Wpis z mikrobloga

No halo Mireczky i Mirabelky. Pora na mocno opóźniony wpis numer 3. (??????)

Dla zainteresowanych jak się zaczęła moja historia polecam pierwszy wpis z tagu pierwszy wpis #jwsiezmienia.

Drugi wpis tutaj

Słowem wstępu, ponad miesiąc przestoju w części rzeczy. Powód? Jebitna alergia, która utrudniała normalne funkcjonowanie (nie mówiąc o ćwiczeniach), silne leki przeciwalergiczne (senność x9000), problemy z kostką i dość specyficzne wydarzenia w moim życiu. Ale! Jak zwykle lecimy z wszystkim po kolei.

Akt 1.

Palenie.

#rzucajzwykopem #rzucaniepalenia #rzucampalenie

Dzisiaj mija 60 dzień od kiedy zerwałem z nałogiem. Teoretycznie nie wypaliłem 970 petów i "zaoszczędziłem" 655,5 pln. Gdzie mercedes? Postanowiłem, że część kasy odkładam na konto, część na jakieś wydatki "doczesne" a część idzie na spędzanie czasu z różowym. Osobiście tego typu split jest dla mnie zadowalający bo i sobie odłożę, i coś kupię i spędzę zajebiście czas z swoją kobietą.

Strona medyczna, humm... Przede wszystkim łatwiej mi się oddycha. Niestety alergia utrudnia delektowanie się przyjemnością jaką jest oddychanie. Może to śmieszne ale po prawie dwóch miesiącach odkryłem jak bardzo lubię oddychać. Lubię przysiadać na jakieś 5-10 minut lub postać przez jakiś czas w miejscu i pooddychać świeżym powietrzem. Kłucie w płucach znikło całkowicie. Poranny kaszel? Brak. W kwestii mocnego śmiechu jest coraz lepiej. Mogę się już śmiać aczkolwiek bez szaleństw. Plus jest taki, że się nie dusze! :) Płytka paznokciowa praktycznie wróciła do stanu przed paleniem (ofc mówię o zażółceniach bo żeby było cacy to jeszcze muszę naprawić gospodarkę mineralną w organizmie). Smak? Rajciu jest w pytkę! :3 Od zawsze uwielbiałem mnogość smaków, wielopłaszczyznowość dań etc. ale teraz to już jest magia. Domyślam się, że jeszcze odrobinkę się poprawi ale jest genialnie. Wyeliminowałem problem doprawiania (więcej o tym w poprzednim wpisie). Nauczyłem się mimo wielu zmarnowanych dań. Plus ogromny bo wreszcie różowy nie nie narzeka, że przesalam dania. Mogę już normalnie wchodzić po schodach bez większych problemów. Skóra odzyskała swój koloryt w całości. Elastyczność wróciła w 3/4 i lepiej już raczej nie będzie. Niestety zawsze będzie "gorsza" niż u osoby, która nigdy nie paliła. Jeżeli chodzi o uzębienie to przebarwienia spowodowane paleniem bardzo mocno wyblakły. Niestety są dalej ale będę już to traktować sprawdzoną wcześniej pastą wybielającą.

Moje odczucia przy rzucaniu? Szczerze? Nie mam już praktycznie żadnych ciągotek. Nie cierpiałem, nie nosiło mnie. Po ponad miesiącu zniknęły "zawiechy", o których wspominałem w poprzednim wpisie oraz zbiłem przesiadywanie na balkonie do minimum. Nie podjadałem, nie przybrałem na wadze. Problem "co zrobić z rękoma" zniknął samoistnie. Co jakiś czas mam myśli, że zapaliłbym ale to raz na tydzień/dwa przy czym mijają w góra 5 minut. Jest mi strasznie szkoda palących bo ponad 11 latach palenia wiem jak ten nałóg cholernie przeszkadza.

Aaa. Kupiłem i zainstalowałem sobie QuitNow! Pro. System achievmentów, statystyki, zakładka zdrowie oraz ogólnoświatowy chat są 10/10. Działa to mocno motywująco. Na chwile obecną mam 36/67 osiągnięć. Zakładka zdrowie jest równie pomocna. Z niej dowiedziałem się:
> powrót do normalnego poziomu CO i O2 - osiągnięty
> ryzyko "nagłej śmierci" - osiągnięty
> odzyskanie zmysłów smaku i zapachu - osiągnięty
> normalizacja układu oddechowego - osiągnięty
> eliminacja uzależnienia od nikotyny - osiągnięty
> poprawa nawilżenia skóry i krążenia krwi oraz zniknięcie przedwczesnych zmarszczek - osiągnięte

Zostało:
> poprawa kondycji fizycznej - 67,457%(osiągnięte) 29dni
> ryzyko chorób serca zmniejszone o połowę 16,633%(osiągnięte) 304dni
> ryzyko raka płuc na tym samym poziomie co u osoby niepalącej 3,327%(osiągnięte) 1764dni

W czym pomaga globalny chat? M.in. można się wygadać w chwilach słabości wśród społeczności palaczy. Coś jak mini spotkania AA. Na takiej samej zasadzie działa Sławek z swoim odwykiem alkoholowym na mirko. Do palaczy mam podobny stosunek co do alkoholików. Palaczem nie przestaje się być nigdy. Co najwyżej można zostać niepalącym.

