Nie biorę odpowiedzialności za to co pisałem jak byłem młody i głupi

@JakTamCoTam: ( ͡° ͜ʖ ͡°)

No i nie widzę co w tym mialoby być kontrowersyjnego czy nawet niemoralnego, Kasparow też się przygotowywał konkretnie pod mecz z maszyną :)
  • Odpowiedz
Czy obstawiamy złego konia?

Od zeszłego roku bardzo dużo mówi się o Janie Krzysztofie Dudzie. Wygrał Mistrzostwa Polski, reprezentował Polskę na pierwszej szachownicy na Olimpiadzie, zdobył srebrny medal na Mistrzostwach Świata w blitza. Jak było głosowanie na Hetmana 2018 tylko o nim ludzie na internetach pisali. W sumie ciężko o takim zawodniku nie mówić. Ale jednocześnie wydaje się, że sporo osób zapomina o drugim zawodniku, który siłę gry ma niemniejszą, a który na poziomie 2700-2750 tkwi już od dobrych kilku sezonów. Mowa oczywiście o Radku Wojtaszku, który jak piszę te słowa gra drugą partię przeciwko Swidlerowi o awans do kolejnej rundy turnieju kandydatów.

Myśląc o Wojtaszku i Dudzie nasuwa mi się analogia do polskiej piłki i napastników, Lewandowskiego i Piątka. Robert jest już raczej na schyłkowej fazie kariery, pobił kilka rekordów i w sumie nikogo już to nie dziwi i nie rusza jak po raz kolejny zostaje królem strzelców Bundesligi. Piątek zaś wszedł zupełnie niespodziewanie i zamieszał w świecie ligi włoskiej, budąc spore zaciekawienie w piłkarskim świecie. Także na tym portalu dużo częściej się obecnie mówi o Piątku niż o Lewym. Ale czy w piłce nożnej możemy powiedzieć, że to już nie Lewandowski jest liderem kadry?

Radek
@Ragnarokk: Ostatnio pisałeś o ślubie jako o przyczynie stagnacji bądź nawet okresowym spadku formy i w przypadku Wojtaszka chyba właśnie takie coś miało miejsce (u Aroniana wydaje mi się, że też). Ale minęło trochę czasu i Radek powraca do silnej i bardzo solidnej gry, co zresztą udowodnił dzisiejszym pojedynkiem, gdzie chyba nie popełnił nawet jednej niedokładności.

Janek to taki trochę wariat, byłby dobrym pokerzystą. Wszyscy się nim zachwycają, ze względu
  • Odpowiedz
@utopjec:
U Radka stagnacja (na tym cholernie wysokim poziomie 2700) zaczęło się w czasie gdy jego żona była nastolatką, a nie kojarzę by wcześniej był w czymś poważniejszym (aczkolwiek Radek nie należy do grona moich znajomych, znamy się dobrze, ale nr telefonu nigdy nie miałem). Tyle że czasem właśnie problemem jest to, że nie jest się w niczym poważniejszym, ale się chce :P

Duda jest zawodnikiem bardziej w typie Carlsena,
  • Odpowiedz
Kryzys wieku średniego

W szachach, jak w każdym innym sporcie, dużo zależy od formy. Tak jak nawet najlepszemu piłkarzowi czasem piłka po prostu nie chce wpaść do bramki, tak i szachista raz gra lepiej a raz gorzej. Nie ma w tym nic odkrywczego czy zaskakującego. Jednak takie wahania formy, mimo że czasem wydają się całkowicie losowe, zazwyczaj układają się w jakieś wzorce. W atletycznych sportach sprawa jest prosta, na początku kariery zmiany formy wynikają najczęściej z braku doświadczenia czy mniej wytrzymałego organizmu, w kwiecie wieku kryzysy najczęściej wiążą się z kontuzjami, zaś u zmierzchu kariery po prostu organizm ma mniejsze możlwości. Czy w szachach jest tak samo? W sumie nie kojarzę, by ktoś sprawę poważnie badał. Na szczęście mamy coś, co bardzo dobrze pozwala nam przeanalizować ten problem - jest to ranking ELO. W przeciwieństwie do wielu innych sportów nie kasuje się on w przypadku nieaktywności, więc wszystkie zmiany w nim wynikają tylko i wyłacznie z wyników szachowych.

Kto nie skacze ten z Policji

To,
Kilka słów o Janie-Krzysztofie. Już od kiedy był małym dzieckiem, było widać że bla bla bla - nie intersuje was to zapewne. To historia i nie ma znaczenia, znaczenie ma to, że Duda ma dwadzieścia lat, talent i lata włożonej pracy oraz miejsce w czołówce światowego rankingu. I srebrny medal w blitza. Jak widzę jego przyszłość, co jest możliwością, co może być problemem.

