Wpis z mikrobloga

Nie wiem co się dzisiaj dzieje, ale to bardzo dziwny dzień - zaczęło się niewinnie, podłączyłem wzmacniacz do laptopa i... coś buchło. Przestała działać karta sieciowa WiFi. Skończyło się na tym, że właśnie skończył mnie przesłuchiwać policjant, a ja jadę do Castoramy po rurę.

ALE PO KOLEI
W sumie nie wiem po co to piszę... pewnie i tak to usunę, no nieważne. Chciałem się z Wami podzielić moimi przeżyciami z dnia dzisiejszego który jeszcze się nie skończył i aż boję się, co mnie jeszcze czeka.

Wróciłem do domu, godzina 13, cała klatka mokra, po ścianach ścieka woda. Mówię "nieźle", pewnie ktoś kogoś zalał. Wchodzę do mieszkania a tam... ARMAGEDON.
Okazało się, że rura od spłuczki była już tak stara, że pod ciśnieniem postanowiła strzelić, a przy okazji zalać pół mieszkania w tym całą łazienkę wraz z wyposażeniem, a do tego sąsiadów dwa piętra niżej.
Matka "HUR DUR leć na dół do sąsiadów że chyba cieknie z rury w ścianie, albo coś się stało, wymyśl cos, nie mów że to u nas" #logikarozowychpaskow
Szybko pomysł z głowy jej wybiłem, poszli wytłumaczyć się że to u nas ta rurka pękła i że zajmiemy się wszystkim.
Sąsiadka ugodowa - gorzej z sąsiadką z piętra pierwszego, no ale zobaczymy co będzie.

Okazało się, że nasze mieszkanie jest CHYBA ubezpieczone przez właścicielke od której wynajmujemy i ogólnie powinno być okej. Wytarłem korytarz i poszedłem odkręcić rurkę. Okazało się, że przypadkiem zahaczyłem rurkę od pralki i ona też ze starości pękła - dobrze że teraz, a nie jakbym włączył wodę i wyszedł gdzieś - wtedy byłaby totalna masakra.

W każdym razie mam nadzieję, że ubezpieczenie jest dobre i uda się za dopiero co wyremontowaną łazienkę sąsiadki zapłacić z niego.

Wsiadam wreszcie w auto i jadę do Castoramy. Patrzę w lewo a na przystanku stoją trzy kobiety, które trzymają jakąś jedną starszą kobietę. Krótko myśląc awaryjne i pyk przez podwójną ciągłą na przystanek, awaryjne i wysiadam szybko.
Myślałem, że kobieta jest w stanie jakoś dojść, ale w tym momencie zemdlała.
Sprawdziłem oddech - oddycha. Położyłem w pozycji bezpiecznej, poprosiłem szybko panią żeby zadzwoniła na pogotowie ale babka wypytywała o wszystko tylko nie o to gdzie jesteśmy i co się dzieje. Brakowało tylko pytań o pogodę.
Kobieta szybko podała że stoimy na przystanku naprzeciwko stacji BP na Katowickiej. W tym momencie ta leżąca kobieta zaczęła sinieć i oczy zaczęły się robić białe.
Nie podam Wam jak wyglądały związki między tymi kobietami bo wiem tyle że jedna była w związku z tą kobietą która leżała, a druga była jej córką. No ale to nie jest istotne.
W każdym razie położyłem ją prosto i zacząłem masaż serca, za chwilę pełno gapiów, podjechali panowie z ochrony. Zapytali co się stało, powiedziałem, że kobieta zemdlała, mówiła że jej słabo, przed chwilą oddychała ale przestała, cała sina, brak kontaktu.
Gość mnie zmienił i szybko zaczął udzielać pierwszej pomocy. Ja uspokajałem tę "partnerkę" tej kobiety, a drugi z ochroniarzy wzywał karetkę ale babka dalej przez telefon swoje, potem przełączyła do jakiegoś gościa i wszystko od nowa. Powiedzieliśmy że kobieta nam tu schodzi i że jest sina, nie oddycha, a szpital 3 minuty drogi od nas, za zakrętem w sumie. Jakaś kobieta przechodziła, chyba z tego co usłyszałem nauczycielka, zaczęła dynamicznie uciskać te panią która leżała, ale dalej nic. Przez telefon gość odliczał jak robić masaż serca i za chwile karetka przyjechała. Odjechałem swoim autem, wziąłem koc. Kobietę zaczęli reanimować, zasłoniliśmy bluzami i kocami całą akcję. Jedna z pań z pogotowia kazała zadzwonić na policję żeby odsunąć gapiów. Drugi z ochroniarzy dzwonił na policję, ale gadali i gadali i gadali... w rezultacie policja przyjechała już po wszystkim jak kobietę przenieśli do karetki bo miała już puls. Ogólnie potraktowali ją prądem kilka razy, zaintubowali, jakiś zastrzyk i zaczęła mamrotać ale daje miała szare oczy i pełno śliny...
Leżącą kobietę rozebrali z ciuchów, a na niej pojechał mój koc ( ͡° ʖ̯ ͡°) tamte panie mi podziękowały, wyściskały, policja mnie przesłuchała, spisała, pomogli mi wyjechać bo stałem pod prąc więc zatrzymali cały ruch na drodze żebym mógł wyjechać i... no #czujedobrzeczlowiek, złapały mnie #feels jakie to życie jest dziwne, jesteś nagle Cię nie ma. Do tego pierwszy raz widziałem taką akcję na żywo a do tego byłem uczestnikiem tego wszystkiego.

