Mirki, po raz pierwszy od dłuższego czasu zrobiłem coś dobrego. Mieszkamy z narzeczoną w małej kawalerce, w której oprócz nas mieszka dość głupi kot (mimo wszystko go lubię). W środę #rozowypasek wraca z pracy i słyszy głośne miałczenie na parkingu, o czym niezwłocznie poinformowała mnie po przebyciu do domu. Podkreślę, że było wtedy mega zimno i mega deszczowo. Zazwyczaj nie zrobiłbym nic, ale wtedy coś mi do łba strzeliło i wyszedłem szukać koteła.
Usłyszałem go w zupełnie innym miejscu, próbując go znaleźć podarłem sobie spodnie, ale znalazłem - piękny, mały, ok. 5 tygodniowy kociak. Mega zmarźnięty i przerażony. Pomijam historię, że cały czas uciekał po całej okolicy i tylko szczęśliwy zbieg wielu okoliczności sprawił, że wpezł pod samochód skąd nie miał ucieczki (tutaj dziękuję pewnej Pani, która mimo deszczu go pilnowała, kiedy poszedłem po karmę, a później po transporter).
Bite 2,5 h. próbowałem go złapać podczas burzy (a nawet parasola nie miałem...), w końcu się udało - sam wszedł do transportera (ale przy zamykaniu mega mnie podrapał). Wydawał się półdziki, nie dał się do siebie zbliżyć, syczał i drapał. No i całą noc miałczał w łazience, a mój kot warczał pod łazienką. Rano zabrałem go do weterynarza - jest zdrowy, został odpchlony i odrobaczony. Ma coś z jednym oczkiem, ale antybiotyk powinien pomóc. No i okazał się kochany, na dotyk weterynarza zapomniał, ze jest dziki. Po powrocie nic nie robił tylko mruczał i się ocierał. Niestety nasz kot go nie zaakceptował. Łazienka była jego domem tymczasowym, musieliśmy szybko znaleźć dom stały. No i niestety cały czas miałczał (tym razem domagał się towarzystwa człowieka), a mój kot warczał - 3 kolejne noce spaliśmy max 3-4 h. Schronisko absolutnie odpadalo (tak szczerze pogodziłem się, że z nami zostanie), fundacje miały przepełnione domy tymczasowe, ale obiecały pomóc dom stały.
Koniec
Usłyszałem go w zupełnie innym miejscu, próbując go znaleźć podarłem sobie spodnie, ale znalazłem - piękny, mały, ok. 5 tygodniowy kociak. Mega zmarźnięty i przerażony. Pomijam historię, że cały czas uciekał po całej okolicy i tylko szczęśliwy zbieg wielu okoliczności sprawił, że wpezł pod samochód skąd nie miał ucieczki (tutaj dziękuję pewnej Pani, która mimo deszczu go pilnowała, kiedy poszedłem po karmę, a później po transporter).
Bite 2,5 h. próbowałem go złapać podczas burzy (a nawet parasola nie miałem...), w końcu się udało - sam wszedł do transportera (ale przy zamykaniu mega mnie podrapał). Wydawał się półdziki, nie dał się do siebie zbliżyć, syczał i drapał. No i całą noc miałczał w łazience, a mój kot warczał pod łazienką. Rano zabrałem go do weterynarza - jest zdrowy, został odpchlony i odrobaczony. Ma coś z jednym oczkiem, ale antybiotyk powinien pomóc. No i okazał się kochany, na dotyk weterynarza zapomniał, ze jest dziki. Po powrocie nic nie robił tylko mruczał i się ocierał. Niestety nasz kot go nie zaakceptował. Łazienka była jego domem tymczasowym, musieliśmy szybko znaleźć dom stały. No i niestety cały czas miałczał (tym razem domagał się towarzystwa człowieka), a mój kot warczał - 3 kolejne noce spaliśmy max 3-4 h. Schronisko absolutnie odpadalo (tak szczerze pogodziłem się, że z nami zostanie), fundacje miały przepełnione domy tymczasowe, ale obiecały pomóc dom stały.
Koniec
![brck89 - Mirki, po raz pierwszy od dłuższego czasu zrobiłem coś dobrego. Mieszkamy z ...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/comment_wXI5KmTiDFtvdeWIboS660RUH8TicJ32,w400.jpg)
źródło: comment_wXI5KmTiDFtvdeWIboS660RUH8TicJ32.jpg
Pobierz
Udostępniłem pewnej Pani komputer dosłownie na 5 minut, bo chciała sobie przelać pieniądze z subkonta na konto, a ta poszła do sklepu i kupiła mi 4 zimne piwka( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dobre uczynki wracają do nas Mireczki( ͡° ͜ʖ ͡°)