Wpis z mikrobloga

Witam nowych obserwatorów! oraz mojego wiernego fana @Abstrakt () Tą częścią książki kończymy rozdział Tumultów i od jutra wkraczamy w "Kacerze". Mam nadzieję, że dzisiejsze fragmenty dostarczą małej dawki wiedzy i zachęcą do historycznych poszukiwań na własną rękę, np. pod hasłem Konfederacja Barska. Nieudolność porwania króla Stanisława Augusta skończyła się ścięciem kilku katolickich łbów i emigracją m. in. Pułaskiego, który został bohaterem walk o wolność i niepodległość w USA. Zapraszam do obserwowania #mrokisredniowiecza i do małej lektury:

Przed każdym sejmem czy sejmikiem przypuszczano z ambon generalne szturmy do sumień szlachty, aby nie ważyła się żadnych praw innowiercom (czyli dysydentom) przyznawać, i zachęcano ją, by jeszcze te resztki praw, jakie innowiercy posiadali, im odebrała.

W roku 1717 szlachta przeprowadza zakaz sprawowania innowiercom nabożeństw publicznych i budowania nowych świątyń. W roku 1718 wyrzuca z sejmu posła ziemi wieluńskiej jako protestanta. W roku 1733 i w 1736 na sejmach przeprowadzono ustawę zabraniającą innowiercom zasiadania w sejmie i w trybunałach oraz sprawowania innych urzędów. Szlachcic-katolik pozazdrościł równouprawnienia szlachcicowi-niekatolikowi, spychając go na stanowisko takie w państwie, jakie miał wówczas chłop lub Żyd. Nietolerancyjne stanowisko szlachty ujawniło się też na sejmach w latach 1764-1766, gdzie posłowie szlacheccy, wrzeszcząc całymi godzinami przeciw projektom tolerancyjnym, robili wrażenie nieprzytomnych wariatów. Krakowski biskup Sołtyk, który w sejmie komenderował wrzeszczącym tłumem szlacheckim, oponując przeciw dopuszczaniu dysydentów do sejmu układał się poza plecami tępych, fanatycznych i reakcyjnych posłów z ambasadorem rosyjskim, Repninem, któremu przyrzekał uwzględnienie żądań mniejszości wyznaniowej pod warunkiem, że utrzymane zostanie w Polsce... liberum veto!

Ciemne narzędzia w ręku siewców anarchii okazały się jednak bohaterami na małą skalę. Dopuściwszy obce państwa do mieszania się w wewnętrzne spory wyznaniowe, ustąpiły pod ich naciskiem. Tego, czego ci wychowankowie jezuitów nie chcieli dać innowiercom w roku 1764 dobrowolnie, w poczuciu obywatelskiej sprawiedliwości, dali im w roku 1768 pod naciskiem obcych bagnetów, a potwierdzili na sejmie rozbiorowym w roku 1773.

W dniu 5 marca 1768 roku sejm uchwalił i zatwierdził akt o równouprawnieniu dysydenckich wyznań z katolicyzmem. Nie było to uprawnienie pełne, albowiem wiara rzymskokatolicka miała być wieczyście panującą, na tronie polskim zasiadać mógł jedynie król wyznający religię katolicką, a kto by proponował wybór króla inną religię wyznającego, miał być uznany za wroga ojczyzny. Przejście z katolicyzmu na inne wyznanie miało być traktowane jako kryminalny występek i karane wygnaniem z państwa. Odtąd nie wolno było nazywać innowierców-chrześcijan heretykami, odszczepieńcami i schizmatykami. Wiara ich nie mogła być nazywana sektą czy herezją.

Innowiercom, urzędowo nazwanym teraz dysydentami, miały być zwrócone pozabierane cerkwie, zbory, szpitale wraz z ich funduszami. Dawny obowiązek opłacania należytości stułowych przez dysydentów także proboszczom katolickim został zniesiony. Zakazano księżom pobierać datki od szlachty, mieszczan i chłopów-dysydentów. Zwyczaj kolędowania przez kler katolicki w domach dysydentów skasowano, jak i zwyczaj uzyskiwania biletów (pozwoleń) dla sprawowania obrządków swojej religii, np. pozwoleń na zawarcie związku małżeńskiego. Zatrzymano tylko obowiązek płacenia dziesięciny. Przyznano dysydentom wolność budowania świątyń, dobierania duchownych, wolność obrządków, a także drukowania książek do nabożeństwa, bo tych im w kraju nie wolno było drukować. Małżeństwa między osobami różnej religii nie miały być nikomu bronione. Również innowiercy nie mogli być przymuszani do obchodzenia świąt katolickich. Wiele też innych postanowień regulowało samorząd kościelny, usuwając z dotychczasowej praktyki przeżytki średniowiecza. Co prawda, ten akt tolerancji wymuszony został na sejmie rozbiorowym naciskiem carowej rosyjskiej i królów: pruskiego, duńskiego, angielskiego i szwedzkiego.

Prawo to kładło kres gwałtom w polskich stosunkach międzywyznaniowych. Przez kler zostało przyjęte z nienawiścią, która wyładowała się w paszkwilach, kierowanych także przeciw królowi Stanisławowi Augustowi. Jeden z takich paszkwilów, znaleziony na strychu dworku w Kleczy, nawiązując do dnia 5 marca 1768 roku, kiedy sejm ratyfikował prawa dysydentów, nazywa to „pogrzebem wiary", króla „bezbożnym Julianem", który „sprzedał wiarę", a mógł sobie wywracać prawa i odmieniać rządy państwa, nie tykając wiary, bo „wywracając Rząd Polski wina nie tak sroga".

Namiętności wyznaniowe i fanatyzm ustąpiły dopiero wówczas, gdy po rozbiorze Polski przyszła refleksja, do jak strasznej katastrofy państwowej doprowadziło jezuickie kierownictwo sumień i mózgów, a tym samym i politycznych poczynań szlacheckich „czynnych katolików". Opieranie spraw państwowych na gruncie wyznaniowym było jednym z największych błędów polityki szlachecko-klerykalnej. Zapominano, że Polska była państwem wielowyznaniowym, a nie wyłącznie katolickim. Oddanie jednemu wyznaniu panowania nad innymi, czyli uczynienie z katolicyzmu „wyznania panującego" nad sumieniami reszty, zraziło do Polski nie tylko miliony ludności krajowej, ale także liczne narody w świecie.

Polska szlachecka ginęła, los jej jednak nikogo w świecie nie wzruszał, bo widziano w niej przeżytek nietolerancji i fanatyzmu.

#bekazkatoli #sredniowiecze #katolicyzm #bekazprawakow #historia
P.....k - Witam nowych obserwatorów! oraz mojego wiernego fana @Abstrakt (。◕‿‿◕。) Tą ...

źródło: comment_1625761501rv902rDR9xSw78FHaVmiSV.jpg

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz