Wpis z mikrobloga

Mirki, co to się #!$%@?ło, to ja nawet nie.

Z racji tego, że jestem nocnym markiem, często do późna pracuję (4-5 rano) i śpię do około 10-12, a na czas snu wyciszam telefon. I dziś dwukrotnie około 9:00 dzwonił do mnie pewien człowiek i ja nie odebrałem, bo telefonu nie słyszałem. Zadzwonił trzeci raz, tym razem skutecznie i dowiedziałem się, że moim obowiązkiem jest odbierać telefon, kiedy on dzwoni i że co ja sobie wyobrażam.

Nie raz już była taka sytuacja, że dzwonił w takich porach i nie raz już grzecznie informowałem, że o tej porze to ja śpię i zazwyczaj jestem dostępny około 11-12, ale to jakby jednym uchem wpadało, a drugim wypadało.

No i jak można zupełnie obcej, dorosłej i niezależnej osobie robić awanturę, że nie odebrała telefonu? Nie kumam tego totalnie. Zwłaszcza, że zawsze (poza - wyjątkowo - dniem dzisiejszym) oddzwaniam jak zauważę, że mam od niego nieodebrane połączenie.

Czy to jakiś nowy obowiązek, że jak się ma telefon, to trzeba ZAWSZE móc go odebrać?

#januszekultury #gorzkiezale
  • 5
@tomash-pl: To jest wymóg życia. Kiedyś jak były tylko stacjonarne to ciężko było mieć takie wymagania od kogoś. Nie odebranie komórki to jakaś obraza majestatu normalnie. Ja tam jak nie chcę/ nie mogę to nie odbieram. I nie oddzwaniam bo jak ktoś coś chce to zadzwoni jeszcze raz. Jak ja mam interes to nikt do mnie nie zadzwoni.
@afrolo2568: No ja akurat oddzwaniam, niemniej zirytowało mnie to, że jakiś koleś mówi mi, kiedy mam odbierać telefon. Następnym razem jak się z nim spotkam, to chyba będę musiał wyłożyć kawę na ławę i jasno określić, kto decyduje kiedy i czy odbieram połączenia na swoim telefonie...
@bst: przyznam szczerze, że mnie zamurowało na początku, bo do tej pory uważałem go za sympatycznego człowieka, a jak mnie odmurowało, to było już po rozmowie. Ale będę przygotowany na przyszłość ;)
@tomash-pl: pracuję wieczoram, w nocy robię to, czego w ciągu dnia nie zdążyłam, wstaję podobnie. Mi się taka sytuacja nie zdarzyła, jeśli wydzwaniają i nie odbiorę, to albo grzecznie próbują za kilka godzin, albo czekają aż ja oddzownię. W megapilnych sytuacjach, kiedy wiedzą, że będą potem sami niedostępni- wysyłają smsa. Prawdopodobnie nie byłabym miła dla takiej osoby, gdyby się zaczęła rzucać ;)