Wpis z mikrobloga

#tfwnogf #stulejacontent #przegryw #feels #tfwnobf #wychodzimyzprzegrywu #psychologia

Dla tych, którzy nie czytali moich wcześniejszych wypocin:

Najpierw czytamy ten wpis

Potem ten wpis

Muszę przyznać, że daliście mi sporo motywacji do dalszego pisania dziękuję :) Bez zbędnego zapychania - jedziemy dalej.

Zanim rozpocznę Część II właściwą, skondensuję to, co usiłowałem przekazać w poprzednim wpisie oraz uzupełnię Część I. Będzie to nasza baza do dalszej pracy. W niektórych miejscach zobaczycie gwiazdkę z cyferką - są to przypisy z ciekawymi informacjami uzupełniającymi, możecie przewinąć na dół posta i doczytać. Nie są one konieczne do rozumienia całości.

Tak więc:

- Naszą psychikę możemy podzielić na dwie sfery: świadomość i podświadomość(*1)

- Świadomość to obszar naszego myślenia analitycznego, czyli to czego używamy na co dzień i z czego cały czas zdajemy sobie sprawę. Są to nasze myśli, które sami swobodnie formujemy. Świadomości używamy np. przy rozwiązywaniu problemów matematycznych, programowaniu, prowadzeniu samochodu na zatłoczonej drodze starając się nie spowodować kolizji, planowaniu itd.

- Podświadomość jest sferą dla nas niedostępną, na ogół nie zdajemy sobie sprawy z jej istnienia. Jest ona magazynem instrukcji wykonywanych bez naszej wiedzy. Pełna automatyzacja i bezduszność (lub raczej bezmyślność).

- Owe instrukcje, zwane też wzorcami, mają za zadanie wyzwolić odpowiednie uczucie jako reakcję na określoną sytuację. Tymi uczuciami są szczęście, smutek, złość, lęk. My skupimy się na lęku. O ile życie każdego człowieka skażone jest lękiem, o tyle życie stulejarza jest przezeń zdominowane. Natomiast życie uber-przegrywa z depresją i innymi zaburzeniami jest w zasadzie jednym wielkim lękiem.

- Wzorce nabywa się poprzez długotrwałe powtarzanie się jakichś scenariuszy w naszym życiu, w wyniku których doświadczamy konkretnych, zawsze takich samych uczuć bądź wydarzeń traumatycznych, które nami wstrząsnęły. Fundamentalnym etapem naszego życia kiedy te wzorce nam się wgrywają jest wczesny okres wychowania, kiedy rodzice są naszym największym autorytetem. Wszystkie późniejsze zdobyte wzorce, są pokłosiem okresu wychowania. Czyli mamy niejako wzorce najwcześniejsze, które determinują kształt wzorców późniejszych. (*2) Oczywiście w przypadku przegrywów i stulejarzy - wzorce te są mocno #!$%@? i sprawiają, że cały moduł podświadomości pracuje nieprawidłowo, zwracając uczucia nieadekwatne do sytuacji.

- W związku z powyższym - NASZ PRZEGRYW NIE JEST NASZĄ WINĄ. Wszelkie szyderstwa i wyzwiska są całkowicie bezpodstawne! To, co obarczaliśmy winą za przegryw (otyłość, kasa, wykształcenie, niesprecyzowane #!$%@? mózgowe) jest tylko jednym z EFEKTÓW przegrywu. Mamy zatem absolutny zakaz obwiniania siebie za obecną sytuację - poczucie winy powinno zostać świadomie zidentyfikowane jako całkowicie fałszywe i nie warte przejmowania się.

Moje Mireczki - dochodzimy teraz do ważnego momentu, przełomowego. Wyczerpałem (jak na nasze potrzeby) temat dotyczący zrozumienia zasady rodzenia się uczuć, które nami targają. I tutaj musicie sobie odpowiedzieć na kilka pytań:

- Czy po przeczytaniu tego co dotychczas napisałem nastąpiło w twoim myśleniu jakieś zamieszanie? Czy jakkolwiek to Tobą poruszyło?

- Czy masz poczucie, że powoli coś zaczyna Ci się układać w całość?

- Czy dostrzegłeś spójność całego mechanizmu, jego logiczną poprawność?

- Czy uwierzyłeś w to wszystko co tu piszę? Albo inaczej - czy mi zaufałeś i jesteś gotów pozwolić się poprowadzić?

