Dziś dostałam jeden z najlepszych prezentów gwiazdkowych ever. Dokładnie rok temu zaproponowałam jednej z moich znajomych, że razem przejdziemy na dietę i zaczniemy ćwiczenia. Ona miała ponad 50 kilo nadwagi, ja jakieś 10. Zaczęłyśmy od razu; kiedy tylko jej to zaproponowałam, stwierdziła, że jest to doskonały pomysł i poszłyśmy na godzinny "spacer". Dla mnie nie było to tak ciężkie. jak dla niej, ponieważ ja miałam dość sporo ruchu w pracy nawet nie ćwicząc w domu, ona natomiast przez cały poprzedni rok siedziała na kanapie grając na komputerze.
Po miesiącu wspólnego dietowania i ćwiczeń koleżanka musiała się wyprowadzić. Od tamtej pory jej nie widziałam, ale nadal utrzymywałyśmy kontakt i starałam się ją wspierać i motywować. Prawdę mówiąc myślałam, że po jakimś czasie, jeśli nie od razu, da sobie spokój i zacznie olewać to, co zaczęłyśmy razem. Byłam w ogromnym błędzie :)
Dziś przyszła do mnie z wagą. W zasadzie nie musiała nawet jej przynosić, bo wyglądała fenomenalnie. Założyła obcisłą małą czarną (rok temu powiedziała mi, że jednym z jej marzeń jest założyć małą czarną i być dumną z tego jak świetnie wygląda) i szpilki. Stanęła na wadze, waga pokazała 53 kilogramy mniej niż przed rokiem. Później tak mocno mnie przytuliła i powiedziała, że gdyby nie ja, nigdy nie dała by rady się sama zmotywować, by coś ze sobą zrobić.
Świetne uczucie, obydwie dałyśmy radę osiągnąć swoje cele, ale ona miała znacznie cięższą i dłuższą drogę. Niestety nie mam jej zdjęcia, żeby Wam pokazać, ale uwierzcie mi, że z 3/10 zrobiło się 11/10 biorąc pod uwagę nie tylko jej nowy wygląd, ale również jej optymizm i pewność siebie.
A ja? Zapisałam się dzisiaj do szkoły tańca. Tyle lat myślałam, że eeeh jestem już za stara na takie ceregiele i w ogóle nie dam rady. Ale dzisiejszy dzień dał mi tyle energii, że muszę spróbować. Mam nadzieję, Mireczki, że Wy też dacie radę osiągnąć swoje cele.
Jak tam niebo nad Ukraina już czyste? F-16 wygrały wojnę? Nawet do linii frontu ich nie wyślą bo szybciej by spadały od Su-57 niż by zdążyli dostarczyć następne #ukraina #rosja
Po miesiącu wspólnego dietowania i ćwiczeń koleżanka musiała się wyprowadzić. Od tamtej pory jej nie widziałam, ale nadal utrzymywałyśmy kontakt i starałam się ją wspierać i motywować. Prawdę mówiąc myślałam, że po jakimś czasie, jeśli nie od razu, da sobie spokój i zacznie olewać to, co zaczęłyśmy razem. Byłam w ogromnym błędzie :)
Dziś przyszła do mnie z wagą. W zasadzie nie musiała nawet jej przynosić, bo wyglądała fenomenalnie. Założyła obcisłą małą czarną (rok temu powiedziała mi, że jednym z jej marzeń jest założyć małą czarną i być dumną z tego jak świetnie wygląda) i szpilki. Stanęła na wadze, waga pokazała 53 kilogramy mniej niż przed rokiem. Później tak mocno mnie przytuliła i powiedziała, że gdyby nie ja, nigdy nie dała by rady się sama zmotywować, by coś ze sobą zrobić.
Świetne uczucie, obydwie dałyśmy radę osiągnąć swoje cele, ale ona miała znacznie cięższą i dłuższą drogę. Niestety nie mam jej zdjęcia, żeby Wam pokazać, ale uwierzcie mi, że z 3/10 zrobiło się 11/10 biorąc pod uwagę nie tylko jej nowy wygląd, ale również jej optymizm i pewność siebie.
A ja? Zapisałam się dzisiaj do szkoły tańca. Tyle lat myślałam, że eeeh jestem już za stara na takie ceregiele i w ogóle nie dam rady. Ale dzisiejszy dzień dał mi tyle energii, że muszę spróbować. Mam nadzieję, Mireczki, że Wy też dacie radę osiągnąć swoje cele.
#tlusciochy #dieta #taniec #wiarawsiebieczynicuda
@NanananaAmericana: aż tak się nie da, chyba że jest bardzo ładna z twarzy