Zacznijmy jednak od początku. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o planach zrealizowania trzeciego sezonu, byłem bardzo sceptyczny sądziłem że to się nie uda i miałem tylko jedno pragnienie. Nie było to wcale pragnienie by Lynch rozwiązał wszystkie wątki ani nie było to pragnienie by Lynch rozwiązał wszystkie tajemnicy Twin Peaks(uważam że to wręczy by zabiło ten serial). Pragnąłem jedynie by Agent Cooper dostał satysfakcjonujące zakończenie swojej historii. Moim spełnieniem marzeń było zakończenie ścieżki o której wspominał Hawk, gdzie dusza na drodze do perfekcji musi przejść przez Czarną i Białą Chatę, ale każde w miarę domknięte zakończenie tego wątku było by dla mnie prawdopodobnie satysfakcjonujące.
Lynch natomiast postanowił że przekreśli cała drogę Coopera, który wyrusza ratować Laurę Palmer. Co nie tylko zaprzecza sensowi całej historii Twin Peaks, ale także zaprzecza logice bo czemu Cooper nie wyruszy powstrzymać powstaniu Boba lub w ogóle czemu nie cofnie się do czasów biblijnych i nie powstrzyma Ewy przed zjedzeniem jabłka. Ale z tym wiąże się kolejny problem, problem z tym że Lynch jeden wie co tak naprawdę wydarzyło się w finale. To wszystko jest tak nie jednoznaczne że aż bawią mnie ludzie którzy twierdzą że mają rozwiązanie na wszystkie pytania. Cała historia kończy się tak jak by w planach było powstanie kolejnego sezonu.
No i kolejne, już związane z moja prywatną estetyką(?). Mianowicie nie cierpię Lost Higway, a ostatni odcinek bardzo mi się kojarzy z tym filmem. To wszystko czyni zakończeniem dla mnie niestrawnym, to jednak mimo tego dostrzegam w nim pewne moment które naprawdę mi się podobały
#twinpeaks #dunkindonuts #slodycze #lynch #tworczoscwlasna #foodporn