Wpis z mikrobloga

Szalenie ważny tekst - Jak się NIE uczyć języków + wideo Arleny na ten temat [% są różne w wywiadzie i wideo, ale przesłanie to samo]

Jakiś czas temu zacząłem się cieszyć z powodu kolejnych telefonów od headhunterów. Jest to czasem stresujące, ale cieszę się szalenie, że mogę sobie pogadać po angielsku za friko. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Tekst:

OLGA WOŹNIAK: No więc znowu, jak zawsze we wrześniu, postanawiam, że coś wreszcie zrobię z moim zardzewiałym angielskim. Co pan radzi? Jak się do tego zabrać?

DR GRZEGORZ ŚPIEWAK: Poradzę pani, jak się nie zabierać

Słucham.

- Po pierwsze, nie uczyć się znów tego, czego już się uczyłem. Porażka zaczyna się od myślenia: "Muszę sobie ugruntować podstawy gramatyki", a potem kupujemy samouczek i zaczynamy od czasu Present Simple. Po czwartym ćwiczeniu jesteśmy znudzeni i maksymalnie zdemotywowani.

To znaczy, że lepiej iść na kurs?

- To zależy. Jeśli na kursie znów zaczniemy od początku, to lepiej nie iść. Chyba że zrobimy na wstępie porządny test plasujący.

A jak mnie zakwalifikuje do za wysokiej grupy?

- To super! Będzie dużo deficytów i dużo momentów, kiedy można się autentycznie czegoś nauczyć.

Ale jak nie powtórzę początków, to będę robić dużo błędów.

- Aha, no i co?

Obciach.

- Czyżby? Błąd to stan umysłu. Jak ci się uda przekazać komunikat, to nie zrobiłeś błędu. Dorośli wciąż boją się krytyki, skupiają na niedoskonałościach - tego nauczyła nas szkoła. Dlatego warto uczyć otwartej postawy do języka. Takiej, jaką mają dzieci, które dopiero idą do szkoły: nie boją się prób, eksperymentów, nie mają jeszcze wtłoczone do głowy, że trzeba się bać porażki.

No dobrze, czyli nie zaczynać od początku. Ale na czym się skupić? Co jest ważniejsze: gramatyka czy słówka?

- Zapomnijcie o gramatyce. Ja bym chciał, żeby w głowie ucznia tkwiło przekonanie, że uczę się języka, a nie gramatyki.

To teraz czuję się naprawdę zagubiona

- Ucz się komunikowania. A zatem nie gramatyki, bo samą gramatyką niczego nie zakomunikujesz, tylko gotowych komunikatów, które możesz wytrenować w prawdziwej sytuacji. Sprawdzisz: wyjdą, nie wyjdą. Jak nie wyjdą - zastanów się dlaczego.

Jestem przekonany, że jeśli ktoś cię nie zrozumie, to nie z powodu kulejącej gramatyki. A wiem to od profesor Jennifer Jenkins z University of Southampton. W książce "The Phonology of English as an International Language" przedstawiła badania, które wywołały burzę wśród metodyków. Wynika z nich, że gramatyka odpowiada tylko za 4 proc. nieporozumień, słownictwo - za 20 proc. Za ponad 50 proc. zaś - wymowa.

To znaczy, że mam się skupiać na ćwiczeniu brytyjskiego akcentu?

- Co ciekawe, wcale nie! Masz nie imitować wymowy native speakera, ale posługiwać się językiem skutecznym komunikacyjnie. Dlatego daj spokój brytyjskiej wymowie "the" i tzw. szwa, czyli i innym zredukowanym głoskom. Z punktu widzenia rozmawiającego z nami obcokrajowca lepiej powiedzieć coś zbyt wyraźnie, niż grać Amerykanina czy Brytyjczyka i połykać głoski. Wyuczanie się obcego akcentu jest w bardzo wielu przypadkach bardzo trudne, to skazywanie się na porażkę. Współczesne badania o angielskim jako języku globalnej komunikacji mówią, że jego 75 proc. użytkowników - niemal 1,5 mld ludzi - używa niestandardowej wersji, a więc ważniejsze jest nie to, czy twój akcent jest idealnie brytyjski lub amerykański, ale czy jest skuteczny. Dlatego dużo ważniejszy od akcentu wyrazowego jest akcent zdaniowy. Położenie właściwego akcentu w zdaniu kładzie nacisk na główny wyraz, i to bardzo pomaga w zrozumieniu całości. A jeśli źle zaakcentujesz wyraz, to i tak cię na ogół zrozumieją, tym bardziej że często sami popełniają ten sam błąd

No dobrze, z akcentem mi ulżyło. Ale ja bym jednak chciała wrócić jeszcze do tej gramatyki

- Co panią niepokoi? Może dla uspokojenia powiem, że są tacy lingwiści, jak na przykład wybitny językoznawca brytyjski profesor Michael Hoey, którzy twierdzą, że gramatyki w ogóle nie ma.

