szeryfami pisma), tak samo jak idzie ustalić
  • Odpowiedz