Niestety.

Ale i tak bycie niepalącym to stan 10/10! :)

Akt 2.

dieta, aktywność fizyczna, zdrowy tryb życia, wygląd.

Dieta

Tutaj jest dość ciekawie.

Przez większość czasu borykałem się z problemami zdrowotnymi (rozwalona kostka), alergią, która skuteczni mi przeszkodziła w realizacji planu (w zasadzie bardziej leki, które powodowały ogromną senność, ospałość i ogromny apetyt) i wydarzenia losowe. Fakt, kajam się bo wkradło się również odrobinkę lenistwa.

Waga przed zaczęciem diety: 90.4kg
Aktualna waga: 87.1kg

Z #dieta było ciężko bo leki robiły swoje. Mimo wszystko starałem się trzymać ustalonych 1500 kcal/188 C/50 F/ 75 P. Zamiast planowanego 1kg na tydzień leciało 0.5kg. Aktualnie makrosy wyglądają w ten sposób 1,360 kcal/170 C/45 F/68 P. Domyślam się, że przy tego typu konfiguracji waga będzie lecieć jeszcze szybciej. Będę musiał odrobinkę więcej chodzić bo przy takiej kaloryczności już będzie mnie ssało.

Z wodą jest bez zmian. 3-3.5 litry dziennie + dodatkowe płyny. Herbata leci tylko do śniadania i jedna na wieczór.Na początku bolało mnie jej odstawienie ale teraz już mi to lotto. Nie boli mnie fakt, że zamiast herbaty do śniadania i wieczorem poleci np. sok.

aktywność fizyczna

Cel:
> przebiec łącznie co najmniej 100km (oraz opcjonalnie 150/200km) do 15 września
> do 15 września/października przebiec półmaraton

Zamieniłem chodzenie na #bieganie! :) Jestem z tego powodu cholernie dumny. Korzystam z planu "od zera do 60 minut ciągłego biegu" w dwóch krokach po 10 tygodni. Biegam w dość późnych godzinach bo 22:30 lub 23:20. We wtorek zaczynam czwarty tydzień z bieganiem i szczerze powiedziawszy już nie mogę się doczekać. Przed wystartowaniem z planem zrobiłem przez 2 dni testowe biegi z pierwszego tygodnia czyli 1 minuta marszu, 1 minuta biegu w 7 powtórzeniach. W sumie, 14 minut treningu. O zgrozo. Rezultat? 1.86km, cały mokry z palpitacjami serca. Za mną 3 tygodnie po 3 treningi (dzień wolnego po treningu oraz 2 dni wolnego między 3 a 1). Obecnie biegam 2.30km-2.40km w systemie 3 minuty biegu 1 minuta marszu po 4 serie. Dwukrotnie nie chciało mi się biegać ale zmusiłem się i wyszedłem. Raz bieganie było dla mnie straszne. Mam na myśli sobotni trening. Jaka to była katorga. Po 1 serii dostałem tak srogiej kolki, że byłem gotowy się poddać. Mimo wszystko dobiegłem do końca ale to był pierwszy raz gdzie nie odczułem przyjemności po bieganiu. We wtorek zaczynam czwarty tydzień i od tamtego momentu serie się nie będą zmieniać (do 10 tygodnia) a dochodzić będą jedynie minuty - 4 serie, 4 minuty biegania, minuta marszu. Przyznam, że jestem jednocześnie lekko wystraszony ale i podekscytowany. Przez 3 tygodnie trening zwiększał mi się o minutę a teraz skok o 4. I tak co tydzień. Nie wiem ile w tym "prawidłowego biegania". Po treningu jestem cały zziajany i mokry (domyślam się, że kwestia ubioru tutaj działa na moją niekorzyść). Nie wiem czy dalej biegać takim tempem jakim biegam czy zwolnić i lecieć tym słynnym "tempem konwersacyjnym". Ogółem to jeszcze muszę kupić normalne buty do biegania. Mam nadzieję, że uda mi się dostać coś sensownego za ok. 150-180pln. Moje obecne laczki mają zerową amortyzację i zaczynają mnie cholernie boleć kostki oraz staw skokowy na obu nogach. Chciałem przebiegać miesiąc i dopiero kupić (słynne "a może bieganie nie jest dla mnie? :<") ale już po 3 tygodniach wiem, że jest to świetna przyjemność. Świetnie jest widzieć jak z treningu na trening idzie coraz lepiej i co chwile pobijam swoje "rekordy".
A byłbym zapomniał. Biegam z endomondo oraz runkeeper'em odpalonym w tym samym czasie. Oba pokazują różne dystanse oraz inne dane. Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że runkeeper jest dokładniejszy a endomondo oszukuje jak może.

