Wpis z mikrobloga

Witam was serdecznie, Mirki. Jako że zbliżam się do końca mojej studenckiej kariery, chciałbym się z wami podzielić kilkoma historiami z tego okresu pod tagiem #studentstory . Co prawda kończę zaocznie drugi kierunek, w tygodniu #!$%@? w robocie, więc jako takiego studenckiego życia już nie prowadzę, ale co przeżyłem przez 6 lat jako student to moje XD tl;dr nie robię.

Żeby was nie zanudzać, skupię się raczej na wątkach, które na mirko zwykle wzbudzają najwięcej emocji prócz tematów politycznych, czyli na relacjach damsko-męskich, choć parę innych wydarzeń też zasługuje na opisanie. Działo się czasem niemało, niektóre akcje były naprawdę patologiczne, niektóre zabawne, a do niektórych wracam z niemałym rozrzewnieniem.

Otóż mam 181 cm wzrostu, co może brzmi bez sensu na początku, jednak dla jednej historii z pewnym #rozowypasek ma to niebagatelne znaczenie, ale o tym innym razem. Ryja brzydkiego nie mam i jest to zauważalnym atutem. Poza tym, ani gruby, ani chudy, tylko taki przeciętny #niebieskipasek ze mnie. Studiuję wciąż w mieście wojewódzkim, za 3 miesiące wyautuję się stąd, ale życie tutaj w dzień powszedni nawet mi się podobało. Szczególnie na początku, kiedy zamieszkałem w mieszkaniu z zupełnie obcymi mi ludźmi od końcówki września 2009 i jeszcze nie wiedziałem, co szykuje dla mnie los.
Mój główny kierunek był związany z finansami, a na zajęciach ku mojemu zdziwieniu pewnie z 60-70% osób to były dziewczyny. Niektóre w stylu #korpobitch, wiecie, takie w białych koszulach, ze spódniczkami ledwo zakrywającymi im dupy i koniecznie jakieś pończochy + obcasy. Były też oczywiście mniej widoczne szare myszki i cała reszta innych #rozowychpaskow z przeciętnym imidżem. Nigdy nie miałem większych problemów z zagadywaniem płci pięknej, ale akurat pierwsze starcie z tą chmarą kilkudziesięciu młodych samic było z deka onieśmielające XD Szczególnie, kiedy zdałem sobie sprawę, że jestem jednym z nielicznych chłopaków akurat w mojej grupie ćwiczeniowej. Dodam tylko, że nie byli zbytnio charyzmatyczni, toteż przyciągali uwagę panien jedynie przez pierwsze zajęcia i to tylko dlatego, że innych facetów tam nie było. No, byłem jeszcze ja i powoli zaczynało się robić coraz fajniej.

Po tym przydługim wstępie mogę przejść do pierwszej historii. Na kierunku nie miałem nikogo znajomego ze szkoły średniej, więc z braku towarzystwa przed zajęciami starałem się wyczaić co ciekawsze sztuki. Ponieważ byłem #tfwnogf, to czułem się jak ryba w wodzie, ale wiecie, nie jak jakaś płotka, tylko silny, bojowy szczupak xD W każdym razie przez pierwszy tydzień zajęć poznałem kilka naprawdę zajebistych dziewczyn, przy czym część z nich to takie mocne 7/10, a po dłuższej gadce niektóre dobijały nawet do 9/10 :D I tu pojawia się postać Ewki. Brązowooka brunetka, filigranowa słodycz z jednym z najzgrabniejszych tyłków jakie widziałem, przy tym lubiąca nosić głębokie dekolty. Nie ukrywam, że momentami wiele problemów w utrzymaniu uwagi podczas rozmowy z nią nastręczał jej wygląd.

Siadaliśmy obok siebie od pierwszych zajęć i w sumie dobrze się zakumplowaliśmy. Przywykłem do jej urody i uroku, więc mogłem się bardziej skupiać na tym, co mówiła, a nie jak, bo głos też miała urzekająco słodki. Z pozoru taki okaz różowej bez wad. Zdarzały się flirty, prawie codziennie wieczorami zagadywała na gg (tak, jeszcze wtedy na gg przebywało całkiem sporo osób), ale przez większość czasu po prostu gadaliśmy o pierdołach. Do czasu. W pierwszym semestrze mieliśmy piątki wolne, czyli czwartkowe wieczory zwykle obfitowały w największych ruch w akademikach czy na mieście. Czwartkowy, listopadowy wieczór, okolice 18:00 – pisze Ewa:

- Marian, co tam, co robisz?
- gram i zaraz coś wszamię, a co?
- aa…bo nudy…
- no to rozbierz się i popilnuj ubrań :D – jebnąłem prosto z mostu, jednym okiem pilnując drugiego monitora, żeby nie #!$%@? mnie w CSa.
- przecież samej tak nie będę miała frajdy :P to może piwo? – nie wydała się speszona, ale nawet mnie to nie zdziwiło, bo akurat dostałem chamskiego headshota od #!$%@? campera. Wizja wypicia piwa z Ewką była miłą alternatywą dla dalszego bycia mięsem armatnim na serwerze z jakimiś #!$%@?, więc się zgodziłem.
- ok, to zajrzeć do ciebie czy może udamy się do pubu? – nawiasem mówiąc, nie byłem u niej wcześniej, a moja propozycja pod wpływem wciąż obecnego #!$%@? pewnie nie była przemyślana, ale z drugiej strony też nie było to nic dziwnego.
- wiesz…to może u mnie. Zimno dziś, zmarzłam po zajęciach. Kupisz po drodze piwo?