To mnie ma uspokoić? Jak to nie ma?

- No nie. To sztuczny twór. Fachowo nazwane zachowanie pewnej grupy wyrazów o wielkiej częstotliwości występowania. Gdybyśmy prawidłowo opisali wszystkie wyrazy danego języka, to musielibyśmy opisać m.in. ich łączliwość z innymi wyrazami. Jeśli rozumiesz słowo "had" czy "have", to rozumiesz składnię czasu Present Perfect. W znaczeniu czasownika "is" mieści się i czas Present Continuous, i Present Simple, ale także czasowniki statyczne, konstrukcje porównawcze itd. Tradycyjny podział na gramatykę i słownictwo zdaniem wielu nie oddaje istoty rzeczy. Światowej sławy metodyk Scott Thornbury opisał kilka lat temu pojęcie "gramatyki naturalnej". Uważa on, że jest pewna liczba kluczowych "piwotów gramatycznych" - to centralne klocki, wokół których cały język się kręci. Takich superklocków jest około 200, a opis tego, jak łączą się ze sobą, to niemal cała składnia współczesnego języka angielskiego!

Lepiej uczyć się takich wyrażeń?

- Zdecydowanie! Dlatego nie uczmy się rzeczowników, a osobno czasowników. Bo taki na przykład czasownik "can" nie występuje w zdaniu samodzielnie. Najczęściej z "I". A jeszcze częściej jako ciąg: "can I have a" - to jest właśnie piwot. W języku pisanym są to cztery wyrazy. W mówionym jeden! Do tego wyrażenia tylko podkleja się tę czy inną zmienną, np. "CanIhavea pen, ball, sandwich". Prawidłową jednostką opisu jest więc konstrukcja, która jest jednocześnie składniowa, morfologiczna, semantyczna i fonologiczna, a nie abstrakcyjna reguła gramatyczna.

Trochę się boję, że z takim podejściem będę kaleczącym język prostakiem.

- Wszystko zależy od tego, z kim chce się pani porozumiewać. Jeśli chce pani na wakacjach w Egipcie zamówić colę, to czasem lepiej być językowym prostakiem niż wyrafinowanym lingwistą. Ten pierwszy dostanie swoją colę z większym prawdopodobieństwem. Język, którym się posługujemy, trzeba dostosowywać do odbiorcy, akomodować. To też oznacza, że nie ma co się go uczyć na zapas. Nowoczesne podejście do nauki języków głosi: ucz się tylko tyle, ile ci potrzeba. Nie musisz być od razu perfekcyjny w danym języku, lepsza jest różnojęzyczność.

Co to takiego ta różnojęzyczność?

- Różnojęzyczni to ludzie, którzy nie boją się mówić w obcym języku, nawet jeśli nie znają go idealnie. Ja znam bardzo dobrze angielski, trochę francuski, trochę rosyjski, a do tego odrobinę hiszpański i węgierski. To, jak znam dany język, zależy, do czego i w jakim stopniu go potrzebuję.

To zwykły oportunizm.

- Powiedziałbym raczej, że nie oportunizm, ale alternatywa dla klasycznego podejścia - wszystko albo nic. Rada Europy, tworząc jakiś czas temu kryteria oceniania biegłości językowej obywateli naszego kontynentu, bardzo duży nacisk położyła na tzw. kompetencję cząstkową. W dużym uproszczeniu: używaj tego, co już umiesz, a nie czekaj w nieskończoność, aż powiesz to całkowicie bezbłędnie. Bo się możesz nigdy nie doczekać!

Nie boli to pana jako metodyka?

- Ja naprawdę nie tracę energii na kruszenie kopii o wyimaginowany ideał. Czy w nauce języka właśnie dogadanie się nie jest najważniejsze? Ilu z nas tak naprawdę uczy się języka obcego w celu innym niż komunikacyjny? No i pogódźmy się z tym, że w angielskim wszyscy jesteśmy elfami.

Takimi z lasu?

