Aktywne Wpisy
![WielkiNos](https://wykop.pl/cdn/c3397992/WielkiNos_dTiY14auZf,q60.jpg)
WielkiNos +210
Zgadnijcie kto właśnie wrócił z miesięcznej banicji za rasizm xd
![KarolaG17](https://wykop.pl/cdn/c0834752/05ae045fc399b0c135a1a4164a580619e3897dbc91983e4c4ec1e152189578c9,q60.jpg)
KarolaG17 +600
Ziobro zaskoczenia xDD Mazurek śmieje się z Giertycha, przyznaje się że ma bekę z Mraza, a aferę z funduszem sprawiedliwości nazwali "największą w tym tygodniu". Ten aparatczyk PiSowski już nawet nie udaje do jakiej bramki gra. "Dziennikarz".
Najlepszy cytat Mazurka z tego to: ,,nie oni pierwsi nie oni ostatni" xD więc dajmy już spokój idźmy dalej xD
#polityka #neuropa #kanalzero #sejm
Najlepszy cytat Mazurka z tego to: ,,nie oni pierwsi nie oni ostatni" xD więc dajmy już spokój idźmy dalej xD
#polityka #neuropa #kanalzero #sejm
![KarolaG17 - Ziobro zaskoczenia xDD Mazurek śmieje się z Giertycha, przyznaje się że m...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/e3fcfe1f07170d91bccfc03b70837a4db4ecc5625288589039e4370a6922303c,w150h100.jpg)
Gdy w Polsce procesy o „kacerstwo" i „herezje" były nieliczne, to za to procesy przeciw czarownicom były na porządku dziennym.
Wiara w gusła i czary, i w nadprzyrodzoną moc czarowników i czarownic jest tak dawna, jak ludzkość. Przetrwała ona w pewnej formie niemal po dziś dzień. Kilka lat przed ostatnią wojną odbywał się w Warszawie proces sądowy przeciw „czarownikowi", który przy pomocy wierzących w jego cudowną moc uzdrawiania chorych przemocą okaleczył dziewczynę i utoczył z niej krew, celem zużycia jej przy czarodziejskiej praktyce lekarskiej. Proces ten wykazał stan strasznej ciemnoty między ludem we wsiach położonych nie opodal stolicy państwa. Ale i ludność stolicy nie była niekiedy pod tym względem mądrzejsza. W znachorów, w kabałę i pasjanse czy „trzynastkę" wierzyli politycy, wojskowi, a nawet duchowni. W „Kurierze Warszawskim" z 21 stycznia 1934 roku znaleźć można 12 ogłoszeń wróżek i wróżbitów. Przeróżni astrologowie, chiromantki, „jasnowidzące Kasandry" obiecywały za parę złotych odkryć przyszłość w najdokładniejszych szczegółach. Nawet loteria państwowa prosperowała przy pomocy wieszczów, którzy wskazywali nieomylnie te numery losów, na które z wszelką pewnością padnie wygrana. Nowocześni "czarodzieje" i „czarownice" mieli swobodę w naciąganiu, oszukiwaniu i wyzyskiwaniu naiwnych ludzi. Gdy jeden z wojewodów zakazał takiego zarobkowania, „czarodzieje" i „czarownice" zaskarżyli to postanowienie do Najwyższego Trybunału Administracyjnego w Warszawie.
Ów wojewoda, tak agresywnie występujący przeciw czarodziejom, i ci sędziowie, co sprawy czarodziejstwa jeszcze w XX wieku musieli rozważać, nie byli ani pierwszymi, ani ostatnimi tępicielami „czarownic". Tępieniem ich zajmowali się już z początkiem XIII wieku również sędziowie zasiadający w groźnych trybunałach Św. Inkwizycji, obsadzanych gorliwymi wyznawcami reguły zakonnej św. Dominika. Proceder tępienia czarów i czarownic prowadzili oni przez parę wieków, a im więcej wysiłku w pracę wkładali, tym mniej było z niej pożytku, gdyż — rzecz dziwna — ilość czarownic się nie zmniejszała, lecz zwiększała.
Ta wiara, że czarownica to zły demon, nieszczęście ludzkości, dyktowała im najpotworniejsze i najokrutniejsze wyroki jako akty zemsty za krocie nieszczęść, jakie z przyczyny tych wspólniczek diabła na ludzi spadały. Obok dominikanów najtężsi prawnicy, profesorowie uniwersytetów obmyślali skuteczne metody dochodzenia winy i karania czarownic. Prawo niemieckie, zawarte w „Saksonie", przyjęte w Polsce, zawierało art. 13, który postanawiał: „każdy chrześcijanin, który jest heretykiem lub trudni się czarostwem lub truciem, ma być na stosie spalony". Odwagi i gorliwości tym przedstawicielom „wiedzy i sprawiedliwości" nie brakło, a nawet tchórze mogli się popisywać niezwykłą odwagą w walce z diabłem i czarami, działała bowiem na nich potężna sugestia „słowa Bożego", głoszonego i pisanego przez ojców dominikanów.