W kwestii innych ćwiczeń.

Kalistenika wchodzi od 1 czerwca. Przez kwestie zdrowotne nie dałem rady nic wyczarować w tej kwestii + troszku się poleniłem. Mimo wszystko chce osiągnąć swój cel więc zabieram się do roboty! :)

wygląd
W poprzednim wpisie pisałem, że będę korzystać z pasty wybielającej. Tak się nie stało. Niestety ale po jednym użyciu cholernie bolały mnie zęby. Domyśliłem się, że jest to kwestia szkliwa więc dałem sobie spokój na jakiś czas. Dzisiaj testowałem swoje zębiska i jest ok. Więc pasta wchodzi od dzisiejszego dnia w 100%. Samo zerwanie z paleniem oraz ograniczenie herbaty i kawy dało zadziwiająco spore efekty ale mimo wszystko przebarwienia są dalej. Kompleksy, kompleksiki więc trzeba z tym walczyć. Znalazłem świetny zakład fryzjerski więc wraz z fryzjerką będziemy dążyć do efektu, na którym mi zależy. Fakt, wymaga to jakichś 3 miesięcy pracy ale będzie warto. Ogółem w tej kwestii również dużo zmieniam bo obowiązkowa wizyta co 3-4 tygodnie i nie ma przebacz. Dodatkowym plusem mojego znaleziska jest golenie brzytwą. :3 Ja jebuniam, wchodzi w to pełen pakiet jak u zajebistego golibrody. Nawilżanie ryła 2 razy dziennie pomaga. Skóra stała się jędrniejszy, żywsza i przyjemniejsza w dotyku. Krem pod oczy również działa i fioletowe wory są o wiele mniej fioletowe oraz o wiele mniej "opuchnięte". Dodatkowo stosuje raz dziennie rano lub wieczorem żel-peling z l'oreala (dla zainteresowanych L'oreal Men Expert - Pure power). Całkiem dobra rzecz więc osobiście polecam bo daje odrobinkę nawilżenia, działa jak dobry peeling, przyjemnie pachnie, zostawia miękka skórę twarzy. Domyślam się, że są i lepsze produkty tego typu ale będę eksperymentować w tej kwestii bo rzecz warta uwagi. Totalnie zapomniałem o czymś co miałem zrobić. Wydaje mi się, że kaszaki przestały się pojawiać a obecne są bledsze i mniejsze. Muszę spytać różowego bo potrzebuję w tej kwestii więcej obiektywizmu.

Akt 3.

Słabości, lenistwo, złe cechy.

Tutaj też jest różnie. Na chwilę obecną nie jestem w stanie w pełni wyeliminować zostawiania kubków i talerzy gdzie popadnie. Fakt, jest lepiej bo nie jest to armią a pojedynczymi sztukami (góra 3-4) więc jest jakiś progres. Nie zadowala mnie on z jednego prostego względu. Jest cholernie mały. Pranie, prasowanie to też dalej tragedia. Piorę ciuchy kiedy jest sytuacja kryzysowa (czyt. dzień przed orientuje się, że jutro nie będzie co na dupsko włożyć). Prasowanie to tylko na bieżąco przed wyjściem. Męczy mnie to cholernie bo wolałbym zrobić to raz w tygodniu i elo a nie męczyć się co ranek. Prawdopodobnie wyrobiłem w sobie kolejny głupi nawyk. #mianowicie (( ͡° ͜ʖ ͡°)) zamiast kubków i talerzy składuję ubrania. No #!$%@? jego mać, rzecz tak błaha a tak "trudna" do zrobienia. Zamiast powiesić do szafy oraz odłożyć na półki to mam poskładane ciuchy na komodach, fotelach, porozwieszane koszule na wszelakich zaczepach szafek etc. Eah ;___;.

Klnę mniej. Yay. Cieszy mnie to w małym wymiarze, gdyż dalej daleko mi do tego co chcę osiągnąć. Jest lepiej, jest progres ale jeszcze dużo pracy muszę w to włożyć.

