Wpis z mikrobloga

Tak mnie jakoś Mirki naszło na pisanie.

TL;DR:


W piątek poznałem misjonarza. Ksiądz katolicki, starszy już człowiek - jakieś 65 lat na karku z czego 40 spędził na misjach za granicą. Większość w różnych rejonach Afryki + kilka lat w Szwajcarii jak już zdrowie odmówiło mu posłuszeństwa. Porozmawialiśmy trochę i powiem Wam że dawno nie spotkałem człowieka tak inteligentnego, obeznanego w świecie i z takim doświadczeniem życiowym. W Afryce spędził ponad połowę życia i dokładnie poznał tamtejsze realia z perspektywy zwykłych ludzi i ich problemów.

Cała rozmowa toczyła się wokół podłoża problemów mieszkańców niektórych rejonów Afryki. I na początku spodziewałem się że nurtem przewodnim będzie "oooo, Afryka taka biedna, trzeba więcej pieniędzy przesyłać na misje żeby móc kupić jedzenie i leki". Bardzo się myliłem, ksiądz zaskoczył mnie trzeźwym podejściem do problemu. Generalnie jego zdaniem w większości przypadków powodem głodu w Afryce jest mentalność tamtejszego społeczeństwa.
W Europie jesteśmy przystosowani do tego że okres wegetacji roślin trwa od wiosny do wczesnej jesieni i że jak śniegi stopnieją to trzeba zaorać, zasiać, czekać, później żniwa i zboże do spichlerzy, do tego kiszonki dla zwierząt itd. I że dla rolników w Europie jest to naturalny porządek rzeczy że na zimę robi się zapasy żeby nie umrzeć z głodu.
A w Afryce odwrotnie. Zimy nie ma i taką na przykład ichniejszą odmianę ryżu można zbierać 3 razy w roku. Więc nikt nie robi zapasów na więcej niż 3 miesiące, bo po co, trzeba by było więcej zasiać, więcej zebrać i po co to komu. No ale jak przychodzi susza i przez rok nie pada deszcz (albo pada niewiele) to pojawia się problem. Bo wszyscy mają zapasy na maksymalnie pół roku i po tym czasie jedzenie się kończy, bydło zaczyna padać z głodu, w rzekach nie ma dość wody żeby nawodnić pola itd.

W sumie najciekawsze z tej rozmowy były przykłady z życia które dawał.
Mówił że kiedyś spotkał jednego ze swoich znajomych który akurat z bratem siał zboże (tą wspomnianą odmianę ryżu która nie musi rosnąć w wodzie. Sieje się ją w glebie, wygląda podobno jak jęczmień). No i widzi że ten rolnik pole ma bardzo duże, a obsiewa tylko niewielki fragment. Pyta go dlaczego nie obsieje całości - wiadomo, jak przyjdzie susza to będzie miał co jeść, ewentualnie nadwyżkę sprzeda przy następnych żniwach. A on na to standardowa gadka - że mi tyle wystarczy, więcej mi nie trzeba bo akurat tyle ile sieję wystarczy mi na 4 miesiące czyli do kolejnych żniw.
No ale księdzu włączyła się mentalność Europejczyka, oczami wyobraźni widział parówkowe imperium zbudowane na uprawie ryżu i zachęcił rolnika do obsiania całego pola. Po kilku miesiącach jak się znowu spotkali to zapytał jak tam jego plony. I co się okazało? Że owszem, rolnik obsiał całą ziemię jaką miał i plony były bardzo duże. Tyle że jego bracia widząc że u niego jest zasiane kilka razy więcej niż potrzebuje u siebie nie zasadzili nic, w końcu po co się męczyć xDDD A jak przyszła pora zbiorów to przybyli gromadnie do brata mówiąc że u nich nic nie wyrosło i żeby się podzielił, takie z nich leniwe bulwy ( ͡° ͜ʖ ͡°) A mentalność jest tam taka że jak rodzina prosi to trzeba się wykazać solidarnością. Rolnika skutecznie zniechęciło to do siania więcej niż potrzebuje.

Kolejny ciekawy przykład podał o innym rolniku który obsiał swoje pole. Tym razem już normalnym ryżem (takim jaki znamy z filmików o Azji, rosnący w płytkiej wodzie). Miał kilka tarasów, każdy z nich zasilany przepływającą obok rzeczką bo podobno ryż dobrze jest sadzić w płynącej wodzie. Generalnie spora inwestycja, dużo się musiał napracować nad przygotowaniem takiego gospodarstwa. Misjonarz widzi że jego znajomy obsadził tylko trzy grządki mimo że ma ich kilkanaście. No więc też mógłby zasadzić więcej i albo zrobić zapasy albo sprzedać.
A co na to rolnik? Że owszem, mógłby. Ale gdyby w wiosce zobaczyli że ma kilka razy więcej niż jest mu potrzebne (czyli jest bogatym człowiekiem) to z tej zawiści najprawdopodobniej by go otruli. Bo ichniejsza starszyzna (czy coś w tym stylu, grupa trzymająca władzę po prostu) trzęsie wioską i że on boi się wychylać. I że owszem, jak sam będzie stary i poważany to obsieje sobie całe pole, ale póki co woli nie mieć tego "bogactwa".

