Piątek piąteczek piątunio (⌐ ͡■ ͜ʖ ͡■) Zaczynamy czarownice! Mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu :) Nie wiem jak Wam, ale mi okropnie przykro z powodu tych wszystkich ludzi, którzy padali ofiarami osądów bezmyślnej religijnej tłuszczy. Zapraszam do obserwowania #mrokisredniowiecza i do lektury:
Gdy w Polsce procesy o „kacerstwo" i „herezje" były nieliczne, to za to procesy przeciw czarownicom były na porządku dziennym.
Wiara w gusła i czary, i w nadprzyrodzoną moc czarowników i czarownic jest tak dawna, jak ludzkość. Przetrwała ona w pewnej formie niemal po dziś dzień. Kilka lat przed ostatnią wojną odbywał się w Warszawie proces sądowy przeciw „czarownikowi", który przy pomocy wierzących w jego cudowną moc uzdrawiania chorych przemocą okaleczył dziewczynę i utoczył z niej krew, celem zużycia jej przy czarodziejskiej praktyce lekarskiej. Proces ten wykazał stan strasznej ciemnoty między ludem we wsiach położonych nie opodal stolicy państwa. Ale i ludność stolicy nie była niekiedy pod tym względem mądrzejsza. W znachorów, w kabałę i pasjanse czy „trzynastkę" wierzyli politycy, wojskowi, a nawet duchowni. W „Kurierze Warszawskim" z 21 stycznia 1934 roku znaleźć można 12 ogłoszeń wróżek i wróżbitów. Przeróżni astrologowie, chiromantki, „jasnowidzące Kasandry" obiecywały za parę złotych odkryć przyszłość w najdokładniejszych szczegółach. Nawet loteria państwowa prosperowała przy pomocy wieszczów, którzy wskazywali nieomylnie te numery losów, na które z wszelką pewnością padnie wygrana. Nowocześni "czarodzieje" i „czarownice" mieli swobodę w naciąganiu, oszukiwaniu i wyzyskiwaniu naiwnych ludzi. Gdy jeden z wojewodów zakazał takiego zarobkowania, „czarodzieje" i „czarownice" zaskarżyli to postanowienie do Najwyższego
Gdy w Polsce procesy o „kacerstwo" i „herezje" były nieliczne, to za to procesy przeciw czarownicom były na porządku dziennym.
Wiara w gusła i czary, i w nadprzyrodzoną moc czarowników i czarownic jest tak dawna, jak ludzkość. Przetrwała ona w pewnej formie niemal po dziś dzień. Kilka lat przed ostatnią wojną odbywał się w Warszawie proces sądowy przeciw „czarownikowi", który przy pomocy wierzących w jego cudowną moc uzdrawiania chorych przemocą okaleczył dziewczynę i utoczył z niej krew, celem zużycia jej przy czarodziejskiej praktyce lekarskiej. Proces ten wykazał stan strasznej ciemnoty między ludem we wsiach położonych nie opodal stolicy państwa. Ale i ludność stolicy nie była niekiedy pod tym względem mądrzejsza. W znachorów, w kabałę i pasjanse czy „trzynastkę" wierzyli politycy, wojskowi, a nawet duchowni. W „Kurierze Warszawskim" z 21 stycznia 1934 roku znaleźć można 12 ogłoszeń wróżek i wróżbitów. Przeróżni astrologowie, chiromantki, „jasnowidzące Kasandry" obiecywały za parę złotych odkryć przyszłość w najdokładniejszych szczegółach. Nawet loteria państwowa prosperowała przy pomocy wieszczów, którzy wskazywali nieomylnie te numery losów, na które z wszelką pewnością padnie wygrana. Nowocześni "czarodzieje" i „czarownice" mieli swobodę w naciąganiu, oszukiwaniu i wyzyskiwaniu naiwnych ludzi. Gdy jeden z wojewodów zakazał takiego zarobkowania, „czarodzieje" i „czarownice" zaskarżyli to postanowienie do Najwyższego
Dzisiejszy fragment muszę poprzedzić wyjaśnieniem. Pod wczorajszym wpisem @Apaturia wykazała nieścisłości faktograficzne, co naprowadziło mnie na trop o skrajnie antyklerykalnym nastawieniu Putka, żeby nie powiedzieć o antykościelnej fobii. Znalazłem komentarz, iż autor naciągał fakty pod tezę oraz 'nadinterpretował lub wręcz przekręcał źródła historyczne'. Nie powiem - podcięło mi to nieco skrzydła ( ͡° ͜ʖ ͡°), ale zarazem cieszę się, że zostałem uświadomiony i wyciągnę z tego wnioski na przyszłość. Wszystkie fragmenty które Wam podawałem musicie przyjąć z przymrużeniem oka i mieć świadomość tego, że Putek trochę odleciał i pisał książkę pod kątem jak największego szkalowania KK. Generalnie rzecz biorąc - czuję niesmak, że to powieliłem i wprowadzałem Was w błąd - przepraszam Was. Myślę, że jest tyle innych wartościowych książek, że nie warto dalej ciągnąć tej degrengolady. Postanawiam więc, że jest to ostatni wpis i nauczka na przyszłość :) Dziękuję wszystkim za zainteresowanie #mrokisredniowiecza i za zaufanie. Może wrócę z inną odsłoną. Pozdrawiam i życzę miłej końcówki sobotniego wieczoru.
Przekład Młota rozkrzewił i umocnił wiarę w istnienie czarownic i na ziemiach polskich. Wiara ta jednak istniała już wcześniej. Ustawa, uchwalona przez sejm polski w roku 1543, przekazywała sprawy o czary przeciw czarownicom — sądom duchownym, w tych zaś wypadkach, gdy czarownice wyrządziły komuś szkodę majątkową lub na zdrowiu — sądom świeckim, wzorem niemieckiej ustawy karnej „Karoliny" (Constitutio Criminalis Carolina). Ponieważ zawsze czary z jakąś szkodą się łączyły, przeto też faktycznie utrwaliła się w tych sprawach jurysdykcja świeckich