Wpis z mikrobloga

@PajonkPafnucy: Kolejny, który czytać nie umie. Przeszedłem pół centrum wrocławia i nikt mi nie chciał rozmienić. Ja na start mam 300 zl i mam z tym przeżyć do końca zmiany. Nie ja jestem nieprzygotowany tylko szefowa mnie zlała. Zrobiłem co się dało, o 21 banki są zamknięte mistrzuniu ;)
  • Odpowiedz
@BlueberryHills: 200 zł z rana to przesada, ale jak ostatnio za piwo chciałem zapłacić dychą to też wielkie zdziwienie i szukanie drobnych. A kartą się nie dało. Nienawidzę małych sklepów. Nie rozumiem dlaczego miałbym nosić przy sobie kilogram bilonu i odliczać przed zakupem bo debil będący kierownikiem/właścicielem sklepu nie umie zapewnić pieniędzy do wydawania..
  • Odpowiedz
@BlueberryHills: ja tam zawsze miałam drobne. tyle, ze szefowa była zawsze zdziwiona. nigdy nie miałam z tym problemów. nie rozumiem ciebie, trzeba zostawiać sobie w kasie tyle, żeby w razie w nie błagać ludzi ani nie mówić że nic nie sprzedasz.
  • Odpowiedz
@Mslukasik: > Raz skończyła nam się gotówka. Zero 1, 2 0,50 0,20 0,10 złotówek i nikt nie chciał nam rozmienić, więc płatność tylko kartą. Dwie kartki wywieszone

Co tu trzeba rozumieć? nie ma wydać i prowadzi sklep.

@pieknyibogaty: możesz podrzucić o tym obowiązku coś?
  • Odpowiedz
Klient nie ma obowiązku odliczać precyzyjną sumę. Klient ma obowiązek jedynie mieć wystarczającą sumę pieniędzy.


@Inflancki: jeśli towar kosztuje 10,45 to klient musi zapłacić 10,45. Wystarczającą sumą na takie zakupy jest 200zł. Jeśli klient płaci banknotem 200zł, a sprzedawca nie ma jak wydać to ma prawo odmówić sprzedaży.

Nie ma w polskim prawie przepisu nakazującego sprzedaż nawet wtedy gdy nie ma się jak wydać. To klienta zmartwienie czy ma jak zapłacić.
  • Odpowiedz
@BlueberryHills: Sam pracowałem w empiku i tam sytuacja wygląda podobnie, szkoda że większość Mirasków to tacy sami roszczeniowcy, co widać po komentarzach, bo weszli do sklepu i wydaje im się że są władcami świata ;)
  • Odpowiedz
Lel, wymaganie od klientów drobnych, kiedy samemu jako "profesjonalista", powtarzam "profesjonalista", się ich nie ma :þ.
W ogóle w jaki sposób klient miałby te drobne zdobyć, rozbić jakiś automat? Tylko nie telefoniczny, bo tych już prawie nie ma a do tego są tylko na kartę xD. #zagranico widziałem automaty do rozmieniania ale tam one nie są potrzebne - nikt nigdy w sklepie mnie o drobne nie prosił ani nawet nigdy takiej sytuacji
  • Odpowiedz
@BlueberryHills: Ostatnio trochę schudłem i musiałem iść do kuśnierza dorobić dziurkę do mojego ulubionego paska. Usługa kosztowała mnie całą złotówkę, niestety Pani nie miała wydać z dwóch złotych, ponieważ 5 minut temu jakiś klient opróżnił jej kasę z bilonu.

  • Odpowiedz
@BlueberryHills: o #!$%@? jakie #!$%@? na tym szkoleniu, co za banda idiotów. w cywilizowanym kraju wszędzie ci wydadzą bez jekniecia, nawet u mnie w firmie która pracownikom sprzedaje towar od czasu do czasu ZAWSZE maja pełną kasetke drobnych.
  • Odpowiedz
@BlueberryHills: A przyszło Ci do głowy, że to Twoja wina a nie ludzi? Praca z klientem nie jest dla każdego. Moja żona pracuje jako sprzedawca od 2 lat i jeszcze się jej nie zdarzyła naprawdę nerwowa sytuacja. Wszystko daje się załatwić odrobiną empatii, umiejętnością komunikacji z ludźmi i umiejętnościami interpersonalnymi, czasem zwykłym uśmiechem.

Wiem, że klienci też potrafią uprzykrzyć życie - ale ... to Ty jesteś tam dla nich, to Tobie
  • Odpowiedz
@BlueberryHills: A w jaki sposób niby mam mieć odliczoną kwotę? Przecież przed wejściem do sklepu najczęściej nie znam ceny, poza tym zawsze w ostatniej chwili mogę kupić coś innego.

To sklep powinien dysponować gotówką na resztę, o każdej porze dnia i nocy. Tak nakazuje szacunek do klienta, chyba, że właściciel nie chce mieć dochodów.

Masz ciężkie warunki pracy, bo twój szef Ci takie stwarza. Próbowałeś pogadać z nim o braku drobnych?
  • Odpowiedz
@BlueberryHills: co do historii z wydawaniem reszty to zawsze mi się przypomina historyjka gdy pracowałem w Play.

Pusty salon, mały ruch, siedzimy i heheszkujemy. Nagle wchodzi starsza babcia, nieco odpicowana, z nadętą miną:

- A co tu tak wesoło! - krzyknęła z lekkim oburzeniem.
- A bo to przyjazny salon, sami pozytywni ludzie, dobry humor i te sprawy wie pani - odpowiedziałem z uśmiechem.
Babcia się tylko obruszyła i mówi do
  • Odpowiedz