Tak czy siak pojechałem do Castoramy, kupiłem wężyki, złączki itd, wszystko podłączone i miejmy nadzieję, że ubezpieczenie pokryje wszystkie szkody.

Nie wiem czemu Wam to piszę, miałem ochotę się komuś tak po prostu z tego wygadać. Uczcie się pierwszej pomocy i jak jej udzielać bo naprawdę warto. Można komuś tak niewielkim kosztem uratować życie.
Pierwszej pomocy ostatnio uczyłem się w technikum w pierwszej klasie na EdB ("Edukacja dla Bezpieczeństwa" / PO) - w sumie dzieki temu wiedziałem że mam ją położyć i jak to zrobić no i żeby wyciągnąć wszystko z ust i odchylić żeby nie zadławiła się śliną czy językiem. Problem był z tym, że miała sztuczną szczękę i przygryzała sobie język - więc jedna z kobiet włożyła jej długopis do ust. Nie wiem w sumie czy tak się powinno robić, ale ślina z ust mogła wyciekać. Gorzej było z tym, że pani z pogotowia przez telefon mówiła sprzeczne komunikaty, raz tak raz tak i nie wiadomo było do końca co robić... W tym wszystkim nie pomagała jedna z tych pań które z tą kobietą były i która biegała, płakała, jeszcze fajeczke sobie odpaliła i ogólnie krzyczała na dziecko a zamiast odejść na bok to stała i patrzyła jak ta kobieta leży i schodzi z tego świata.

No w każdym razie mam nadzieję, że ta kobieta z tego wyjdzie i będzie dobrze. MÓJ KOC [*] (,)

Ehh... zestresowany, zmęczony. Ale było warto.
Dbajcie Mireczki o swoje życie i zdrowie oraz innych... Życie jest strasznie kruche - teraz jesteś a za chwile coś pyknie i koniec.
Tak samo jest z kafelkami na ścianie sąsiadki z dołu - bo były na płycie karton-gips. No i pewnie to samo będzie z podwieszanym sufitem. Teraz jest, a za chwilę PYK i koniec, jak jebnie to ino roz ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#truestory #przemyslenia #zycie #smierc

Człowiek ma jeden dzień wolnego od dwóch tygodni i tak ten dzień właśnie wygląda...

Trzymajcie się ()
  • 13
@MPTW: Czuje. Znaczy mieszane uczucia, bo mogłem to zrobić lepiej. Mam nawet maseczkę w portfelu do robienia oddechów ale zapomniałem. Do tego masa sprzecznych komunikatów, gapie i biegająca kobieta i płacząca z dzieckiem... No i ten stres jak coś pójdzie nie tak i zaszkodzę tej kobiecie - bo to nie gumowy fantom a prawdziwe ciało które się ugina i ogólnie takie... łe
@Lapidarny: w zimie reanimowałam dziewczynę w tramwaju. To był taki stres dla mnie, ze jak juz ją przejęła ekipa karetki to usiadłam na przystanku i się rozpłakałam ze zdenerwowania. Ale czuje dobrze i tez mam nadzieje ze dziewczyna żyje i ma się dobrze ((oo))