Aktywne Wpisy
mickpl +318
Nowy minister od mieszkalnictwa z ramienia lewicy może sporo namieszać XD Zamiast kredytów 0% chce katastru i podatku od pustostanów.
#nieruchomosci #ekonomia #gospodarka #polityka
#nieruchomosci #ekonomia #gospodarka #polityka
Ytarka +771
#truestory #coolstory #pokazkota
Chciałam kota. Po nieudanych próbach adopcji zniechęcona zdecydowałam się na kupno.
Znalazłam rasę, znalazłam hodowcę, wsiadłam w samochód i pojechałam.
Przyznam szczerze, że bardziej pojechałam pozawracać hodowcy dupę niż rzeczywiście kupić.
Na sprzedaż był rudy kocurek rasy brytyjskiej.
Dojeżdżam na miejsce, witam się, przedstawiam i wchodzę do pokoju pełnego kociaków.
Pani pokazuje mi tego rudego. No dobra, skoro mam za niego nie mało zapłacić to sprawdzę charakter. Kucnęłam i próbuje głaskać, bawić się, cokolwiek.
Giń cholero, #!$%@?. Pogryzł mnie, podrapał i zniszczył płaszcz. Wszystko w 5 minut. Za darmo bym go nie wzięła. Już oczami wyobraźni widziałam podarte firanki, zniszczone kanapy, rany cięte i szarpane. Serio, to jakiś potwór był, nawet podskoczył i ugryzł mnie w policzek.
Koty nie są dla mnie, całe życie miałam psy, trzeba było przy nich zostać. Co za rudy zjeb.
„wie Pani co, ja podziękuję, chyba jednak nie jestem kocią osobą”. – uśmiecham się i zaczynam wstawać. Czuję, ze moja torebka jest jakaś cięższa niż była. Zaglądam do środka a tam… jakaś szara kulka paaaaaczy na mnie tymi wielkimi oczkami i mruczy. Chce iść ze mną. To mój kot.
Tak, tu mogłam zamknąć mordę, torebkę i wyjść :D
Ale jestem uczciwa, rozchylam więc torbę i mówię do Pani „poproszę tego” :D
I tu różowa historyjka powinna mieć swój koniec, ale Pani odpowiada – „Ona już jest sprzedana, zaraz po nią będą ludzie”. Co? Jak? „Jak Pani mogła sprzedać kota z mojej torebki!?”. No i zaczyna się maraton błagania. „Zapłacę więcej niż oni” mówię przytulając już MOJEGO KOTA. Pani odmawia.
Pokazuje jakaś inną kotkę, mówi, ze lepszy kolor i spuści mi z ceny żeby kosztowała jak tamten rudy cieć. No nie ma bata, Pani mi nie o kolor chodzi a o to, ze to jest już mój kot. „No ale sprzedany”.
No i całe życie #!$%@?.
Przyjechali Kupcy odebrać kotkę. Mieszkanie było małe, zaproponowałam, ze poczekam na zewnątrz i wrócę jak tamci wyjdą, żeby tłoku nie robić. Miała jeszcze jakieś szkockie kociaki i chyba Syjamy, w każdym pokoju inna rasa, jak już tu dojechałam to chociaż oglądnę na żywo.
Wyszli. Wracam. Pani się uśmiecha i mówi: „było im obojętne, a Pani nie jest. Wcisnęłam im wiec tamtą drugą kotkę” i wręczyła mi moje szare kocie dziecko. Zapłaciłam zaliczkę. Wyszłam i myślałam, ze zemdleje z przerażenia, bo to jednak duża odpowiedzialność. „o #!$%@? kupiłam kota, co teraz?!”
Jej pierwsze zdjęcie u mnie:
moja (a w zasadzie siostry, a w zasadzie potem mamy) mruczynka należała chyba do tej samej rasy kotów obronnych ( ͡° ͜ʖ ͡°) atak na listonosza był tego najlepszym dowodem.
mówisz, że kot Ci się sprzedał za niemałą sumkę? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Bialy_Mis: w granicach normy, zajrzyj na allegro.
W schronisku (pewnie przez młody wyglad) nikt mnie poważnie nie potraktował oraz były wymagane siatki w oknach, których w nie swoim mieszkaniu w zabytkowym budynku zamontować zwyczajnie nie mogę.
Może właśnie tak miało być, bo jakbyś adoptowała ze schroniska to teraz Wacika byś nie miała ;P
ja mam dwa koty z ulicy, ale chciałam w przyszłości wziąć ze schroniska
no cóż, może po prostu powałęsam się po śmietnikach z puszką tuńczyka ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Shivaa: to chyba zależy od schroniska? albo obsługiwali wolontariusze, którzy na takie rzecz zwracają uwagę. Wydaje mi się, że schronisko daje tylko upomnienie, ale nie skontroluje stanu faktycznego