Wpis z mikrobloga

Roman Dmowski MASAKRUJE gimbopatriotyzm/współczesne prawactwo.

Są ludzie, dla których te uczucia, pojęcia, obowiązki nie istnieją. Ale patriotyzm – to nie

system filozoficzny, który ludzie równego poziomu umysłowego i moralnego przyjmują lub

odrzucają: to stosunek moralny jednostki do społeczeństwa: uznanie go jest koniecznością na

pewnym stopniu rozwoju moralnego, a odrzucenie świadczy o moralnej niedojrzałości lub

upadku. W zwykłych warunkach naród wytwarza siłę w postaci organizacji państwowej,

narzucającą obowiązki obywatelskie tym, którzy dobrowolnie ich uznać nie chcą; my tej siły

nie posiadamy i dlatego tak często spotykamy się u siebie z jawnym wypowiadaniem służby

ojczyźnie; ale dlatego tym bardziej dążyć musimy do wytworzenia siły moralnej, dość wielkiej

by mogła wywierać skuteczny przymus.


Chciałbym, ażeby w powyższym określeniu stosunku jednostki do narodu jak najwięcej

ludzi odnalazło swój patriotyzm. A niestety wiem, że wielu będzie dalekich od tego. Bo są u

nas rozmaite patriotyzmy. Są w Galicji ludzie uważający siebie za bardzo dobrych Polaków,

którzy czują się w ścisłym związku z tą Polską tylko, co ma polski język urzędowy, co daje

Polakom posady rządowe itd, ale którzy nie chcą znać Polski prześladowanej, pokrzywdzonej

w swych najistotniejszych sprawach. I są inni, zwłaszcza w zaborze rosyjskim, którzy kochają

tylko Polskę cierpiącą, których patriotyzm dotąd tylko wystarcza, dokąd sięga ucisk

narodowości polskiej, którzy rodaków swoich w Galicji prawie nienawidzą za to, że ci nie są

prześladowani pod względem narodowym, i którym wstrętną pewnie byłaby Polska

niepodległa – nie wymarzona, ma się rozumieć, ale realna, taka, jaką musiałaby być w danych

warunkach. I jest cały szereg innych jeszcze patriotyzmów sprowadzających się do danych

warunków czasu, miejsca i stanowiska społecznego, poza nim zaś tracących swą siłę i

wartość.


Głębokie poczucie wspólności z narodem, z jego interesami i dążeniami, nie zależy od

tego, czy ojczyzna w danej swej fazie rozwojowej i w danym położeniu podoba nam się,

czyśmy z niej zadowoleni, ale zdolne jest ono objawiać się z równą siłą we wszelkich

warunkach, zarówno względem wolnej ojczyzny, jak względem będącej w niewoli, czy gdy

trzeba, żeby jej bronić, czy w jej imieniu napadać. Na takim tylko patriotyzmie można budować

narodową przyszłość. I jeżeli mamy wyraźne poczucie tego, że za mało w nas czynnej miłości

ojczyzny na to, ażebyśmy mogli wolność dla niej wywalczyć, to kto wie czy braku tego silniej

nie uczulibyśmy, gdyby nam dziś przyszło żyć i rządzić we własnym państwie. Polska

niepodległa więcej, niż dzisiejsza, będzie potrzebowała projektów szerokiej miary, ludzi

poważnie i głęboko pojmujących swój stosunek do narodu, do jego potrzeb, interesów, dążeń i

większe by może dla niej z ich braku wypływało niebezpieczeństwo.


Na głębszych podstawach oparty patriotyzm nie potrzebuje też żywić się i wspierać

przekonaniem o wyższości swego narodu nad innymi, a poczucie niższości własnego narodu

pod jakimkolwiek względem nie może zmniejszyć jego moralnej siły. Przywiązanie do narodu

nie powinno osłabiać umysłu człowieka, jego zdolności do krytyki, nie powinno go zaślepiać w

sądach o tym, co mu najbliższe, szerzenie zaś w narodzie przyjemnych złudzeń co do własnej

wartości jest tym szkodliwsze, im dalsze są one od prawdy. Bo jeżeli silne i daleko posunięte

w kulturze narody pod wpływem przekonania o swej wyższości nad innymi okazują skłonność

do wynoszenia tych przymiotów, które stanowią ich siłę, to słabe i zacofane – idealizują te

strony swego życia i charakteru, które są źródłem ich słabości. A myśmy przez długi czas byli i

jesteśmy bardzo słabi, choć tkwią w nas zarodki wielkiej siły.


Naród nasz pod względem siły materialnej, pod względem liczebności i bogactwa,

daleko pozostał poza tymi ludami, które postanawiają dziś głównie o losach świata, i

podniesienie materialnych zasobów jest jednym z pilniejszych i donioślejszych zadań naszego

bytu. Dzieje ludzkości wszakże nieraz przynosiły dowody, że mniejszy a częstokroć większy

bez porównania wpływ na losy narodu miała jego siła moralna. Tylko trzeba pamiętać, że siłą

moralną narodu nie jest jego bezbronność, jego niewinność, jak to często dziś u nas

słyszymy, ale żądza szerokiego życia, chęć pomnożenia narodowego dorobku i wpływu oraz

gotowość do poświęceń dla urzeczywistnienia narodowych celów. Ubogie i nieliczne narody tą

siłą moralną zdobywały nieraz przewagę i wpływały potężnie na bieg dziejów świata.


Wierzę, jestem pewien, że taka właśnie siła, obok fizycznej, zaczyna się wydobywać w

chwili dzisiejszej z mas naszego ludu. I wierzę, że jako odbicie tego zjawiska podnosi się

poziom moralności narodowej w oświeconych warstwach społeczeństwa.



#4konserwy #neuropa
  • 1