Wpis z mikrobloga

Cz II - Impreza z dresiarnią

Przypominam są lata '90 (Warszawa).
DŻORDŻ (diler) dogadywał się z dresiarnią z Pragi i Mokotowa jak również z tzw. bohemą z Powiśla. Rozpiętość klientów ogromna. To co go charakteryzowało to były tematy poruszane z klientami. Do każdego klienta odnosił się z ogromnym szacunkiem i wyczuciem. Zawsze oprócz wymiany towaru na pieniądze, zamieniał kilka słów i tak oto z kolesiami z Pragi rozmawiał o ówczesnych walkach Gołoty. Z bohemą poruszał temat ówczesnej wystawy w Warszawie prac Andiego Warhola , z wykładowcą geologii rozmawiał o niezwykłych pokładach ropy naftowej w Bieszczadach i o sensie jej wydobycia. A ze znanym neurologiem o receptorach w mózgu odpowiedzialnych za stany narkotyczne. W każdy temat angażował się bardzo dogłębnie. Gdy przeczytał książkę podróżniczą o Hiszpanii, natychmiast szedł na wydział Iberystyki na wykłady aby zgłębić temat doszczętnie. Chodził przez rok na wykłady jako wolny słuchacz ucząc się hiszpańskiego i poznając kulturę Hiszpanii , po czym jechał do Hiszpanii w wakacje. Miał w ogóle ciekawe życie, poprzeplatane różnymi rytuałami , np. zawsze w środy chodził do biblioteki narodowej lub do innej i spędzał tam od 8 rano do 15 czas. Często jeździłem z nim do zakładu medycyny sądowej na dni otwarte dla studentów. Wszechstronne zainteresowania, pełna niezależność i niesztampowe życie jak na tamte czasy.
Kiedyś z zadzwonił klient z Grochowa (dresiarz), pojechaliśmy, na miejscu zastał starego znajomego z podstawówki Arcziego. Arczi był typem chudego drechola nieskalanego myśleniem. No i w ramach tego ze się dawno nie widzieli Arczi zaprosił jego i mnie na imprezę dresiarską w jakiejś melinie na Grochowie. Poszliśmy tam, a tam Ace of Bace i Captain Jack i kilkanaście wypućkanych „świń” (tak wówczas dresiarze określali swoje dziewczyny). Dresiarze mieli to do siebie że jak zapalili zioło to się robili całkowicie innymi ludźmi, takimi bezbronnymi i śmiejącymi się z byle czego. Impreza się rozkręciła bo Dżordż zadzwonił po swojego kumpla DJ z dredami. DJ wpadł z kumplami. Jak ich dresiarnia zobaczyła w progu drzwi z tym sprzętem i z blantami w ustach to jakby ujrzeli Boga. DJ grał , drechole się bawili przy improwizacji DJ , a my wszystko nagrywaliśmy bo Dżordż sobie ubzdurał że kreci dokument o polskich dresiarzach. Impreza była ciekawym zjawiskiem bo przyjechała policja po 1 w nocy bo jakiś sąsiad zadzwonił ze za głośno. Jak dresiarze usłyszeli ze policja to się pochowali po szafach. Byli tak spaleni że się wystraszyli. Oczywiście Dżordż załatwił sprawę. Patrzę a on piątki przybija z tymi policjantami i się śmieją i coś gadają o nowej ustawie na temat alkoholu. Najciekawsze było to co kilka dni po imprezie się działo. Arczi dzwoni na następny dzień i mówi że zaprasza Dżordża na „ring”. Nie bardzo wiedzieliśmy co to jest ten „ring”. Pojechaliśmy na Grochów znowu i się okazało że Arczi wraz z ziomkami z osiedla stworzyli w piwnicy w bloku „#!$%@?” dla przyjemnosci, coś jak w filmie Fight Club . Ciemna, śmierdząca piwnica. Dla mnie oczywistym było to że stamtąd uciekamy najszybciej jak to możliwe, ale Dżordż stwierdził ze się #!$%@?. I tym sposobem wybił zęby jednemu drechowi, Arcziemu złamał palca jak się później okazało. Dżordż twierdził że adrenalina poprzez full kontakt jest inna jak w przypadku skoku na bungi. Oni wszyscy byli uzależnieni od bicia się po mordach. Na szczęście ja nie musiałem się bić. Dżordż jeszcze tam jeździł jakiś czas, ja odpuszczałem temat :) Później Dżordż przynosił nagrania z tych walk i analizował co źle zrobił w walce.

#lata90 #gimbynieznajo #narkotykizawszespoko #dzordz
  • 8