- Pytanie najważniejsze - czy zrodziło się w Tobie uczucie nadziei? Jesteś świadom, że Twój umysł nie funkcjonuje poprawnie ale przestajesz się tym przejmować i jednocześnie masz nadzieję, że dam Ci do ręki narzędzia potrzebne do jego naprawy? Czy swoją stuleję zaczynasz wreszcie traktować jak przeziębienie, które po prostu trzeba wyleczyć i jest to jak najbardziej możliwe?

Jeżeli na powyższe pytania odpowiedziałeś twierdząco - zapraszam dalej. Jeżeli nie - dalsza lektura Ci nie pomoże. Dlaczego?

Ile razy, drogi Przegrywie, dostawałeś gówno-radę pt. "Po prostu podejdź i zagadaj do tej dziewczyny, przecież to nic strasznego"?. O, albo z innej pary kaloszy - ile razy anorektyczki dostały gówno-radę pt. "no po prostu zjedz ten obiad, przecież dobre jest, nie utyjesz od jednego talerza, dziewczyno, poza tym wychudziłaś się już za bardzo".

Dlaczego te rady są właśnie gówno-radami? Między innymi dlatego, że wychodzą od osób, którym ludzie z problemami nie ufają. Generalnie rzecz biorąc - ludzie z problemami na tle lękowym nie ufają nikomu. Choćby to był chłopak, narzeczony, miłość życia - #!$%@? da jego zachęcanie, zapewnianie a i czasem zmuszanie do jedzenia. Anorektyczka i tak trwa przy swoim (przykład z mojego otoczenia). Osoba taka nie wierzy, że inny człowiek - niezależnie jak bliski - może mieć rację. Osoba taka nie ma autorytetu. Wreszcie - osoba taka uważa się (i całkiem słusznie z resztą) za niezrozumianą - rozmowy z innymi na temat swoich problemów traktuje jak rozmowę z daltonistą o kolorach.

Uspokajam - tak jak obiecywałem, nie będę dawał gówno-rad :)

Do tej pory starałem się zdobyć Wasze zaufanie i pokazać, że jednak rozumiem. Tym bardziej, że przeżyłem swoje. Teraz już jednak kończę ten etap - bardziej udowodnić nie jestem w stanie, choć jeśli ktoś ma konkretne pytanie niech zapyta. Jeżeli będzie dotyczyło tego, co dotychczas pisałem - odpowiem (PW aktywne choć podkreślam jeszcze raz - nie każdemu odpiszę, a przynajmniej nie od razu)

Część II - Zidentyfikować - teraz będzie trudniej. Wychodzimy z obszaru zimnych instrukcji warunkowych a wkraczamy w świat naszych myśli, subiektywnych opinii i poglądów. Postaram się jednak ze wszystkich sił nie filozofować za bardzo.

W poprzedniej części napisałem, że podświadomość jest bezmyślna i podlega jedynie powolnemu kształtowaniu, jak figurka z plasteliny. Z poziomu świadomości nie mamy na nią doraźnego wpływu. A w drugą stronę? Czy uczucia płynące z podświadomości skłaniają naszą świadomość do generowania myśli o konkretnych treściach? Tak i dzieje się to w czasie rzeczywistym. I to się nazywa RACJONALIZACJA czyli nieudolne próby wsadzenia uczuć, nad którymi nie mamy kontroli w ramy naszych świadomych myśli, usprawiedliwień i racjonalnych argumentów. Tworzymy iluzję kontroli, żeby tylko nie przyznać przed samym sobą, że sobie nie radzimy.

W tej części więc nauczymy się identyfikować nasze świadome myśli oraz przekonania i poglądy. Będzie to najdłuższy rozdział. Okaże się, że o ile nad świadomością faktycznie panujemy - to jednak podlega ona MANIPULACJI podświadomości. Jeżeli wypracujemy pewną czujność (bardzo szybko się jej nabiera) stale będziemy "łapać się" na tym, że do pewnych myśli i przekonań jesteśmy subtelnie "popychani" przez nasze uczucia. Efektem tego - podobnie jak efektem zrozumienia powstawania uczuć - będzie świadome odcinanie się. Najzwyczajniej sami przed sobą zaczniemy przyznawać, że nasze myśli to ściema i bullshit, przestaniemy w nie wierzyć. Jest to ta mityczna "zmiana myślenia" którą doradzali Wam naokoło #januszezycia i #januszepsychologii .

