Wpis z mikrobloga

Pomyśleć, że tak długo hejtowałem chińskie bajki. Wydaje mi się, że jest pewne nieporozumienie, które panuje na wykopie (i nie tylko), że anime jest kojarzone z głównie słabym gównem. Sporo się osłuchałem o kilku takich seriach anime, które podobno miały być super-ekstra (Spirited Away, Ghost in the Shell etc.). Stąd pomyślałem "Ej, mam chwilę czasu, sprawdzę to gówno - to niemożliwe, że na filmwebie anime mają tak wysokie oceny (:D), to pewnie kwestia tych mangozjebów koczujących na tym serwisie".

Jeszcze się napatoczyłem na drobny talk Day9 (klik), z którym się zgadzam - i tam jest mowa o "Elfen Lied", więc pomyślałem "ok, to jest ta okazja by zajrzeć do tego zbiornika szamba".

Więc "wypożyczyłem do celów kolekcjonerskich" odpowiednie pliki .mkv, i odpaliłem pierwszy odcinek Elfen Lied. "O #!$%@?, to był błąd" - pierwsze podsumowanie po 10 minutach. Ale jak się czołgałem przez te bzdurne, japońskie zabiegi stylistyczne i dziwne akcenty zacząłem jakoś się przywiązywać do głównych bohaterów. "O #!$%@?, teraz już nie ma dla mnie nadziei" - myśl po trzecim odcinku. Ogólnie Elfen Lied to było słabe anime, więc trochę zawstydzony, że oglądnąłem całą serię postanowiłem zobaczyć, czy jest może coś lepszego.

No to drugie było Death Note - tu już było lepiej, bo ogólnie to bardzo ładna animacja! No i japoński jakoś taki dźwięczny jest, poza tym spodobała mi się główna rola makiawelicznego psychopaty, jakoś poczułem więź z gościem ;). Niestety japońskie zabiegi stylistyczne nadal były obecne (powtarzanie oczywistości przez 3 minuty w dramatycznym tonie nigdy do mnie nie trafi), ale kurcze to dość dobra seria. Ale nadal jakoś nie przekonało mnie, więc poszukałem następnego

I to już był Fullmetal Alchemist: Brotherhood. Wtedy dopiero zrozumiałem, że anime może być genialne. Minimalna obecność "japońskich zabiegów stylistycznych", ciekawa historia, sporo humoru i wartkiej akcji. No ale przede wszystkim to świetnie napisane postaci - przez to anime zrozumiałem, że Japończycy mają niesamowity talent do tworzenia fikcyjnych postaci i "uzależniania widza" od tych postaci! Świetnie się bawiłem, mocno zalewany przez feelsy. Więc postanowiłem teraz szukać już czegoś podobnego

I trafiłem na Steins;Gate. Pierwsze 5 odcinków to siłowanie się z japońskimi gagami i ichnim poczuciem humoru, poznawanie postaci - w ogóle dałem sobie spokój po kilku próbach, by znowu wrócić po jakimś czasie do tego anime. No i w pewnym momencie fabuła zupełnie "wystrzeliła w powietrze", jak w dobrym thrillerze (jak w Fourth Kind - może to nie jest przykład dobrego thrilleru, ale uczucie było podobne). Byłem w szoku. Świetnie zrobiona seria . Teraz jestem przekonany, że anime mogą być jak dobry film - tylko trzeba znaleźć te dobre, bo "dragon bul" i "pokemony" to nie jest dobra próbka statystyczna :).

Następna seria to będzie One Punch Man, może też będzie ok :).
#oswiadczenie #przemyslenia

Pobierz z.....7 - Pomyśleć, że tak długo hejtowałem chińskie bajki. Wydaje mi się, że jest pe...
źródło: comment_dgJeFjUTdrYIdRxkIi8hTUKYuFUVs7v5.jpg
  • 42
@zerozero7: #!$%@? idącego swoim gównonurtem myślowym jeden za drugim, nie wytlumaczysz, że coś powszechnie alienowane i wysmiewane przez społeczeństwo może być dobre.
Obejrzyj Requiem for the Phantom.
@rychu4pl: Już jestem zaprawiony w bojach (trochę ;d). Ogólnie to i tak nawet lubię Japonię i ichnią kulturę, więc od początku miałem trochę inne podejście do całej sprawy z anime. Jednak to co mnie odstraszało, to fanbojstwo anime - myślałem, że zakażony jest cały gatunek. Ale jednak byłem w błędzie, można znaleźć coś dla siebie. Przede wszystkim można znaleźć dobrze napisane scenariusze / postaci

@norypS: Właśnie nie wiem, czy nie
@zerozero7: popatrz też coś na pełnometrażowe produkcje takie jak sword of the stranger, ghost in the shell, akira, vampire hunter d, asura, bayonetta: bloody fate, berserk (chociaż tutaj możesz się zawieść bo będziesz miał sporo pytań i mało odpowiedzi), blood:the last vampire, Highlander: Vengeance (tak tak nieśmiertelny czy jakoś tak film się zwiał, taki normalny), mononoke hime (księżniczka mononoke - pewnie oglądałeś za gówniaka :P), ookami kodomo no ame to yuki
@DynPydro: Specjalnie nie tagowałem, bo wiem, że sporo ludzi do których to piszę, ma ten tag na czarnolisto - a próbowałem robić taki post, który więcej ma w sobie przemyśleń, niż chińskich bajek ;)
@zerozero7: w FMA:B zdecydowano się na hipersprytny zabieg - takie typowo animowe gagi przesunęli w większości do 4-Koma Theater, oszczędzając tego przeciętnemu widzowi. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Poza Death Note to nie ma za wielu serii, które były pozytywnie odebrane spoza kręgu zainteresowań. Moi znajomi do takiej listy dorzucają FLCL (lub Furi Kuri), chociaż #!$%@? w tym chyba z dwie tony feelsów.
@zerozero7: Yep, FMA:B i Steins;gate to moje ulubione anime, mamy podobne gusty najwyraźniej. SAO z ciekawej fabuły powoli zamienia się w sentymentalną bajeczkę niestety. I tak obejrzałem, no ale ostrzegam...
@zerozero7: no, mam nadzieje, bo tak żeś napisał jakby to szajs był ()
Akire może też spróbuj obejrzeć, chociaż niekoniecznie może podejść bo jest to ciężki film :p
@zerozero7: Obejrzyj serię Monster - jeden z najlepszych thrillerów psychologicznych. Zero japońszczyzny, akcja rozgrywa się w Niemczech, bodajże na przełomie tysiącleci. Gorąco polecam.

Do tego klasyki takie jak Cowboy Bebop - westernowa space opera, jeżeli szukasz czegoś spokojniejszego, nastawionego na feelsy to polecam Mushishi. No i zachęcam do zerknięcia na Mononoke - mocno stylizowana seria opowieści w konwencji klasycznego japońskiego horroru, prześlicznie wyglądająca i bardzo niepokojąca. One Punch Man z tego