- Takimi obcymi, nierodzimymi użytkownikami angielskiego. ELF to skrót od English as a Lingua Franca - angielski to dziś przede wszystkim szeroko używany język będący środkiem komunikacji między różnojęzycznymi grupami ludzi. ELF. A swoją drogą, kiedy na szkoleniach dla nauczycieli pokazuję zdjęcie Legolasa - elfa z "Władcy pierścieni" - panie zawsze wtedy wzdychają z zachwytem. A ja pytam, skąd się bierze ten zachwyt.

No skąd?

- Przecież elf to nie człowiek, on jest obcy. Ale dlatego jest intrygujący. To, że ma dziwne uszy, nie powoduje, że jest mniej atrakcyjny. Inność, nawet obcość, może mu pomagać. Dlatego mówiący dobrze po angielsku obcokrajowcy, nawet jeśli powiedzą coś nieco nieporadnie, zawsze wzbudzą większe zainteresowanie tubylców niż ich tubylczy sąsiedzi. Pamięta pani takiego Niemca - Steffena Möllera? Każdy wyraźnie słyszał, że to Niemiec, ale paradoksalnie właśnie ta jego obcość powodowała, że to było takie super - każdy doceniał, że on mówi po polsku. A mógłby się wstydzić i nie odzywać, bo przecież robił błędy.

Czyli wszystko jedno jak, byle mówić?

- Jeśli odważymy się i będziemy mówić, wejdziemy w środowisko różnych ludzi, będziemy stawać wobec nowych sytuacji, które zmotywują nas do szukania i używania nowych słów, nowych konstrukcji, rozumienia nowych kontekstów. Będziemy się rozwijać, z czasem będziemy coraz lepsi, bo będziemy słyszeć wokół siebie coraz więcej języka. Siedząc w kącie i zakuwając gramatykę z podręcznika, nigdy nie zrobimy takiego postępu.

Dr Grzegorz Śpiewak - metodyk, wykładowca w instytucie anglistyki UW, naczelny doradca ds. metodyki nauczania wydawnictwa Macmillan Polska, prezes DOS-TTS, niezależnego centrum doskonalenia nauczycieli Języków obcych.

Źródło: http://wyborcza.pl/1,145452,18664469,poradnik-uczniowski-w-angielskim-jestesmy-elfami.html

Fuck you #grammarnazi

#milionowamotywacja #angielski #naukaangielskiego #jezykiobce #niemiecki
D3lt4 - Szalenie ważny tekst - Jak się NIE uczyć języków + wideo Arleny na ten temat ...
  • 26
  • Odpowiedz
@D3lt4: Sporo prawdy. Lepiej powiedzieć

dej mi tego parasolka


niż

Podaj mi ten yyy nie wiem, bo nie wiem jak jest parasol, ale jest zajebiście gramatycznie


  • Odpowiedz
18+ nsfw

Zawiera treści 18+

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.

@D3lt4: No z tym akcentem to nie wiem. Pewnie to mocno zalezy od osoby, ale mysle ze warto chociaz przejrzec jakas ksiazke do fonetyki i zwrocic uwage na roznice miedzy polskim, a danym jezykiem. Czasem moze to uswiadomic roznice, ktorych wczesniej sie w ogole nie zauwazalo. Znam kilka osob, ktore po niemiecku mowia plynnie i generalnie sa dobrze rozumiane, ale wymowe maja taka, ze nawet mnie jako nie-native-speakera uszy bola (
  • Odpowiedz
@D3lt4: Tak bardzo tak, żeby jeszcze do ludzi dotarło, że w języku polskim jest tak samo. Nasze lokalne gwary się różnią, możemy używać innych konstrukcji tylko dlatego, że mieszkamy od siebie kilkaset kilometrów. Nie ma jedynego słusznego wzorca języka polskiego, może dla zagranicznych aby mogli się uczyć.
  • Odpowiedz
@D3lt4: na memerise masz przecież kursy tematyczne

angielski dla biznesu, idiomy, słówka związane z komputerem, domem, szpitalem, co tylko chcesz.

Zależy co Ci potrzebne, tego się uczysz.
  • Odpowiedz
@D3lt4: uczyłem się angielskiego chyba od 5 czy 6 roku życia, na całkiem niezłym poziomie. Dzięki temu rozumiałem w co gram, mogłem się dogadywać ze szweduchami w Tibii i różne takie. Zrobiłem CAE, CPE sobie odpuściłem, bo wolałem się skupić na nadchodzącej maturze. Generalnie chcę powiedzieć, że angielski naprawdę dobrze znam od dawna, jestem #grammarnazi i w ogóle, ale nigdy nie potrafiłem się uczyć angielskiego. Ludzie się mnie pytali "ej a
  • Odpowiedz