Nic dziwnego więc, że wiara w "czary" i "czarownice" pokutowała jeszcze w XX wieku, jęzeli przez parę stuleci nad umocnieniem tej wiary pracował średniowieczny zakonnik, profesor i sedzia.
Wiarę w istnienie czarów i czarownic ugruntował w społeczeństwie papież Innocenty VIII. Upamiętnił on się smutnie w dziejach Kościoła sprzedawaniem odpustów i bullą z roku 1484, w której stwierdził, że „wiele osób męskiego i żeńskiego rodzaju, zapominając o zbawieniu duszy i wierze katolickiej, wdaje się z demonami, zarówno inkubami (tj. męskimi), jak subkubami (tj. żeńskimi), sprowadzając zniszczenie i zbrodnię za pomocą czarów, zaklęć i innych haniebnych wieszczbiarskich wykroczeń, skutkiem czego niszczeją i giną nowo narodzone dzieci i zwierzęta, płody pól, winnice i owoce w sadach, ponadto złe te istoty bólem i udręczeniem nawiedzają ludzi i zwierzęta, odbierają mężczyznom zdolność płodzenia, a kobietom poczęcia, przeszkadzają mężom i żonom wypełniać wzajemne obowiązki małżeńskie, wreszcie w bluźnierczy sposób wypierają się wiary, przez sakrament chrztu św. otrzymanej".
Myśli papieskie zawarte w papieskiej bulli poparli książką pt. Młot na czarownice niemieccy profesorowie teologii, dominikanie Jakub Sprenger i Henryk Institoris. Młot... tłumaczony na wiele języków, był propagandą obłędu w całej Europie i katowskim podręcznikiem stosowania względem kobiet z ludu najokropniejszych udręk, okrucieństw i sądowych morderstw. Na język polski przełożył tę książkę w roku 1614 niejaki Ząbkowic.
Gdy dziś po przeszło trzystu latach czyta się te rozprawy, przyswojone dla Polaków przez Ząbkowica, dopiero widzi się bezgraniczne morze ubóstwa umysłowego, fanatyzmu i okrucieństwa, które odżyły w Polsce w XVII wieku pod wpływem Młota, tego dokumentu „cywilizacji zakonnej", dorównującego przykładom barbarzyństw Dalekiego Wschodu. Tłumaczenie Młota czytano w Polsce tam, gdzie sztuka czytania była znaną, a więc w pałacach i dworkach szlacheckich, w klasztorach, na plebaniach. Młot w ręku księży stał się podręcznikiem medycyny pastoralnej i niewyczerpanym źródłem tematów do kazań, nauk i dysput. „Prawdy" w nim zawarte były powszechnie znane, uznane i nie zaczepiane. Wpływ tej książki w Polsce w XVII wieku na ogłupienie społeczeństwa, upadek kultury oraz okrucieństwo prawne i zdziczenie obyczajów był bodajże największy.
164/217/420
#bekazkatoli #kosciol #sredniowiecze #katolicyzm #religia
źródło: comment_1626442521DsbfcqHgCSso25fUq5EXI2.jpg
PobierzCzarownictwo z polowaniami na czarownice to czasy wczenonowożytne / nowożytne, nie średniowiecze. Szeroko rozumiane posługiwanie się magią w średniowieczu było, zależnie od stopnia szkodliwości, traktowane jako grzech / herezja i karane pokutą, grzywną, publicznym upokorzeniem, wygnaniem, ekskomuniką. Śmiercią dużo rzadziej.
Dopiero w dobie renesansu zaczęto łączyć posługiwanie się czarami z oddawaniem czci Szatanowi, złośliwym przeinaczaniem rytuałów chrześcijańskich, szkodzeniem chrześcijanom,
Moim zdaniem fajnie, że przytaczasz te fragmenty z Putka - jego książka to ważna pozycja, biorąc pod uwagę, kiedy była wydana i jak długo cieszyła się popularnością. Ale trzeba pamiętać, że to jednak pozycja popularnonaukowa, wydana prawie sto lat temu, pomyślana trochę jako prztyczek w nos dla Kościoła i m. in.