Wpis z mikrobloga

Pamietam tez jedna randke/spotkanie z dziewczyna pilismy w barze wszystko spoko nagle podszedl jakis gosc ktory spytal czy nie pomozemy jego ekipie bo nakupili za duzo alkoholu, ja nie chetnie, ona bardziej, wiec poszlismy, pilismy dosc duzo.. az za duzoo.. pare osob konczylo w toalecie, i jak pilismy to tam byl pewien chlopak ktory tez z nia gadal, mielismy w planach isc na dyskoteke, wrocilem z toalety patrze ich nie ma i
@Turqi: początek września tamtego roku, opisywałem bardziej szczegółowo tutaj. Karynka z zaadoptuj bardzo ładna 7/10 musiałem ją odebrać z domówki 35km drogi w 1 stronę, pobłądziłem, bo zadupie, zasięgu brak, neta brak, dała mi wkońcu nr na fb. Potem jeszcze mówiła, że z litości. #!$%@? już miałem wracać bez niej, okazało się, że są tam dwa takie same adresy. Gadka średnio się kleiła. Nawet pizzy nie zjadła , bo sera nie
@Turqi: dziewczyna przyjechała samochodem ze swoim pieskiem (Maltańczyk bodajże), bo jak twierdziła "nie można go zostawić samemu w domu". Piesek nie miał jeszcze roku, za to miał ADHD w stopniu zaawansowanym. Nie można było wejść do żadnego lokalu, a tym małym #!$%@? trzeba się było zajmować całe spotkanie, bo nie umiał 5 sekund wysiedzieć w jednym miejscu, nawet na smyczy nie umiał chodzić :/
@niko444: powiem tak, brak jej było troszkę manier i inteligencji. Były momenty, że się spoko gadało ale jednak to jest inny poziom xD dodam, że to taka typowa klubowiczka, chociaż miała już mniej czasu na to, bo praca. Z biednego domu też nie była. Nie umówię się nigdy z laską po zawodówce.
@Turqi: myślę i chyba nie miałam takiej mega tragicznej. Raz koleś robił cały czas maślane oczy, gadał że lubi herbatę i ma w domu pająki. Ogólnie zanudzał. Mówił, że to takie smutne, że poznaje się kogoś super, a mieszka tak daleko. Poznałam go na festiwalu muzycznym (więc to nie taka typowa randka) i potem jeszcze z nim pisałam to zaczął planować loty do mnie i przeprowadzkę za parę miesięcy to go
w sumie to miałam dwie nieudane randki. ta druga była w tamtym roku, jakoś pod koniec sierpnia. poznałam jakiegoś typka w internetach. miło się z nim rozmawiało, trochę śmieszek itp. umówiliśmy się, że idziemy na plażę, napić się cydru (bo po piwie on musi co chwilę chodzić siku xD) i jakoś gadka nie za bardzo się kleiła, a ja żegluję, to zaczęłam mu mówić co to są za kolorowe światełka na morzu.