Ksiądz rzucił jeszcze kilkoma innymi sytuacjami z życia.
Między innymi o tym, że jakiś zakon sióstr założył tam szpital z porodówką. Normalna prywatna placówka, jak ktoś chce skorzystać to płaci i wie że będzie miał zapewnioną opiekę zdrowotną. I że w całym przedsięwzięciu problem nie polegał na tym że ludzie nie mają tam pieniędzy na opiekę medyczną (akurat w tamtym rejonie nie ma jakiejś szczególnej biedy). Problem był w tym że nikt tam nie ma zdolności organizacyjnych. Że owszem, szpital ma wzięcie, zatrudnia miejscowych lekarzy i pielęgniarki ale że nikt nie potrafi tam organizować i zarządzać. Że dopiero te siostry musiały zebrać pieniądze, wybudować i wyposażyć szpital i muszą nim zarządzać, bo w innym przypadku całość by przestała funkcjonować.
Taka sama była sytuacja ze szkołą. Ten sam zakon zebrał środki, wyremontowali budynek, kupili panele fotowoltaiczne żeby był prąd i kilka tanich komputerów. I nagle okazało się że przy niewielkim nakładzie finansowym i pracy byli w stanie otworzyć szkołę gdzie dzieciaki mają szansę nauczyć się czytać, pisać i korzystać z komputera i internetu. Bo do tej pory nie było prądu w wiosce i w związku z tym nie było elektroniki. Ale gdyby oni tego nie zrobili to przez następne 100 lat nic by się tam nie zmieniło.
I że ludzie znajdują pieniądze na płacenie za tego typu ośrodki, bo normalnie pieniądze są tam w obrocie (akurat te ośrodki zakonne nie były nastawione na zysk, chociaż pracownicy oczyffko dostawali wynagrodzenia). Tyle że problemem jest brak ludzi którzy by te ośrodki zakładali i prowadzili.

Misjonarz wiele ciekawych wątków poruszył, ale głównym motywem było to że potrzeba jeszcze kilku pokoleń żeby myślenie na czarnym kontynencie się zmieniło. I że bez tego Afryka nigdy nie wyjdzie z biedy, bo wpompowywanie niekończącego się strumienia pomocy humanitarnej jeszcze bardziej osłabia tych ludzi (był zwolennikiem tylko przekazywania żywności w przypadku poważnej klęski głodu).

To co mnie w nim najbardziej zaskoczyło to że nie rozpływał się nad tym jacy to Afrykanie są cudowni i nie zachwycał się ich kulturą. Bardziej orał ich sposób myślenia, to że w ich mentalności propsowane jest lenistwo (póki nie ma suszy to jest co jeść, a jak nie to weź od brata) i wskazywał konieczność pracy u podstaw, edukowania i ciągłego wpajania sensu ciężkiej pracy i myślenia perspektywicznego.

No, ale się rozpisałem, mam nadzieję że ktoś to przeczyta ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#afryka #problemytrzeciegoswiata #gruparatowaniapoziomu i trochę #chrzescijanstwo
  • 114
18+

Zawiera treści 18+

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.

@heater: Kiedyś w kolejce do lekarza rozmawiałem z jakąś panią o zwirzaczkach. Powiedziałem, że na leczenie mojego królika wydałem już pewnie z jakieś 4k zł, inna pani powiedziała standardowe: "A w Afryce dzieci głodują" Odpowiedziałem - gdyby Afrykanie w końcu wzięli się do roboty, to by nie głodowały! Cała kolejka co prawda nie klaskała, ale kiwała głowami z aprobatą. XD
@Heart: Mogę się pochwalić, że nie zdziwił mnie ten wpis. Już wcześniej wiedziałem że przyczyna biedy w Afryce jest w Afrykanach.
Ciekawi mnie to, jak to się ma do innych krajów III świata, głównie w Ameryce Południowej. Tam polscy misjonarze także budują szkoły i sale komputerowe, jednak wydaje się, że głównym problemem z kolei nie jest mentalność lenistwa, tylko wyzysk z wyższych warstw społecznych.
@Heart: Bo dekolonizacja była równie wielką zbrodnią co sama kolonizacja. Biały człowiek przyjechał do Afryki ze swoją techniką, kulturą i religią. Zaczął budować infrastrukturę, drogi. Pokazał czarnemu broń palną. A potem go zostawił z tym wszystkim w cholerę i powiedział, że od teraz radzi sobie sam i niech się cieszy, bo z niewolnictwa przeszedł w demokrację. I powiedzcie mi, w którym kraju postkolonialnym ten model się sprawdził? W RPA gdzie i