Poniżej postaram się wypisać możliwie wiele sytuacji, w którym nasze myśli są efektem działania wzorca/mechanizmu obronnego. Jestem przekonany, że znakomita większość z poniższych scenek miała miejsce w Waszym życiu jednak chyba nigdy nie zastanawialiście się nad nimi w ten sposób. Scenki oczywiście przeanalizowałem na dole.

Przykład 1: siedzimy sobie przy barze, pijemy piwko z kumplem. Obok nas dosiadają się dwie dziewczyny i też zamawiają piwko, gadają. Dziewczyna siedząca obok nas dostała u nas wysoką notę, podoba nam się. Wiadomo jednak, że stuleja motzno i z podrywu nici. Jakie myśli się w nas rodzą?

- Pewnie ma kogoś

- Na pewno nie ma ochoty na bycie podrywaną, przyszła sobie tylko pogadać z koleżanką

- Ona jest 9.23/10 a ja 3.14/10 - nie moja liga

- Nie mam przy sobie za wiele kasy, koniec miesiąca jest

- Nie przychodzi mi na myśl nic błyskotliwego, czym mógłbym zdobyć jej uwagę

- Przyszedłem się napić piwa, nie mam teraz ochoty na wyrywanie

- To był ciężki dzień, nie mam głowy do tego teraz

- Jestem ubrany w codzienne ciuchy, nie wypada w takim stroju zabiegać o względy

- Zrobię z siebie idiotę

- Nie mam gumek (xD)

- Kumpel się będzie śmiał

- W sumie to lafirynda jakaś, chleje piwsko, szlaja się po nocach, nie w moim typie - ja potrzebuję dobrej i skromnej dziewczyny, aniołka, matki polki bezgranicznie mi oddanej i wiernej. (ale oczywiście minimum 7/10 - red.)

- I tak umrę (dla ludzi z depresją)

- Jestem uduchowiony, inteligentny i wrażliwy, wyrywanie dziewczyn w pubach jest dobre dla Sebixów i innych prymitywów

- ... (wklej własne)

Przykład 2: Jesteśmy na imprezie (domóweczka). Wszyscy się świetnie bawią, piją, gadają, gromkie śmiechy co chwila wprawiają ściany w drżenie. A my? Oględnie mówiąc - nie bawimy się zbyt dobrze. Jakie myśli się w nas rodzą?

- Gdybym mógł z kimś porozmawiać na jakieś głębokie tematy to wtedy pokazałbym jakim jestem wartościowym i uduchowionym człowiekiem, zyskałbym szacunek. No ale tutaj to jakieś prymitywy tylko są, nic dziwnego, że nie mam im nic do powiedzenia.

- Kompletnie nie moje towarzystwo, mam osobowość introwertyka, to całkiem normalne, że jestem cichy

- Tu jest stanowczo za głośno, ci ludzie nie mają wyobraźni, zaraz ktoś wezwie policję za zakłócanie ciszy nocnej

- Jaka niby jest frajda w tym, żeby się schlać do nieprzytomności?? #!$%@? podludzie.

Przykład 3 (klasyka) : Siedzisz na wykładzie i prowadzący zadaje pytanie do całej sali. Okazuje się, że znasz odpowiedź i istnieje b. wysokie prawdopodobieństwo, ze jest słuszna. Niestety "coś" blokuje Cię przed podniesieniem ręki. Jakie myśli się w nas rodzą?

- To może być podchwytliwe pytanie, moja odpowiedź jest zbyt oczywista, żeby była prawdziwa

- Jak odpowiem źle to się zbłaźnię przed całym rocznikiem

- Czy ja aby na pewno dobrze kojarzę tę odpowiedź? A może mi się to z czymś innym pomyliło? Przecież to aż dziwne, żebym znał odpowiedź na pytanie wykładowcy zanim ten doszedł do tego etapu z wykładem.

Przykład 4 (ogólnikowy): Dostajecie szansę (np. w firmie bądź na uczelni) zrealizowania nowatorskiego projektu. Będzie to wymagało kreatywności i wzięcia na siebie odpowiedzialności. Nagrodą będzie prestiż, podwyżka, awans, peniądze etc. Odmawiacie. Czym usprawiedliwiacie (przed samym sobą bądź innymi) odmowę?

