Ja tych górników z państwowych spółek to nawet lubię. Jasne, retoryka jest taka, że węglokopy nas okradają. Czy to prawda? Nie. Okrada nas państwo i politycy. Można było reformować górnictwo. Nikt tego nie ruszył. Bali się strajkujących górników? Świetna wymówka. Bali się, że przestanie się tak świetnie zarabiać na nierentownych kopalniach. Nie ma tutaj wielkich spisków, ani mrocznych planów. Można wołać o upadku polskiego górnictwa, ale ono nigdy po komunie nie zaczęło normalnie funkcjonować, więc gdzieżby tam wołać o upadku. Węgiel kamienny jest jak kokaina. Dziesiątki tysięcy ludzi dorabiają się na nielegalnych procederach, oszustwach, nadużyciach. Status quo to obietnica strumyczka pieniędzy, który karmi tłuste świnie.

A górnicy? A no nic, oni po prostu chcą pieniędzy, jak każdy z nas. I jako jedna z niewielu grup społecznych potrafią o nie walczyć. W zasadzie to się cieszę, że od czasu do czasu palą opony i robią rozpiernicz. Bo władza przynajmniej trochę pamięta o obywatelach. O tym, że niektórym z nich chce się drzeć i robić burdy, kiedy coś nie jest po ich myśli. Tego nam potrzeba. Żeby i lekarze i pielęgniarki i nauczyciele palili opony krzycząc przez megafon obraźliwe hasła pisane plugawym językiem na rozwieszanych wszędzie transparentach.

Nie ważne na kogo głosujesz. Każda partia polityczna jest twoim wrogiem, kiedy tylko obejmie władzę. Bo władza tworzy oderwane od rzeczywistości elity. Skupione tylko na sobie. Nie na nas, na ludziach, obywatelach. Im mniej krzyczymy i im bardziej jesteśmy potulni, tym gorzej dla nas.

Czy
  • Odpowiedz