Wpis z mikrobloga

Po krótkiej przerwie kolejna przetłumaczona historia z Let's Not Meet. LNM to subreddit z historiami o prawdziwych niebezpiecznych spotkaniach.

Mieszkałam kiedyś sama

Nigdy nawet go nie spotkałam, nie poznałam jego imienia ani twarzy. Żyłam w błogiej niewiedzy o jego istnieniu.
Nigdy nie dowiem się czemu ani kiedy to się zaczęło. Chyba to dobrze. Wprowadziłam się do mojego małego mieszkanka w lutym zeszłego roku. Zarządcą budynku była Olivia, miła starsza pani, która gotowała zbyt dużo i przynosiła mi bardzo mile widziane nadwyżki. Była wspaniała w stosunku do mnie, nawet gdy powiedziałam jej o moim problemie. Jestem antyspołeczna, ale jej nie przeszkadzało wynajmowanie mieszkania wycofanej młodej dziewczynie, która przypominała jej jej córkę.
Raz na kilka tygodni pukała do moich drzwi, po czym szła sobie, dając mi znać, że zostawiła coś dla mnie. Uwielbiałam to. Nawet w mojej rodzinie nikt tak dobrze nie gotował. Następnego dnia myłam puste pojemniki i zostawiałam je za drzwiami, żeby mogła je zabrać z powrotem. Pozostali sąsiedzi wydawali się w porządku, ale nigdy nie rozmawiałam z nimi, ani u nich nie byłam.
Pracuję zdalnie, więc gdy tylko byłam zmuszona pośpiesznie wychodziłam i wracałam do mojego mieszkania unikając niekomfortowej sytuacji. Uwielbiałam samotne mieszkanie, był to szczyt moich marzeń. Po prostu mogłam oddychać. Ale w kwietniu zaczęłam zauważać, że coś było nie tak. Rzeczy zmieniały miejsce lub znikały. Byłam przekonana, że to tylko niepokój spowodowany nowym lekiem i przeprowadzką, kolejnym efektem ubocznym była senność. W związku z tym, że nienawidzę wizyt u lekarza, po prostu z tym żyłam.
Robiłam sobie drzemki w ciągu dnia i w końcu przestałam się przejmować. Aż do czasu, gdy jedno wydarzenie podwoiło moją paranoję,. Pewnego dnia Olivia przyniosła mi swego rodzaju sałatkę grecką z sosem na obiad a ja zjadłam ją z moim przyjacielem Netflixem. Zasnęłam w połowie Portlandi by obudzić się tego samego wieczoru o 17. Normalka, to co nie było normalne, to to, że pościel po drugiej stronie łóżka była naruszona. Ja zawsze śpię na prawej stronie. Zawsze. W dodatku była... ciepła. Moją pierwszą myślą było to, że musiałam się sporo kręcić, ale wiedziałam, że jest to zbyt dziwne, by to zignorować.
Wstałam i przeszukałam mieszkanie trzymając w ręce telefon z wpisanym 911. Nic więcej nie było naruszone, wszystko było dokładnie takiej, jak być powinno. Odpuściłam. Przez kilka tygodni wszystko było w porządku za wyjątkiem rzadkich przypadków, gdy but znalazł się nie tam, gdzie powinien, lub zasłona prysznica była odsłonięta. Zastanawiałam się czy komuś o tym powiedzieć, rodzicom, a może Olivii, ale zazwyczaj, gdy nie jest to kwestia życia lub śmierci, to nie zwracam się do nikogo o pomoc.
Nie byłam przestraszona, byłam zdenerwowana, może trochę uparta... Zostałam. Nie pozwolę głupiemu niepokojowi zepsuć mojego cudownego samotnego świata. Nadszedł maj, a z nim pogorszenie. Moje majtki, szczoteczka, nawet kurde moje jedzenie było poprzestawiane. Zawsze, gdy się budziłam w powietrzu unosił się dziwny zapach. W końcu doszłam do wniosku, że ignorowanie tego nie rozwiąże sprawy. Zadzwoniłam do mamy błagając ją żeby przyjechała do mnie na kilka dni. Gdy dotarłam do domu opowiedziałam rodzicom o wszystkim. Powiedzenie tego głośno utwierdziło mnie w niepokojących podejrzeniach.
W ten weekend tata udał się do mojego mieszkania i to co znalazł było naprawdę przerażające. Wszędzie na ścianach było napisane: „WRACAJ” „KOCHANIE PROSZĘ”. Wybiegł stamtąd i wezwał policję. Nikt nie mieszkał w moim mieszkaniu, ale zdecydowanie ktoś oprócz mnie miał do niego dostęp. Dochodzenie wykazało, że mężczyzna, Henry, syn Olivii, był w urojonym związku ze mną.
Pokazali mi nagranie z jego zeznań. Przyznał się do przychodzenia do mojego mieszkania każdej nocy i każdego dnia przy użyciu dodatkowego klucza swojej matki. Twierdził, że się kochamy i że miał moje przyzwolenie. Dosypywał czegoś do jedzenia, które jego matka zostawiała dla mnie, by wywołać u mnie senność. Gdy zasypiałam przychodził, patrzył jak śpię, dotykał moich włosów, całował moje ramiona. Resztki, które miałam w lodówce zostały przetestowane i potwierdziły to, co mówił. Byłam absolutnie przerażona i obrzydzona. Gość, o którego istnieniu nie wiedziałam, zbierał moje włosy z odpływu prysznica, zabierał moje ubrania i śmieci i mieszkał ze mną przez cztery miesiące.

Oryginał: https://www.reddit.com/r/LetsNotMeet/comments/1rh8jn/i_used_to_live_by_myself_was_told_to_post_here/

Jak ktoś jest zainteresowany, to poprzednie historie można znaleźć pod tagiem #niespotkajmysie kolejne też się będą tutaj pokazywać.
#creepystory
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach