Wpis z mikrobloga

No i dupcior Mirki ;<

Ostatnio chwaliłam się maluszkami po Matyldzie i Geralcie, a dzisiaj Gerald już nie żyje ;<

Geralta dostałam na urodziny od #niebieskipasek, jechaliśmy specjalnie po niego do Czech, na giełdę w Ostravie. Jak później się dowiedziałam - Ostrava to gunwo największe, bo połowa zwierzaków, które stamtąd przywiozłam były mocno chore, albo zdechły, 1/4 pasożyty i zaledwie ok 1/4 zdrowe.. Ale do rzeczy - Geralta wypatrzyłam już w Polsce w ogłoszeniu. Przecudny gad. Na miejsce jak przyjechaliśmy, znalazłam go dość szybko, okazało się, że jest dość chudy, al młode jaszczurki, które szybko rosną na długość są nieco chuderlawe, więc nie martwiłam się na zapas.

Przyjechałam do domu, zbadałam go na obecność pasożytów, wyleczyłam, wszystko powinno być ok. ALE. Ale Geralcik nie chciał jeść. Nic, za cholerę nie dało mu się wcisnąć, nie interesowało go jedzienie. Miałam już kiedyś sytuację z agamą, która przez ponad pół roku nie chciała jeść, Zośka. Karmiłam ją przymusowo i w końcu "zaskoczyła", teraz jest mega żarłokiem, więc nie bałam się za bardzo o Geralta.

No i cóż, do wczoraj karmiłam go raz na 2 dni, otwierając paszczkę, wsadzając robaka, pilnowałam, żeby nie wypluwał itp itp itp... ciągle to samo, nie chciał jeść. Był dość aktywny, nie było większych problemów. Ok 2 tygodnie temu stracił aktywność, głównie leżał, nie był zainteresowany samicami. Była majówka, więc nie było jak się zarejestrować. 3 maja zarejestrowałam się na wczoraj na godzinę 19.

Z rana jeszcze go nakarmiłam, stał na 4 łapkach. Ok godziny 15 zauważyłam, że nie rusza dolną częścią ciałka. Jak przewracałam go na plecy, to leżał bezwładnie. Wskoczyłam w samochód i pędem do weta. Na miejscu wyciągnęłam Geralta z pojemnika, miałam wrażenie, ze zdechł. Pani weterynarz szybko wzięła go, pobiegłyśmy do pomieszczenia z USG, sprawdziła, czy coś jeszcze tam bije. Żadnych oznak życia. Zaintubowała go, pompowała w niego powietrze delikatnie uciskając na serduszko. Niestety, maszyna nic nie pokazała. Zapytała się, czy chcę zrobić sekcję zwłok, oczywiście się zgodziłam. Rozkleiłam się dopiero w samochodzie, ale tak, że nie mogłam przestać, histeria, telefon do mamy, troszkę się uspokoiłam.

W każdym razie - pojechałam dzisiaj porozmawiać z weterynarzem i dowiedziałam się, że Geralcik musiał męczyć się całe życie. Warunki, w jakich był trzymany wcześniej (kupiłam go jaki 3-4 miesięczną jaszczurkę), musiały być okropne. Miał całkowicie zniszczoną wątrobę i nerki. Miał też dnę moczanową. Jelita były drożne, ale jakieś syfy przerzuciły się na przełyk aż do żołądka. Powiedziała mi, że nic byśmy i tak nie mogli dla niego zrobić, że zaniedbania w młodym wieku skończyły się dla niego w ten sposób. Bardzo baaardzo mi przykro z tego powodu. Ale cóż, życie, to "tylko" gad.

Apeluję do wszystkich gadolubnych - kupujcie zwierzaki ze sprawdzonych hodowli, unikajcie sklepów zoologicznych (tam to dopiero dzieją się paskudztwa), jakieś tanie pseudohodowle, gdzie można kupić agamę za 50 zł, chociaż z drugiej strony "drogie" jaszczury tez nie gwarantują dobrych warunków, za niego dałam ok 450 zł, no i ja będę na zawsze stała daleko od Ostravy ;<

Na zakończenie zdjęcie Geralciątka :)

Facebook

#gadzibastion #agamy #terrarystyka #smiesznypiesek #zwierzaczki #szczecin

Na spamlistę można zapisać się Tutaj
Khaleesi - No i dupcior Mirki ;<

Ostatnio chwaliłam się maluszkami po Matyldzie i ...

źródło: comment_U2oeXbnRciZGmvf4CskfasJV59t30nqi.jpg

Pobierz
  • 22
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@kvvach: sytuacja była awaryjna. Weterynarz jest bardzo w porządku, nie skasowała mnie za to ani złotówki. Dla niej to było 5 minut roboty, a prawdopodobnie miała świadomosć tego, że niewiele zrobi, a "klient" poczuje się znacznie lepiej. Dodam, ze sekcja też była bezpłatna Nawet, gdybym miała za to zapłacić, to zrobiłabym to bez najmniejszego żalu.

W związku z dużą ilością zwierzaków, bywam tam dość często, wiec znamy się troszkę lepiej,
  • Odpowiedz