Wpis z mikrobloga

@Rivriet: Leciałem raz do klienta samolotem po to tylko, żeby udawać eksperta w dziedzinie, która sąsiadowała jedynie z tą, której się aktualnie dopiero uczyłem. Spotkanie z prezesem i dyrektorami dużej fabryki tytoniowej. Ratował mnie jedynie laptop, na nim gg, żeby podpytać szybko koleżanki o tłumaczenie tego o co mnie pytają oraz stalowe nerwy. Po tej akcji powiedziałem sobie, że mam dość i następnym razem, gdy chciano mnie wysłać do fabryki, w
@lapko: Czerwona stanie się tylko końcówka pisaka, linia pozostanie zielona. Niestety ale codziennie spotykam się z takim zachowaniem w pracy. Pracuję u pewnego podwykonawcy w auto-motive (robotyka). Niemcy ciągle na "mitingach" w 30 osób dyskutują nad jednym #!$%@? kabelkiem, który kazałem im przestawić, ale oni najpierw muszą zrobić "investigation", bo jeszcze się okaże, że ich w #!$%@? robię i co wtedy. Potem przychodzą i robią, tak jak im powiedziałem, tyle że