- Ja to nie mam takiej wiedzy, takie rzeczy to dla geniuszy są

- Mnie tam wystarczy to co mam, nie będę brał udziału w tym wyścigu szczurów, gardzę tym

- Praca nie jest moim życiem! Chcę odbębnić w biurze te 8 godzin po czym pracę zostawić to za sobą i cieszyć się życiem po pracy. Nie zależy mi na pieniądzach.

- Co oni myślą, że na naiwniaka trafili? Obiecują kokosy a to pewnie jest jakiś ryzykowne przedsięwzięcie i jak się noga powinie to będę kozłem ofiarnym. Za cwany na to jestem.

Przykład 5: Idziemy ulicą i widzimy jak starszy człowiek siedzi na ławce ciężko dysząc i trzyma się za klatkę piersiową. Oczy zamknięte, grymas na twarzy - wyraźnie widzimy, że coś może być nie tak, moralność nam podpowiada że powinniśmy się zainteresować, przynajmniej zapytać. Coś nas jednak blokuje. Inni ludzie mijają go, nie zauważając nawet. Jakie mamy myśli?

- Eee, pewnie nic mu nie jest, w tym wieku to normalne. Zmęczył się pewnie - odpocznie i pójdzie dalej

- Ja podejdę i zaoferuje pomoc a ten mi powie, że przecież nic mu nie jest - wyjdę na idiotę.

- Jak inni zobaczą, że zamiast iść prosto nagle zatrzymuję się przy tym człowieku to zwrócą na mnie uwagę, znajdę się w centrum a ja jestem nieśmiały

Podobna sytuacja - jedziecie autobusem a przed waszymi nogami glebę zaliczył alkoholik i ze względu na ilość promili i bujanie autobusu nie ma szans wstać. Dookoła stoją same #rozowepaski , które patrząc na was dość wymownym wzrokiem. Oczywiście czujecie się sparaliżowani, najchętniej zapadlibyście się pod ziemię. Coś Wam podpowiada, że wystarczy złapać typa za bety i posadzić na fotelu (choćby był za ciężki, to na pewno damy rade pomóc mu wstać). Niestety - coś Was blokuje. Sami sobie wymieńcie jakie myśli usprawiedliwiające się w was zrodzą.

UWAGA: Przykład 5 jest nieco odmienny (tzn. głębszy) od pozostałych. Ujawnia się tutaj trzeci, ostatni już (tzn. ostatni, który nas interesuje) element naszej osobowości, który jest ultra ważny. Oczywiście poświęcę mu stosowną uwagę ale spróbujcie już teraz zgadywać o czym mowa. Element ten jest określany jednym słowem.

Przykład 6 (klasyka): Buszując w internecie/oglądają telewizję co rusz natrafiamy na zdjęcia drogich samochodów, ekskluzywnych gadżetów, luksusowych mieszkań, czytamy wywiady z ludźmi, którzy odnieśli sukces (jakkolwiek pojmowany), oglądamy reportaże o takich ludziach. W głowie rodzą się takie mysli:

- Ach, piękny samochód, szkoda, że nigdy nie będzie mi dane go mieć. Ustawie se tapete z nim chociaż.

- Świetny gość, zazdroszczę mu kasy, niektórzy to mają szczęście

- Kurde, ile ja mógłbym osiągnąć gdybym tylko urodził się w innym, bardziej rozwiniętym kraju

- W tym kraju, żeby zarobić trzeba być kanalią i oszustem. Uczciwi ludzie są skazani na porażkę.

- Jak się nie ma pleców/bogatej rodziny to nie ma szans się wybić

- Dopóki w kraju nie nastaną drastyczne zmiany, moja bieda i niezaradność życiowa jest usprawiedliwiona

- ... (wklej swoje)

UWAGA: Prosiłbym o nie wszczynanie gówno-burzy na tematy polityczne. Polska jest jaka jest i jestem tego świadom. W tym wpisie (jak i w całym cyklu) jednak całkowicie nie o to chodzi.

Wyciągnijmy wnioski z tych wszystkich sytuacji, postarajmy się opisać te skrajnie odmienne tematycznie scenariusze, ujednoliconym schematem. Zdefiniujmy od A do Z mechanizm obronny:

1) Pojawia się wyzwanie, chwila próby, cel do którego można dążyć

2) Podświadomość "przypomina sobie" jakie uczucia towarzyszyły nam w dzieciństwie po zrealizowaniu celu a jakie po porażce.

