#anonimowemirkowyznania
Smutne wspomnienie z dziecinstwa #3842

W przedszkolu mieliśmy przedstawienie o wiośnie, były dzieci drzewka, kwiatki, jabłuszko, trawa, kolega był wiewiórką, był ptak i koleżanka przebrana za słoneczko.

No i byłem ja. Z pomalowaną na szaro buzią i ubrany w jakieś szaro-brązowe palto, byłem kamieniem. Nawet trawa ruszała rączkami i szumiała, a ja przez całe przedstawienie "klęczałem" w bezruchu i ciszy jak Muzułmanin podczas modlitwy, plecami do góry i z wypiętą dupą.
UkrytyTygrys: Buhaha, to katowanie dzieciaków w Polsce tymi porami roku w przedszkolach to jest jakiś #!$%@? dziwny fetysz. Jestem ciekaw czy to w innych krajach też tak wygląda, bo u nas jeśli jesteś w wieku przedszkolnym to pani zima, pani jesień i pani wiosna to są to najważniejsza na świecie rzecz jaką smarkacz ma wynieś z całej tej tresury. Leje z tego.

Zaakceptował: LeVentLeCri