Wpis z mikrobloga

#pracbaza #chemia #coolstory i za rada Miraska #bezpieczenstwowprzemysle

Wczoraj uratowałam kolege z pracy. 2 razy.

Gosc jest nowym pracownikiem i nie nalezy w mojej opinii do najbystrzejszych.

Za pierwszym razem z wielkiego zbiornika w którym produkty w formie oleju sa przemywane faza wodna (czesto z dodatkiem wodorotlenku sodu badz silnego kwasu) mial odseparowac dwie fazy do oddzielnych beczek.

Robi sie to tak, ze podlacza sie rure z zaworem odpowietrzajacym i otwiera zbiornik patrzac caly czas na male okienko. Gdy widac granice kolejnej fazy zamyka sie odplyw i zamienia beben na ten ktory ma byc wypelniony olejem - produktem.
Chlopak nie zamknal zaworu odpowietrzajacego. W efekcie kiedy sie nachylil i otworzyl odplyw zniornika slup cieczy zostal wyrzucony przez ten zawor ku gorze. Centralnie na jego twarz. Woda miala pH ponizej 4. Czyli bardzo kwasne.
Udalo mi sie doprowadzic go szybko pod awaryjny prysznic i szybko zmyc mu z twarzy kwas.

Poza zaczeriwnieniem nic sie nie stalo. Spedzilismy 20 minut na sprzataniu.

Tego samego dnia uzywal pompy do przeniesienia roztworu z jednego bebna do drugiego. Roztwor ten mial pH ponizej 2. To juz jest bardzo niebezpieczna sprawa.

Ten idiota umiescil beben metr za soba i stal do niego tylem. Nie zauwazyl kiedy sie przepelnil. Pompa ma przekroj 2,5 cm, wiec ilosc cieczy jest bardzo duza. Generalnie z bebna strzelalo na jakies pol metra w gore. Praca pompy zagluszala dzwiek fontanny kwasu.

Ja mialam w tym momencie na twarzy respirator, wiec moje krzyki nie byly wystarczajaco glosne. Udalo mi sie podbiec i wylaczyc jego pompe w momencie w ktorym poczul ze ma mokre plecy. Uniform sciagany na szybko, znowu prysznic i lanie ciala sola fizjologiczna. Ponownie wiecej szczescia niz rozumu - nic sie nie stalo.

Spedzilismy 3 godziny na sprzataniu tego. 3 godziny z pelna maska na twarzy bo same opary tej cieczy nie tylko powodowaly wymioty ale byly niebezpieczne przy wdychaniu.

Teraz mysle ze moze nie trzeba bylo ratowac tylko dac pracowac doborowi naturalnemu.

Podczas sprzatania gosc mopem dotknal mojej nogi. Wyladowalam z noga pod prysznicem awaryjnym.

Tego samego dnia poprosilam o przeniesienie mnie na inny reaktor. Nie bede pracowac obok tego debila.
  • 70
@tak_wlasnie: Chciałbyś być jak Walter White co? ( )
@fuurikuuri: Jak nie chcesz lub nie możesz publicznie to pochwal się na pw co za zakład i z czym dokładnie ten gościu się oblewał.
Chociaż w sumie jak ciężka synteza to w Polsce nie ma za dużego wyboru zakładów :D
@fuurikuuri: Przy niebezpiecznej pracy nie ma co się patyczkować z debilami. Ja tylko raz się bałem przy wysadzaniu - kiedy siedząc na ~130kg trotylu uzbrajałem ostatni ładunek, a właśnie podobny dureń, którego nawet tam nie powinno być, wlazł mi w sieć i zaczął deptać po loncie detonującym (który jest dość czuły).
Jeśli to ja sobie grzebię i moja w tym głowa, żeby się nie rozerwać - spoko, jest przyjemna adrenalina. Ale