3) Wychodzi na to, że nie ma sensu podejmować działania bo nagrodą i tak było przykre uczucie

4) Podświadomość wyrzuca lęk - uczucie które ma za zadanie nas sparaliżować i powstrzymać od działania, uchronić przed innymi przykrymi uczuciami (jeśli nie zrobimy nic to możemy mieć pewność, że nie doznamy zawodu, prawda?)

5) W naszej świadomości rodzi się konflikt - z jednej strony byśmy chcieli coś zrobić a z drugiej - coś nas paraliżuje i to potężnie.

6) Nie rozumiemy czym jest ten paraliż - nadajemy mu więc racjonalne podstawy, żeby nie popaść w obłęd. I tu zaczyna się jazda.

a) Zaczynamy wyszukiwać usprawiedliwień niepodjęcia działania poprzez wymyślanie sobie negatywnych stwierdzeń o celu, do którego moglibyśmy dążyć. Oczywiście w te stwierdzenia automatycznie wierzymy.

Jaki jest efekt? Cel traci na atrakcyjności. To tak, jak byśmy nie mogli dosięgnąć świeżutkiego pączka na najwyższej półce, więc żeby nam nie było żal, że się marnuje -opluwamy go. Ochota na pączka znika a tym samym znika lęk, który przed spełnieniem tej ochoty nas chronił. Pojawia się za to jawna niechęć a nawet agresja i nienawiść. I tak:

- Ładna, śmiała kobieta staje się puszczalską #!$%@?ą

- Bogaty człowiek staje się #!$%@? złodziejem

- Rezygnujemy z zakupu Ferrari bo z takim #!$%@? prześwitem to nie na nasze drogi

- Rezygnujemy z zakładania firmy bo nie będziecie się użerać z tą #!$%@?ą biurokracją a poza tym nie będziecie dokarmiać złodziejskiego ZUSu.

b) Zaczynamy wyszukiwać usprawiedliwień niepodjęcia działania poprzez wymyślanie sobie negatywnych stwierdzeń o sobie samym. W tym przypadku działamy na odwrót - naszemu celowi przypisujemy niebotyczne atrybuty, roztaczamy nad nim aurę boskości podczas gdy samych siebie odzieramy z jakichkolwiek zalet i pozytywów i w ten stan rzeczy również z automatu zaczynamy wierzyć. I zaczyna się depresja. Z tego wariantu rodzi się również zabójczy perfekcjonizm - staramy się "zasłużyć" na to, żeby w ogóle móc się o coś starać.

Bywa, że podejmujemy postanowienie - np. "schudnę" albo "skończę z porno". Mamy nadzieję, że gdy uda nam się zrealizować to postanowienie, to pewnego dnia obudzimy się i magicznie wyzdrowiejemy, nagle z dnia na dzień, z sekundy na sekundę zamienimy się w wygrywa. Nic bardziej mylnego.

Zaczynamy się odchudzać i kończymy z anoreksją, nie doświadczając żadnej dumy czy satysfakcji. Wpadamy w parcoholizm. Idziemy na siłownię i łapiemy kontuzję od nadmiaru treningów. Każdą czynność doprowadzamy do perfekcji, a naszym jedynym motorem napędowym jest wewnętrzny przymus podczas gdy właściwym motorem powinno być poczucie dumy i satysfakcjii, świadomość dążenia do celu (na tym podłożu, zdrowi ludzie tworzą swoje postanowienia). Opuścimy trening na siłowni z powodu choroby, braku czasu czy bólu? Targają nami bezlitosne wyrzuty sumienia. Zadań zazwyczaj nie kończymy - dociera do nas, że to ponad nasze siły. Tym samym, po każdym odpuszczonym postanowieniu, utrwala się w nas przekonanie, że niczego nie jesteśmy w stanie zrobić. I po jakimś czasie przestajemy robić cokolwiek (tak tak - notoryczni "lenie" to właśnie perfekcjoniści!) - nie chcemy nawet wyjść z łóżka. Bo po co? Co nas tam niby czeka? Najlepiej się zabić bo marnujemy na tym świecie tylko powietrze.

