Wpis z mikrobloga

@BlueberryHills: Ja zawsze jak mam grosiki to proponuję ich sklepikowym. Jak mam zapłacić 5,80 €, to i płacę 5,80 €, gdy mogę wydać 80 centów. A gdy nie, to podaję 6,30 €, by otrzymać 50 centów reszty. "A nie, nie potrzebuję, mam drobne" - słyszę od kasjerki. Oto tak.
  • Odpowiedz
@Inflancki: Tak czy inaczej praw fizyki i logiki nie oszukam, więc z dupy mu tych pieniędzy nie wyciągnę. Rozmienić też nie pójdę bo nie mogę zostawić oraz zamknąć sklepu ;). Kiedyś zrobię eksperyment i zadzwonie do szefowej, żeby mi kasę przywiozła, zobaczymy czy cwaniakowi będzie się chciało czekać 30 minut albo i kilka godzin aż przyjedzie :)
  • Odpowiedz
@Inflancki: Zgodnie z kodeksem cywilnym, podstawowym obowiązkiem kupującego jest zaplata ceny (art 535). Przejęcie własności rzeczy następuje w zamian za zapłatę ceny. Oznacza to, że konsument powinien mieć odliczona ilość pieniędzy lub zbliżoną kwotę, UOKiK.
  • Odpowiedz
@asema: To, że szef jest debilem to inna sprawa ;). Klient przychodząc do sklepu powinien być przygotowany na zakup produktu czyli mieć wyliczoną ilość gotówki. W pewnym sensie moją dobrą wolą jest wydawanie reszty. Przynajmniej tak mi tłumaczono na "szkoleniu" ;)


@BlueberryHills: po co wogóle coś sprzedawać wywieś kartke "#!$%@?ć bo mnie #!$%@?" i tyle
  • Odpowiedz
@BlueberryHills: kazda praca bezposrednio z klientem to wyzwanie. Ludzie to egoistyczni idioci i do tego trzeba sie przyzwyczaic.

Jesli chodzi o drobne to sklep powinien miec z czego wydac, a nie musi. Moze powiedziec klientowi #!$%@? bo mam przerwe, tyle, wolny rynek.

Pamietaj, ludzie wyladowuja swoje frustracje w taki sytuacjach i tak zachowujacy zazwyczaj sa patologia lub nieudacznikami. Olej takie #!$%@?, szkoda nerwow.
  • Odpowiedz