"Why is there a subjective component to experience?"

Mam takie nieśmiałe przypuszczenie, że kluczem do rozwiązania twardego problemu świadomości jest zniesienie podziału subiektywny/obiektywny. Spróbuję wykazać, że każde nasze doświadczenie jest tak samo obiektywnym zjawiskiem, jak np. wybuch supernowej w sąsiedniej galaktyce. Prywatne doświadczenie nie jest prywatne, tylko po prostu nie posiadamy odpowiedniej aparatury (narządów zmysłu), żeby je u innych odczytać.

W takim razie gdzie są te myśli/doświadczenia, dlaczego nie możemy ich zobaczyć, jeśli np. weźmiemy lupę i otworzymy czaszkę?
Oczywiście nie możemy zobaczyć myśli, ponieważ myśli nie są zjawiskiem wizualnym. Nawet osoba najbardziej zainteresowana nie widzi swoich myśli, tylko je po prostu... myśli - aparaturę w mózgu odpowiedzialną za "odczytywanie" własnych myśli należałoby potraktować w kategoriach osobnego narządu zmysłowego.
neuronalne korelaty świadomości

@Kacper_Lepper: OK, ale na tym polega problem mostu, że to tylko, jak to sam określiłeś, korelaty, a nie sama świadomość. Nawet jeśli myśli potraktujesz niczym zmysł, to wciąż mamy przepaść między neuronalnym odpowiednikiem oraz tym, co przeżywane - rzeczywistością fenomenów - choćby odpowiedniość była i bardzo precyzyjna, policzalna, wielokrotnie potwierdzona.
  • Odpowiedz
@biliard: Tak, widzę to i do tego zmierzam, że zniesienie podziału subiektywne/obiektywne zamknęłoby explanatory gap między 3. os. perspektywą neuronauki i 1. os. perspektywą fenomenologii.

Ale w powyższym wpisie nie udało mi się tego zrobić. Tak naprawdę nie podważyłem subiektywności, tylko zdefiniowałem ją innymi słowami. Można by zapytać - dlaczego struktury w moim mózgu nadają się do odczytywania moich myśli, a nie nadają się do odczytywania cudzych? I wracamy do
  • Odpowiedz
Chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że rozwiązanie twardego problemu świadomości, to prawdziwy Św. Graal współczesnej filozofii. Jest to problem niepokojący, ponieważ trudno go rozwiązać w granicach materializmu, bez odwoływania się do dziwnych dualistycznych teorii, które tylko pozornie załatwiają sprawę. Sam cierpliwie czekam na jakiś konsensus w tej sprawie. Tymczasem postanowiłem pobawić się trochę w filozofa, tylko nie bądźcie dla mnie zbyt surowi, bo jestem niekształcony.

Dlaczego nie jesteśmy czystymi systemami przetwarzania informacji (zombie), tylko systemami przetwarzania informacji, które dodatkowo mają doświadczenia fenomenalne (qualia)?

Pytanie jest moim zdaniem źle postawione, bo zawiera w sobie ukrytą tezę, że doświadczenie fenomenalne to jakiś dodatek. Tymczasem moja hipoteza jest taka, że nie jest dodatkiem, ale brakiem czegoś, szczerbą w doświadczaniu nieskończoności (lub czegoś zbliżonego).
Garść osobistych przemyśleń, których nie trzeba traktować poważnie
Jeśli za pomocą elektrostymulacji konkretnych obszarów mózgu można wywołać dowolne świadome doświadczenie, to znaczy, że rozwój neurotechnologii ma w sobie ogromny potencjał do redukcji ludzkiego cierpienia. Umożliwi (w dalekiej przyszłości) odzyskanie wszystkiego, co się w życiu straciło lub osiągnąć wszystko, czego się nie osiągnęło. Ale przede wszystkim uświadomi, że nie jest to potrzebne. Ponieważ świadome doświadczenia zostaną "odczarowane". Okaże się, że nie ma
tak samo działają psychodeliki i jakoś nie "odczarowały świadomych doświadczeń"


@tell_me_more: Wiadomo, że przynajmniej w części, właśnie potrafią odczarować.

Z badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Kalifornijskim wynika, że psylocybina pomaga osobom z rakiem w stadium terminalnym poradzić sobie ze świadomością śmierci.

Nie widzę już tego artykułu, ale właśnie było tam opisane jak podawanie lsd osobom umierającym trwale zmieniał ich stosunek to procesu umierania, śmierci i sprawiało wyraźną zmianę odczuwania tego doświadczenia.
  • Odpowiedz
Czy obserwacje w stanach takich jak OOBE czy near-death experience (utrzymanie świadomości po śmierci klinicznej) mają jakąś wartość poznawczą, czy są tylko symulacją tworzoną przez umysł? Przypuszczam, że gdyby można było w tych stanach dokonywać weryfikowalnych obserwacji, już dawno wykorzystywano by je do celów szpiegowskich (politycznych, militarnych i biznesowych), co prawdopodobnie spowodowałoby zawalenie się struktury całego świata, jaki znamy. Technicznie opracowano by metody ich sztucznego wywoływania lub korzystano by z usług osób,
  • 2
@Kacper_Lepper oczywiście, że próbowano weryfikować tego typu doświadczenia. No i jak łatwo przewidzieć, nie dało to żadnych sensownych efektów. Takie doświadczenia są bardzo silnym osobistym przeżyciem, które miewa górny wpływ na życie, ale są tylko, jak to określiłeś, symulacją tworzoną przez umysł.
  • Odpowiedz
Do neurokorelatów wszystko się sprowadza?

"Neurobiolog Michael Persinger z Laurentian University w Ontario przykuł w latach 90. uwagę mediów z całego świata, używając pól elektromagnetycznych do stymulacji mózgu swoich pacjentów, przez co udało mu się wywołać rzekome doświadczenia religijne – to znaczy subiektywne wrażenie obecności niewidocznej osoby. Wniosek jest prosty: czymkolwiek byłyby doświadczenia religijne, z całą pewnością istnieją dla nich wystarczające korelaty neuronalne – dające się eksperymentalnie stymulować. Staje się coraz bardziej jasne, że nie istnieją tu żadne granice. (...)

Można wyobrazić sobie przyszłość, w której ludzie nie będą już dłużej grać w gry wideo, czy eksperymentować z rzeczywistością wirtualną dla samej rozrywki; w zamian, przy użyciu najnowszych narzędzi neurotechnologii, eksplorować będą wszechświat odmiennych stanów świadomości w poszukiwaniu sensu. Być może będą stymulować swoje płaty skroniowe na ulicy, a może opuszczą kościoły, synagogi i meczety, by skierować się do nowych Centrów Hedonistycznej Inżynierii Transosobowej i Metafizycznego Projektowania Tunelu.

Zasadniczo
  • Odpowiedz