Wpis z mikrobloga

Ej mirki, ja wam wytłumaczę o co chodzi z tymi ślubami, bo chyba nie ogarniacie.

Tu nie chodzi o żadną imprezę, że niby dziewczyna chce się poczuć księżniczką w białej sukience czy coś takiego.

Znaczy - pewnie są i dziewczyny, którym na tym zależy, szczególnie te o niskim poczuciu własnej wartości. Ale nadal jest to tylko i wyłącznie dodatek do samego ślubu, nie cel sam w sobie.

Powody natomiast są dwa. Po pierwsze, odmawiając ślubu, dajecie sygnał dziewczynie, że traktujecie wasz związek jako coś tymczasowego. Że jesteście z nimi głównie dla seksu, ewentualnie żeby nie wyglądać w oczach kolegów na przegrywa, a w międzyczasie rozglądacie się za lepszymi opcjami. I jeśli taka opcja się pojawi, to w każdej chwili możecie do niej odejść.

Wyobraźcie sobie analogiczną sytuację - jesteście zakochani po uszy (jeśli komuś się jeszcze nie zdarzyło, to faktycznie nie zrozumie, możecie przeskoczyć do następnego akapitu). Dziewczyna wygląda jak miss Polski, ma super charakter, gra z wami w csa, gotuje tak, że przytyliście 5 kilo od początku związku. Nie wyobrażacie sobie życia bez niej. Kupujecie pierścionek, oświadczacie się, a ona na to odpowiada "e, na razie nie, wiesz, może kiedyś... chociaż w zasadzie to raczej nie". No, jak byście się wtedy poczuli?

Druga sprawa jest taka, że (pewnie nie zdajecie sobie z tego sprawy) na dziewczynę w wieku 20-paru lat nakładana jest ogromna presja. Na znalezienie partnera, na ślub, następnie na posiadanie dzieci. Zaczyna się mniej więcej od momentu, kiedy pierwsza koleżanka wychodzi za mąż, nasila stopniowo i od skończenia studiów jest już praktycznie nie do zniesienia. Jest to presja zarówno ze strony rodziny (przodują tutaj matki, wiem po koleżankach, że potrafią codziennie wydzwaniać i marudzić na ten temat; ja od swojej po prostu nie odbieram telefonu częściej niż raz w tygodniu i mam względny spokój), wszelkich ciotek, babć itp., ze strony rówieśniczek (one akurat mniej gadają, ale się hajtają i mają dzieci, a to jest nawet gorsze), ze strony zegara biologicznego po prostu, który mówi, że dzieci lepiej mieć jak najwcześniej, ze strony społeczeństwa, mediów itp., w których 16-latki reklamują kremy przeciwzmarszczkowe, wreszcie ze strony samych facetów, którzy nie omieszkają sobie żartować, że 25-latka to już się nadaje tylko do skupu złomu, hehe.

Serio, każdemu prędzej czy później by odbiło i mówię to ja, której tylko raz w życiu przeszło przez myśl branie ślubu (i równie szybko wyszło).

Więc nie śmiejcie się z różowych pasków. Wam nikt nie będzie robić wymówek, jak zaczniecie szukać żony w wieku 35 lat.

#rozowepaski #niebieskiepaski #logikarozowychpaskow #zwiazki

(W luźnym nawiązaniu do wpisu @mor3nko http://www.wykop.pl/wpis/14105271/rozowepaski-bekazrozowychpaskow-logikarozowychpask/)
  • 43
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@InsaneMaiden: Po pierwsze, to nie tak, że za wszelką cenę mam zamiar czekać do trzydziestki, ale też nie byłby to koniec świata. Dwa, nie zrozumiałaś. Spływają po mnie opinie otoczenia w tym temacie, nawet jeśli się nasilą po tej magicznej granicy staropanieństwa. Bo wiem czego chcę i nikt mnie nie przekona, że wie lepiej, co jest dla mnie dobre. Jeśli się nie umie powiedzieć drugiej osobie "zajmij się swoim życiem"
  • Odpowiedz
@janeeyrie:
Drugi punkt to stek absurdów. Po pierwsze na facetów nakładana jest taka sama presja i tak samo ją odczuwamy, po prostu czasami niektórzy lepiej to ukrywają. Nie jesteśmy jakimiś inseminatorami z kosmosu, tylko tym samym gatunkiem, co wy, mamy po prostu penisa zamiast waginy. Trochę szacunku. Po drugie niby do czego jest tu potrzebny ślub? Dzieci można mieć bez niego.
  • Odpowiedz