Obiecałem, że dojdę do sedna problemu - oto ono:

**SAMOOCENA**
Już słyszę to głośne "pfff", które z siebie wydaliście. Spokojnie - wiem, że zalatuje banałem. Po prostu cały ten... syndrom, który dotychczas opisuję czyli wadliwe wzorce oraz trujące myśli, które pod ich wpływem się rodzą można opisać dwoma słowami: Niska Samoocena. Najpierw pozbawili jej Wasi rodzice. Potem pod wpływem tej niskiej samooceny byliście doświadczani bolesnymi porażkami w życiu, które ją jeszcze bardziej dobijały. Zawiązała się reakcja łańcuchowa i skończyliście na dnie. Niska samoocena czyli strach przed porażką i brak wiary w możliwość sukcesu.

Jeżeli przeanalizujecie 6a to skumacie, że Sebixy z nieśmiertelnym "Masz problem?!! #!$%@?ć Ci lepe z ucha?!" na ustach to osoby o bardzo niskiej samoocenie (choć pewnie same o tym nie wiedzą).

Część II jeszcze nie dobiegła końca, choć niewiele zostało. W części trzeciej (ostatniej) przedstawię - na bazie własnych doświadczeń rzecz jasna - możliwie konkretne metody podwyższenia samooceny. Póki co łeb mnie boli od gapienia się w ekran.

Przypisy:

*1 - Faktyczny podział jest bardziej skomplikowany. Wystepuje jeszcze przedświadomość, która jednak - w mojej opinii - nie wydaje się interesująca z naszego punktu widzenia. Równolegle z tym podziałem istnieje jeszcze jeden podział, który w obrębie tych trzech (dwóch) stanów świadomości segreguje myśli oraz wzorce wedle pewnych kryteriów. Zainteresowani na pewno znajdą :)

*2 - Czy zadaliście sobie pytanie - "A co było jeszcze wcześniej?". Tzn. skoro małe dziecko jest w zasadzie niezapisaną kartą, bez żadnych nabytych wadliwych bądź prawidłowych wzroców, bez mechanizmów to dlaczego na jedne reakcje rodziców reaguje smutkiem, płaczem a pod wpływem innych jest szczęśliwe? Innymi słowy - skąd podświadomości wie jakie uczucie wygenerować w danej sytuacji, gdy teoretycznie nie ma wzorca? Dochodzimy w pewnym sensie do ściany. Te 4 uczucia, które wymieniłem są uczuciami podstawowymi (tak jak barwy podstawowe). Są to najbardziej pierwotne i prawdziwe uczucia. Skąd one się wzięły w ludzkiej podświadomości? Niech każdy sam sobie odpowie, wedle uznania.
  • 85
rimo - jeszcze nie wiesz kogo chcę "wyprodukować" takimi tekstami bo jeszcze do tego nie doszedłem (a Ty chyba nawet tych dotychczasowych nie przeczytałeś).


@andrzejcebula: widze co piszesz i juz ci powiedzialem, wiec juz nie musisz dochodzic

Duo - Boisz się konkurencji? To jesteś miękki wafel ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kozaczysz tylko wtedy kiedy wiesz, że nikt Ci nie zagrozi. Jak pojawia się konkurencja to włącza Ci
@Magik_Antonio:

widze co piszesz i juz ci powiedzialem, wiec juz nie musisz dochodzic


że tak powiem dosadnie - #!$%@? mi na razie powiedziałeś :) Konkrety prosz.

głęboka analiza mojej osoby xD na szczescie nie jestem niczym zagrozony jak ludzie maja sie edukowac z takich "poradnikow"


I znowu - brak konkretów ( ͡° ʖ̯ ͡°) Tym bardziej że póki co - nikomu niczego nie doradziłem. Tylko wytłumaczyłem co
że tak powiem dosadnie - #!$%@? mi na razie powiedziałeś :) Konkrety prosz.


@andrzejcebula: no juz ci napisalem kogo produkujesz tymi poradnikami ze dwie odpowiedzi wyzej, nie chce mi sie znow tego samego powtarzac

I znowu - brak konkretów ( ͡° ʖ̯ ͡°)


@andrzejcebula: czego oczekujesz na slowa o miekkim waflu? jakich konkretow?
@Magik_Antonio: No bo ewidentenie masz zarzuty odnośnie tekstów ERGO dostrzegłeś w nich nieprawidłowość(ści), która Twoim zdaniem wywiedzie ludzi na manowce. Jak wielokrotnie wspominałem - opinie korygujące i krytyczne są mi bardzo potrzebne i pożądane.

Powiedz zatem - co napisałem nieprawdziwego?

Przypominam, że na razie nie padła żadna porada a jedyne suchy opis obecnego stanu rzeczy.