Punkt kulminacyjny mojej frustracji, #nofapchallenge. Przez 2 miesiące bywało różnie. Wytrzymywałem kilka dni po czym wszystko poszło w cholerę przez żądze. Dwukrotnie było po tydzień ale dalej przerywałem to postanowienie. Domyślam się, że będzie najtrudniejszym ze wszystkich. Nie mam bladego pojęcia jak z tym walczyć. :| Mimo wszystko, będę próbować dalej.

Pielęgnacja zainteresowań i "tworzenie" nowych.

Dalej oddaje się swojej pasji jaką jest gotowanie. Od jakichś 2 tygodni mam fazę na kuchnię azjatycką oraz "wszystko i nic" z jajkami. Po raz kolejny skorzystałem z książki, którą dostałem w wykopoczcie od @piter232 (tak swoją drogą to polecam śledzić jego tag fotorelacjapitera). Udka z kaczki pieczone na czerwono ze słodkimi ziemniakami i rzepą daikon to jedno z najlepszych dań jakie mi wyszły w ciągu tych dwóch miesięcy.

Zrobiłem już projekt małej przebudowy szafy oraz "upgrade" jednego z łóżek.

W kwestii czytania. Cały czas próbuję przebrnąć przez książkę polecaną mi w poprzednich wpisach ("Siła nawyku") ale jestem gdzieś w powijakach. Przesłuchałem 4 rozdziały ale nie mogę wyszukać czasu na dokończenie jej. Postanowiłem, że w przyszłym tygodniu skączę ją w pełni. Przeczytałem oraz dokończyłem Metro 2033 oraz Metro 2034, 3 tomy Władcy Pierścieni, Ogniem i Mieczem oraz Mistrza i Małgorzatę. W kwestii ostatniej książki, myślałem, że nie spodobała mi się ze względu na mój posrany wiek kiedy czytałem ją po raz pierwszy ale podtrzymuje swoją opinię o tej książce. Jest koszmarna.

Języki obce
Tutaj położyłem wszystko co planowałem. Od przyszłego tygodnia ruszam ponownie z nauką języków plus zeruje wszystko poprzednie co zrobiłem i zaczynam od zera.

Przez ostatnie 2 miesiące męczyła mnie ogromna ilość stresu i nerwów. Tego typu emocje również wpływały na dietę, samopoczucie, zdrowie psychiczne etc. Doszła do tego skrajna agresja, którą staram się hamować oraz ucinać bieganiem. Zrobiłem z siebie choleryka i osobę, która w chwile potrafi wybuchnąć. Najgorsze jest to, że powstało to samoistnie. Nie łączę mojej frustracji z zmianami bo z nimi czuje się dobrze a to co czuje jest strasznie negatywne i przykre. Złość nie będzie pomocna w moich planach więc ewentualne pro tip'y będą wskazane.

Standardowo na koniec o religii.
Achtung, dalsze kwestie dot. #wiara #chrzescijanstwo #katolicyzm więc #gimboateizm w komentarzach nie jest mile widziany.

Dalej jest dupa blada. Tak jak coś tam zrobiłem tak popadłem znowu w nicość. Nie mam bladego pojęcia jak działać w tej kwestii.

Taguje również #motywacja i #mirkomotywuje bo może ktoś wstanie z kolan i zacznie działać. Uważam, że każda próba, energia i czas poświęcona na zmiany jest czymś co może odmienić życie drugiej osoby.



#jwsiezmienia #spamtagami
Pobierz jaywalker - No halo Mireczky i Mirabelky. Pora na mocno opóźniony wpis numer 3. (????...
źródło: comment_Ez4AzV41LiEMLeV0XjucG3UNJqICR5eS.jpg
  • 9
@krulmakaronu: Oczywiście dochodzą dodatkowe kcal przy tym co wyskakuje wraz z sprzężonego endomondo/runkeepera. 1360kcal to dość mało ale zobaczymy jak będzie w ciągu tygodnia. Jeżeli mocno będzie ssało to zmienię z -1kg na -0.5kg per week albo ten tryb aktywności, który w MFP jest dosyć mało intuicyjny. Różnica między:

Sedentary: Spend most of the day sitting (e.g. bank teller, desk job)

Lightly Active: Spend a good part of the day on
@diabelskie_nasienie: No hej! I tak i nie. Moje życie zmieniło się dość konkretnie i niekoniecznie tak jakbym chciał. W wielu rzeczach poniosłem porażkę, w części zwyciężyłem. Wyniosłem z tego ogromną lekcje. Na dniach pojawi się konkretny wpis bo do tej pory czuję się źle, że tak to zaniedbałem. Stay tuned!