Wpis z mikrobloga

Niniejszym chcę oddać hołd jednej z gier mojego dzieciństwa: The Elder Scrolls: Morrowind.
Posiada wiele wad, nawet, jak na grę z tamtych czasów. Nie ma tak przekonującej animacji żyjącego świata jak Gothic, system walki bronią ręczną jest bardzo drewniany, NPC (głównie za sprawą dialogów) papierowi i niecharakterystyczni. Ma też liczne zalety, nad którymi nie będę się za bardzo rozwodził: tysiące modów, ogromnie zróżnicowany ekwipunek, niemal nieskończony potencjał tworzenia magicznego rynsztunku, mikstur, całkowita dowolność w budowaniu postaci, duży świat który można eksplorować bez końca, wiele organizacji i osobne pule misji w ich obrębie.

To, co jednak najbardziej przyciąga mnie do powrotu do tej gry, to system magii i tworzenia własnych zaklęć. Zaklęcia może i nie były tak potężne na dłuższą metę jak broń do walki wręcz, ale ich ogromna różnorodność sprawia, że gra magiem to niekończąca się zabawa w tworzenie postaci przygotowanej na każdą okazję. Do tego pozostawia ogromne pole do popisu dla kreatywności gracza, który może sobie tworzyć księgę zaklęć na własne potrzeby, nierzadko popisując się sporą kreatywnością.
- Zdobycie kompletu zaklęć przywracających atrybuty (które mogły być wysysane na stałe różnymi klątwami) pozwoliło mi uniknąć noszenia mikstur, które to robią (lub latania po świątyniach mogących mnie uzdrowić). Gdy stawałem się lepszy w szkole Przywracania, władowałem te wszystkie zaklęcia w jedno (czyli jednym czarem przywracałem np. 20 punktów i siły, i zwinności, i inteligencji itd.), żeby oszczędzić miejsce. Podobnie łączyłem razem leczenie z chorób, trucizn i zarazy, albo przywrócenie zdrowia i kondycji.
- Strasznie denerwowali mnie wiecznie gubiący się albo ginący towarzysze, których czasami trzeba było znosić na potrzeby danej misji. Dlatego specjalnie dla tych gadatków miałem czar, który nakładał na nich efekt światła oraz tarczy - nie tylko byli bardziej odporni na ciosy, ale też roztaczali łunę światła, dzięki czemu łatwo mogłem ich znaleźć kiedy zablokowali się na jakimś płotku próbując za mną podążać.
- Skrzekacze? Znienawidzone przez wszystkich szmaty. Specjalnie dla nich miałem czar lewitacji na cel o ogromnym promieniu i czasie trwania 1 sekundy - sprawiał on, że po upływie efektu lewitacji, skrzekacz spadał na ziemię (i zazwyczaj ginął od upadku). Może i exploit, ale oryginalność tego rozwiązania pozwala mi go wykorzystywać z czystym sumieniem. No i proszę Was - jaka inna gra pozwala rzucać czar lewitacji na inne postaci? I to w dodatku w wariancie obszarowym i celowanym na dystans? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Do eksplorowania morskich odmętów obowiązkowo zaklęcie łączące efekty: ryba w wodzie, oddychanie pod wodą i światło. Istnieje też exploit związany z oddychaniem pod wodą: po upływie działania tego efektu, pasek tlenu zawsze jest pełny. Można więc go odnawiać rzucając co jakiś czas oddychanie pod wodą o czasie 1 sekundy.
- Na wrogich wojowników w ciężkim pancerzu i ze srogim #!$%@?ęciem w łapie niezastąpiony był efekt brzemię, który zwiększał wagę ich ekwipunku i w rezultacie unieruchamiał, pozostawiając na łasce moich rzucanych z dystansu czarów. Teoretycznie wrogich magów analogicznie mogłem traktować jakąś ciszą albo innym obniżeniem inteligencji/siły woli, ale zazwyczaj są na tyle mało wytrzymali, że jeżeli już jestem w stanie dosięgnąć ich zaklęciem (a bywało to trudne, bo rzucanie w siebie nawzajem zaklęciami skutkowało zderzaniem się przez nie w locie), to lepiej, żeby to był jakiś efekt zadający obrażenia.
- O właśnie, zderzanie się czarów. Pamiętam, że jako dzieciak byłem z siebie strasznie dumny gdy wymyśliłem, że mogę zrobić kosztujący 1 many gównoczar rzucany na cel, którego jedynym zadaniem będzie detonowanie wrogich zaklęć w locie. Dzięki temu wróg szybko wypłukiwał się z many, a ja mogłem go bezkarnie smażyć własnymi zaklęciami.
- Do skillowania broni do walki wręcz nieocenione było zwiększenie ataku, do którego dorzucałem jeszcze tarczę. Mogłem wtedy bić słabą bronią silne potworki, dzięki zwiększonemu atakowi trafiać za każdym razem (słaba broń = wiele trafień = więcej skilla), a dzięki tarczy nie zabijały mnie w tym czasie.
- Nigdy nie byłem fanem przywołań, ale tutaj też jest wielkie pole do popisu. Nie tylko można się bawić w łączenie efektów i np. przyzywać jednym czarem kilka istot, ale też można do przywołania podczepić inne efekty co sprawia, że przechodzą one na przywołańca. Nic nie stoi więc na przeszkodzie (poza naszą inteligencją i skilla Przywołanie), by wezwany przez nas stworek miał efekt tarczy i zwiększenia ataku i był dzięki temu lepszym zabijaką, niż niejeden wojownik.

Generalnie magia mogła zastąpić każdą inną umiejętność. Otwarcie o stopniu 100 jest tak łatwe do rzucenia, że nie ma sensu bawić się w rozwijanie zabezpieczeń. Nie ma co rozwijać retoryki, bo można potraktować cel zauroczeniem a siebie podwyższeniem osobowości. Efekt kameleon pozwala kraść na oczach strażników. Możemy latać, chodzić po wodzie, podnosić przedmioty na odległość, zwiększać sobie dowolne statystyki oraz umiejętności (gra pozwala na przegięte komba z tym związane. Na przykład możemy zrobić czar który zwiększa alchemię o ogromną ilość punktów na kilka sekund, a później rzucić zaklęcie które zwiększy nam siłę woli, żeby móc rzucić ten czar zwiększający alchemię. Można zrobić nawet łańcuszek takich zaklęć i dzięki temu warzymy miksturki mając np. 400 alchemii i 400 inteligencji. Nigdy jednak tego nie używałem, bo gra jest dość łatwa i nie potrzeba nam przegiętych mikstur czy przedmiotów).

Podsumowując, może i w późniejszym etapie gry kilka ciosów zaklętą deadryczną dai-kataną było o wiele skuteczniejsze od nawet najsilniejszych zaklęć bojowych, ale wszechstronność oferowana przez czary sprawia, że do dziś uważam tę grę za najlepszy wybór dla kogoś, kto chce w pełni poczuć potencjał kryjący się za tematyką magii w otwartym, pełnym możliwości świecie gry.
#gry #morrowind #theelderscrolls #skyrim #rpg
  • 26
@Dev321: tutaj już Ci nie pomogę, bo za dzieciaka miałem za słaby komputer by je udźwignąć (co najwyżej better bodies i better heads), a dzisiaj już mi na grafice nie zależy. Jestem graczem, który równie komfortowo gra w Might and Magic VII jak w Wiedźmina 3 ( ͡° ͜ʖ ͡°)