Wpis z mikrobloga

  • 246
Też w poniedziałek rano tworzą się u Was na uczelni małe kółka, grupki, których głównym, jeśli nie jedynym tematem rozmów jest ilość wypitego alkoholu w weekend? Stoją tak i potrafią kilka przerw opowiadać jak to się nie n------i w piątek, kac zszedł dopiero o 17, a o 19 już zaczynali sobotniego bifora, bo trzeba wypić, zanim się uderzy w kluby, hehe. Potem w klubie 3 piwa, ale na wódkę to do bramy obok. Jak się wschłuchać uważniej, są to niewyobrażalne dla przeciętnego człowieka ilości, czasami sam autor zaznacza, że to nawet jak dla niego było dużo, chociaż jeszcze częściej słyszę coś w stylu "no wtedy to już nikt nie chciał pić, więc ostatnie 0,7l na pół z Błażejem zrobiliśmy". K---a, kogo to obchodzi, bo nie mnie.

Czasami siadam zmęczony lekko z boku, ale tak, by widzieć kiedy wejdziemy do sali, ale ktoś przyjdzie i się pyta, jak minął weekend. Nic go moja odpowiedź nie obchodzi, jak mówię, to tylko widzę jak ten z wypiekami na twarzy czeka na swoją kolej by zrelacjonować mi ile wypił. Nigdy nie mają do przekazania, że nie wiem, że był na nartach, poznał nową dziewczynę, przepedałował 50 km na rowerze czy przeszedł jakąś grę, tylko pepla o tym chlaniu. Jak się go zapytasz, jak było u znajomego na urodzinach, to powie coś w stylu "zajebiście, tak się spiłem, że wchodziłem na drzewa, a na gałęziach dalej piłem, hehe".

Hej, ja też, jak to śpiewa wielki polski raper Tede "lubię się z-----ć, znaleźć na wyżynie", ale czy trzeba o tym oznajmiać połowie grupy? Co gorsza różowych pasków też to dotyczy, ale chyba odrobinę subtelniej ("byłam tak pijana, że zasnęłam w taxi/złamałam obcas"). Pół biedy, jeśli opowieść jest okraszona takim humorystycznym/ciekawym akcentem, jak powyższe lub np. spisywanie przez policję lub gadanie po francusku z obcokrajowcami, ale jak słyszę taką wyliczankę, że najpierw na biforku 6 piwek, w klubie 3, a potem z dziewczynami w mieszkaniu jeszcze dwa wina i drinek, to mnie k-----a bierze, co za gimnazjum mentalne. Nie wiem, czy to przypadłość tylko mojej kucbazy, czy jest to też obecne na innych uczelniach. Tak, nie wszyscy tak robią, ale to właśnie tych najbardziej słychać.

Można wklejać zdjęcia maści na ból d--y, chociaż bardziej w taki poniedziałkowy poranek przydałyby mi się zatyczki do uszu.

Takie tam #zalesie #studbaza #boldupy #a-----l #podludzie
  • 55
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 45
@jrider: nie mają nic innego do zaoferowania. Wypicie 0.7 wódy to dla nich jak zdobycie korony świata albo zabicie tygrysa gołymi łapami bo prowadzą nudne zycie od biforku do afterka. Moze ilosc wypitego alkoholu sprawia ze dostaja plus 10 do fejmu przed rozowymi paskami.
  • Odpowiedz
@jrider: Prawda jest taka, że większość tych ludzi to alkoholicy i nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Zauważ, że oni nie potrafią funkcjonować bez alko, nie rozmawiać o alko. Całe życie kręci się wokół alko.

Sam nie piję od 7 lat. Bo tak. Stwierdziłem, że picie nie jest mi potrzebne do życia. Ciężko się zdziwiłem gdy z trudnością przyszło mi odstawić alko całkowicie i odmawiać znajomym wspólnego picia. A
  • Odpowiedz
@jrider: Sądzę, że to jest standardowe na większości uczelni. Ja też często weekend miewam "niespokojne" ale też nie widzę sensu dzielenia się z tym cały czas z światem. Czasem powiem, jak w jakiś magiczny do domu trafiłem ale to parę zdań i przejście na jakiś normalny temat (a nie no, czasem jeszcze rozkminy na temat piw rzemieślniczych, kto co ostatnio pił, kto co poleca, co tam @kopyr gadał xD).
  • Odpowiedz
@jrider: ja mam to samo, wszyscy tylko opowiadaja o nowych drinkach i imprezach, z ktorych nic nie pamietaja. Mnie tylko zastanawia, czy im nie szkoda kasy na to wszystko, przeciez takie jedno wyjscie (jedzenie, alko, wejsciowki) kosztuje chyba tyle ile moje jedzenie na tydzien.
  • Odpowiedz