Wpis z mikrobloga

@keyah: nie wiem, czy to była do końca wina programów. Wtedy po prostu internet w domu nie miał 10 czy 20 Mbit tylko 0.5 albo 0.25.
Był taki program, który był klientem mułka i jednocześnie bearshare. Bardzo go lubiłem, i jak się korzystało z osłoskopa czy innej porządnej stronki, to fejków nie było. Do tego trzeba było dużo udostępnić, żeby trafiać na górę kolejki i nie czekać. Podgląd też był...
@keyah: sprawdziłem, to się nazywano shareaza i było tak dobre, że nawet ktoś zrobił podróbę na podobnej domenie i program z podobnym logiem, który był wylęgarnią trojanów i toolbarów.

.. Ale i tak najlepszy wówczas był DC. Pamiętam, że jak na wpół dziki dostawca sieci osiedlowej położył nam kable lan, to po jakimś czasie ogłosił, że musi zablokować lokalne huby DC, bo ruch lokalny był tak duży, że tzw "normalni ludzie"