Wpis z mikrobloga

Mirki i mirableki, mam problem, a może lepiej powiedzieć dylemat.

Mój #rozowypasek, z którym jestem od 4 lat postawił mi dylemat: albo zostanę katolikiem albo z nami koniec ()

Oczywiście ja ateista, mam tylko chrzest, moi rodzice wystąpili z Kościoła katolickiego, ona mieszkanka wsi co równa się oczywiście z mocnym katolicyzmem i myśleniem "ojojoj co ludzie powiedzą". Dlatego, powiedziała mi, że ślub mieszany odpada.

Nie za bardzo uśmiecha mi się kajać przed duchownym z organizacji, którą uważam za fałszywą i manipulacyjną, a potem udawanie super nawróconego.

Co o tym sądzicie? Jestem w rozsypce, z jednej strony mam swoją godność uczciwego człowieka honoru - staram się nie krzywdzić nikogo, bardzo rzadko kłamię, nie oszukuję itp. bo po prostu zostają mi takie sytuacje w głowie i nie mogę się z nimi pogodzić, bo nie mogę iść się wyspowiadać i mieć z głowy xD A z drugiej jest moja dziewczyna mówiąca, że ona mi tyle dała i oczekuje ode mnie naprawdę niewiele, dodatkowo pyta mnie jak sobie wyobrażam wychowywanie naszych dzieci, że ona powie dziecku, że tatuś nie chodzi do kościoła bo co? I porusza takie ciężkie tematy, mi jeszcze włosy porządnie na klacie nie wyrosły a ona już planuje ślub, wesele, dzieci. Dla mnie to są rzeczy, które ciężko mi sobie wyobrazić, bo jeszcze nic nie osiągnąłem w życiu, po szkole średniej poszedłem do pracy takiej o byle przeżyć a tu takie stabilizacyjne rzeczy. Oczywiście nie możemy sobie pożyć razem, bez ślubu żeby zobaczyć jak to by było "bo mój tata jest staroświecki".

Pomocy (,)

#rozowepaski #logikarozowychpaskow #feels #niebieskiepaski #pytanie #depresja #gorzkiezale
  • 20
  • Odpowiedz
@MrWygryw: Zadaj sobie (a może nawet i jej) podstawowe pytanie: Co by zrobiła, gdybyś Ty postawił ją przed wyborem - rezygnacja z wiary katolickiej kontra związek. To po pierwsze. A po drugie - nie ma w związkach czegoś takiego jak stawianie przed wyborem. Stawianie przed wyborem to zwykły szantaż. Jeśli nie ma się tyle szacunku do drugiego człowieka, a zwłaszcza bliskiego sobie człowieka, aby uszanować jego wybór, nieważne, czy ateistyczny, czy
  • Odpowiedz
@MrWygryw: Ślub można brać jako ateista. Po prostu mówisz to księdzu i tylko troszkę inna przysięga. Jeśli różowy chce cię na siłę nawrócić to niech #!$%@?. Zresztą z tego co czytam to pogoń od razu.
  • Odpowiedz
@MrWygryw: Dobrze wiedziała w co się pakuję, powinna zaakceptować twoje poglądy a nie próbować cię zmienić. Nie możesz wyrzec się ze swojej intelektualnej tożsamości. Jak się zgodzisz to będą naciski na inne aspekty życia. A co po ślubie ? będziesz co niedzielę do kościółka chodził z waszym dzieckiem ?
  • Odpowiedz
Zastanawia mnie w ogóle, że tyle czasu jesteście już razem. Myślę, że powinna była już dawno zaakceptować twoje zdanie w tym temacie. Jeżeli rzeczywiście będziesz obstawać przy swoim, to rozumiem, że Cię rzuci? Po tylu spędzonyc latach to będzie argument z jej strony, aby się rozstać? Naprawdę #logikarozowychpaskow, na dodatek mam facepalm. Spytaj jej, czy wiążąc się z Tobą brała pod uwagę twoje poglądy. Trochę chora sytuacja, tym bardziej, że największym
  • Odpowiedz
@MrWygryw: Cztery lata razem to trochę dużo, ale moim zdaniem dobrze, że porusza ten temat zanim będziecie mieć poważne sprawy. Pewnie na początku sama nie sądziła, że z tego związku wyjdzie coś poważniejszego albo na początku zauroczenia wierzyła, że się zmienisz. Moim zdaniem nie ma sensu tego ciągnąć. Nawet jakbyś dla spokoju "się nawrócił", by można było normalnie(tak jak jej rodzice chcą) wziąć ślub, to i tak pojawią się konflikty w
  • Odpowiedz
@MrWygryw: Uciekaj. Religia ( albo jej brak ) to nie ciuchy. Nie możesz tego zmienić bo twój różowy tak chce. Jeśli jesteś ateistą i nie wierzysz, a twój różowy Cię szantażuje w taki sposób to :
a) rozmowa na spokojnie i próba przekonania jej żeby miała twoją religię/brak religie w dupie
b) zacznij jej napieprzać że jak nie przejdzie na ateizm to koniec
c) uciekaj
  • Odpowiedz
@MrWygryw: ja powiem krótko: albo powiedz jej niech #!$%@? albo jak ci na niej na prawdę zależy to powiedz jej, że ok nawrócisz się. A co tam sobie będziesz myślał to przecież sam wiesz najlepiej;) Do kościoła chyba nie będzie cie ciągać? A nawet jeśli tak to jak pójdziesz raz na miesiąc to nic nikomu nie będzie
  • Odpowiedz
@MrWygryw: w najgorszym razie - zyskasz spokój od różowego i będziesz od czasu do czasu brał udział w obrzędach religijnych... W najlepszym - zyskasz całą wieczność ....
  • Odpowiedz
Mój #rozowypasek, z którym jestem od 4 lat postawił mi dylemat: albo zostanę katolikiem albo z nami koniec ()


