Przez intensywny tryb życia o. Maksymilian Kolbe z końcem 1919 roku ponownie podupadł na zdrowiu. Termometr wskazywał 40 stopni gorączki. "Nikt go nie odwiedzał - pisze w swoich zeznaniach brat Bombrys, który przebywał wtedy w Krakowie - Obawiano się zapewne bakcyli, gdyż choroba była zaraźliwa". Brat Bombrys opisuje celę chorego: "W kąci stała szafa. Łóżko przypominało pryczę z siennikiem wypatroszonym, niczym żłób. Na szafie, przed łóżkiem stała figurka Niepokalanej. Na stole dwa święte obrazki: Teresa z Lisieux i Gemma Galgani".
Stan chorego był tak ciężki, że w końcu zdecydowano się wyprawić go do Zakopanego. Spędził tam niemal cały rok, wypełniony po brzegi cierpieniem, ale także czynnym apostolstwem. Z właściwą sobie bystrością, od razu zorientował się w sytuacji. Niektóre sanatoria były całkowicie pozbawione opieki duszpasterskiej i w ręku wojujących antyklerykałów. Dom "Bratniaka" wydawał się cytadelą sekciarstwa. Pewnego pięknego dnia o. Maksymilian napełnił kieszeń medalionami Niepokalanej i ruszył na zwiady. "Niepokalana pozwoliła mi zbliżyć się do akademików, przebywających tu w domu zdrowia Bratniej Pomocy - pisze do brata Alfonsa - Mają oni sławę niereligijnych i to nie bez powodu. Zarząd socjalistyczny, złożony kto wie z jakich głów... W całym tym mizernym domu jest tylko jedna akademiczka z Wilna praktykująca i jedna służąca...".
Dalej zareferował, że "zapraszają mnie do siebie chorzy studenci, żebym im wyjaśnił sprawy religijne. Urządziłem więc seryjkę pogadanek apologetycznych, w których każdy mógł dowolnie głos zabrać. Przeszliśmy istnienie Boga, aż do Bóstwa Chrystusa Pana. Pokupili sobie nawet Nowy Testament Szczepańskiego, Wieczory nad Lemanem Morawskiego..... Wiele zmieniło się na dobre"
![E.....r - Maksymilian Kolbe i wspaniała historia ochrzczenia umierającego żydowskiego...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/comment_1631106382N9XBx2eOOEVAG6LqMeBNSZ,w400.jpg)
źródło: comment_1631106382N9XBx2eOOEVAG6LqMeBNSZ.jpg
Pobierz
@Koziom: Ale że nie był, czy niewygodnie o tym mówić, niepodobna?