Umówiliśmy się na 19, mieszkała dwie ulice dalej, więc miałem do niej tylko 10 minut drogi, łącznie z wizytą w pobliskim Lidlu było to 20 minut. Ogarnąłem się, coś przekąsiłem, wziąłem szybki prysznic i wyruszyłem. Będąc w sklepie kupiłem dwa czteropaki, bo Ewka mieszkała jeszcze z dwoma innymi różowymi, które widziałem tylko raz, jak przyszły po nią po zajęciach.

W końcu przybyłem. Pukam, ona otwiera i pierwszy raz widziałem ją bez makijażu i teraz wyglądała nie jak 19-latka, ale taki mocny #prokuratorboners. Zaśmiała się, że chyba jej nie poznałem, wpuściła mnie do środka, wypakowałem towar i zapytałem, czy jej koleżanki nie będą miały nic przeciwko, że kupiłem Harnasia, a nie markowego Żywca lub Tyskie. Odpowiedziała, że ich nie ma, bo pojechały na weekend do domu, a ja lekko zdziwiony, bo nie spodziewałem się, że będę obcował z nią sam na sam, nawet pomimo naszego całkiem dobrego zżycia jak na zaledwie kilka tygodni znajomości.
Cóż, przeszliśmy do jej pokoju, jeden czteropak po drodze zostawiliśmy w lodówce, resztę zabraliśmy do jej pokoju zaczęliśmy delektować się lekko bursztynowym trunkiem. Usiadłem na fotelu obok jej łóżka, ona dopiero po chwili wskoczyła na łóżko i skuliła się tak, że kolanami gniotła sobie cycki, podczas gdy ręce te kolana jeszcze dodatkowo obejmowały. I tak piliśmy, gadaliśmy, śmiech i pierdoły, coraz luźniejsza atmosfera, aż przyszedł czas po sięgnięcie rezerwowego czteropaka. Ewie już szumiało w głowie, bo w drodze po piwo do lodówki szła dość chwiejnym krokiem. No, mnie humor też się poprawił, więc ciekaw byłem dalszej części wieczoru, a wybijała już może 21.
Ewa przyszła, pijemy dalej i kiedy już myślałem, że akcja potoczy się szybciej, bo zaprosiła mnie na łóżko, a nasze ciała znajdowały się coraz bliżej… nastąpił zwrot akcji. Z heheszków obiekt mojego pożądania zaczął żalić mi się. Że ma tu mało znajomych, że nie wie, czy dobrze wybrała kierunek studiów, że rozstała się ze swoim chłopakiem zaraz na początku roku akademickiego, bo on poszedł studiować do innego miasta i uznał, że nie chce związku na odległość. Chyba miałem nietęgą minę tak po 15 minutach słuchania jej litanii, bo aż zapytała, czy to czasem nie jest zły moment na takie tematy. Powiedziałem jej, że chętnie posłucham dalej, ale w myślach już biczowałem się za te słowa i brak bardziej zdecydowanej reakcji.

„No niech się wygada, przytulę i może jej przejdzie jeszcze dziś”


Mówiła jeszcze chwilę, mówiła, wreszcie po trzecim piwie tego wieczoru padła sentencja, która zwaliłaby mnie z nóg, gdybym wtedy akurat stał.

- Marian, nie wiedziałam, że spotkam na studiach wśród obcych ludzi takiego przyjaciela jak Ty. Dziękuję Ci.

Zaraz po tym objęła mnie mocno. Ok, wtedy zgłupiałem i zaniemówiłem, bo takiego wyznania i gestu tego wieczoru się nie spodziewałem. Wcześniej stroniąca od wylewności na temat własnej osoby dziewczyna otworzyła się przede mną. Dopiliśmy piwa, pogadaliśmy, gdzieś koło północy zawinąłem się i z lekkim mindfuckiem szedłem do siebie. Rozumiem, że dziewczyna chciała poczuć jakieś wsparcie, które okazałem, ale przez kilka następnych dni udawała, że mnie nie zauważa i praktycznie nie rozmawialiśmy dłużej niż przy zapytaniu się o notatki. Zapytałem w końcu, o co jej chodzi i stwierdziła tylko, że „musi sobie wszystko przemyśleć” XD To już mnie #!$%@?ło, ale machnąłem na to ręką.

Historia z Ewką wcale się tu nie kończy. #logikarozowychpaskow dała się we znaki, tylko że później starała się to naprawić, bo chyba zaczaiła, że coś #!$%@?ła, skoro nie odzywałem się do niej przez jakiś czas, podczas gdy sama mnie olewała. O tym jednak w następnym wpisie, o ile obecny kogoś zainteresuje. Pozdrawiam!
  • 25
  • Odpowiedz
@CzaryMarek: Jak wspomniałem, przy innej historii akurat to miało znaczenie, napiszę jeszcze o tym.
@pussi_magnet: Stary, pisz koniecznie, bo jak teraz patrzę, to jest coś w tym, że studia są rzekomo najlepszym okresem w życiu pod wieloma względami. ( ͡º ͜ʖ͡º)
@Bionizy: @xylorinn: Haha, tak samo myślałem rano następnego dnia, ale #!$%@?, uwierzcie mi, że jak coś takiego dzieje
  • Odpowiedz
uwierzcie mi, że jak coś takiego dzieje się znienacka, to młodego i głupiego człowieka może to wybić z rytmu.


@Mariano_I: Wierzę, bo sam to przerabiałem xD Następnym razem pójdzie lepiej :)
  • Odpowiedz