@MrWygryw: To nie jest kwestia wiary. Kobieta próbuję cię "urobić". To kwestia twoich cojones :). Jak je masz, to obróć to w żart w taki sposób, żeby było jej głupio, że w ogóle próbuje cię kontrolować, albo faktycznie znajdź sobie innego różowego paska. Tyle, że jak już
  • Odpowiedz
Tylko, że dzięki różowemu mam gdzie mieszkać i mam pracę :/ także zerwanie będzie się wiązało także koniecznością rozpoczęcia niejako życia od nowa, nowe miasto (tutaj ciężko z pracą), nowa praca, utrata tych kilku znajomych. a do miasta rodzinnego nie chciałbym wracać. ja #!$%@? jak ja nie lubie zmian, jeszcze w moim stanie psychicznym to może mnie skończyć ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@MrWygryw: To jest szantaż. 4 lata z tobą była i wiedziała, kim jesteś, (najprawdopodobniej) mamuśka ją nakręciła na ślub, a jak ze wsi, to tylko w kościele. Próbowałeś wytłumaczyć swoje poglądy? Rodzice mają na nią wpływ? A odpowiedź jest taka: zrób kilka głębokich wdechów i przeanalizuj to wszystko. I co mówi ci rozum? Uciekać, czy próbować obrócić kota ogonem? Spróbuj wybadać motywy działania(jaka jest przyczyna?)
  • Odpowiedz
@MrWygryw: Że tak brzydko powiem: widziały gały, co brały. W sumie z jednej jak i z drugiej strony.

Ja wiem, że jak się jest młodym i na początku związku to się nie myśli o takich poważnych rzeczach, ale prędzej czy później takie kwestie jak religia wyjdą na wierzch. Nawet jak teraz jakoś wybrniesz z tej sytuacji to będą kolejne spory i to większe np. wychowanie dziecka: pyta mnie jak sobie wyobrażam
  • Odpowiedz
@MrWygryw: Jak ona sobie to wyobraża? Przecież nie da się szczerze uwierzyć na zawołanie... To tak nie działa. Wiara jest czymś, czego nie da się swobodnie kontrolować.
Zatem jeśli chce, żebyś na zawołanie został katolikiem, to oznacza, że oczekuje, że będziesz udawał wiarę na pokaz. Ale chyba w głębi serca nie o to jej chodzi chyba..
  • Odpowiedz
@MrWygryw:

Oczywiście ja ateista, mam tylko chrzest,


Ateista to chyba nie wierzy w chrzest, więc go "nie ma" i mieć nie może, bo to nie obrzezanie, które zostawia fizyczny ślad ;P Ale rozumiem uproszczenie myślowe - masz odpowiedni certyfikat z instytucji, której nie uznajesz ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Żeby coś doradzić - to coś co jest istotne to posiadanie wspólnego systemu wartości - z tego co piszesz,
  • Odpowiedz
@MrWygryw: przyjmij moje współczucie i zastanów sie co jest ważniejsze, komfort życia, czy to żeby być z kimś, kimkolwiek. Mnnie by żaden pasek nie namówił do jakiejkolwiek religii, ale z drugiej strony jak poznawałeś swój różowy, to nie wiedziałeś? Nie spodziewałeś się?
  • Odpowiedz
@MrWygryw: A twój różowy nie dowiedział się czasem, że ślub kościelny z oficjalnym ateistą nie odbywa się z pełną pompą, ale jest krótką uroczystością (coś jak cywilny)? Ateista w takim przypadku nie musi np. chodzić na nauki przedmałżeńskie, przysięga małżeńska jest nieco inna. Na parę dodatkowych warunków też trzeba się zgodzić.
Niektóre różowe bardzo chcą tego pierwszego i może po prostu o to jej chodzi? Tyle można przeboleć... ;)
  • Odpowiedz