Oczywiście to tylko spekulacje i moje prywatne odczucia. Więc krótko:
Czy jest już gotowy na walkę o MŚ? Nie, jeszcze nie jest. Zrobił ostatnio olbrzymi skok, mnóstwo potrafi, ale ma jeszcze sporo do oszlifowania. Widać to było na Olimpiadzie, gdzie choć z zawodnikami 2750+ zrobił dobry wynik, to jednak niemal w każdej partii był w defensywie i też dopisało mu szczęście. Aby walczyć MŚ trzeba jednak być o te pół poziomu lepszym.
Czy będzie gotowy na walkę? Myślę, że tak. Dajmy mu 2-3 lata, niech pogra paredziesiąt partii na tym poziomie, okrzepnie, nabierze doświadczenia. Skoro w rok po maturze potrafi robić takie wyniki, to sky is the limit.
Czy może kiedyś wygrać MŚ? Cięzko wyrokować. Carlsen, Caruana, MVL, Giri, Ding, Karjakin czy nawet Mamedjarow - wszyscy młodzi zawodnicy i mogę jeszcze przez dekadę lub dłużej napieprzać, a od dołu też zawsze ktoś nowy może uderzać. Na pewno nikt inny w polskiej historii żadnych szans na to nie miał, więc i tak odpowiedź "ciężko powiedzieć" jest największym co polskie szachy osiągnęły. Bo Radek, przy całym wielkim szacunku do niego jako wybitnego gracza, raczej teraz ma swój górny pułap i będzie trzymał się teraz koło tego 25-ego miejsca na świecie.
@Ragnarokk: "Na pewno nikt inny w polskiej historii żadnych szans na to nie miał, więc i tak odpowiedź "ciężko powiedzieć" jest największym co polskie szachy osiągnęły" A co z Rubinsteinem? Gdyby nie specyfika tamtych czasów to mógłby mistrza zdobyć
  • Odpowiedz
  • 0
@xniorvox Jak dla mnie bardzo pesymistycznie piszesz. Mistrzostwa są co dwa lata , może mistrz będzie się zmieniał a nie był ciągle ten sam. No i wg mnie właśnie Carlsen pokazał, że już poziomem nie odstaje od reszty. Ja bym dał 1/6-1/8 jakoś
  • Odpowiedz
Nie mogłem wieczorem zasnąć, to napisałem i dalej nie mogłem zasnąć :)

The end of an era

Miałem już nie pisać niż więcej, aż nie skończę długiego artykułu o szachach kobiecych. Piszę go, mam go jak teraz piszę w drugiej zakładce notatnika. Ale nie mogłem nie napisać. Dziś, 26-ego listopada zakończyły się jak dla mnie dwie rzeczy. Era szachów klasycznych i idea Magnusa Carlsena jako bezapelacyjnie najlepszego zawodnika w historii szachów.

Klasyczne
Ragnarokk - Nie mogłem wieczorem zasnąć, to napisałem i dalej nie mogłem zasnąć :)

...

źródło: comment_druMLEx1B7xbimf8sSM2aqq9LZOqOSpO.jpg

Pobierz
Ok, jak się bawić to się bawić, mikro spamować, szachy promować :)

Szachy kobiece. Temat rzeka. Temat nieodłącznie związany też z polityką, ruchami emancypacyjnymi, feminizmem, ekonomią i pragmatyzmem. I dodam, że w tej sprawie dostawałem po uszach i od "prawaków" i od "lewaków" - pierwsi udowadniali, że to nieuczciwe dzielić, że każdy powinien razem grać sam i mieć równe możliwości, drudzy że to uwłaczające kobietom, że mają własne turnieje i kategorie. Tak, to jeden z powodów, dla których nie lubie skrajności ani w jedną ani w drugą stronę. Bo pierwsze jest całkowicie niepragmatyczne, drugie zaś po prostu głupie. Ale nie chcę teraz wchodzić jeszcze w te tematy. To, o czym chcę dziś napisać wygląda z początku paradoksalnie.
Kobiety na szeroko rozumianym zachodzie osiągnęły pozycję, jakiej nigdzie indziej na świecie nie mają (Znów, w politykę czy to źle, dobrze, za mało, za dużo - wchodzić nie zamierzam). Są dobrze wykształcone, mniej zależne od mężczyzn, bardziej niezależne finansowo. Wydawałoby się, że właśnie w takich warunkach łatwiej o to, by osiągać sukcesy i w sporcie. Wydawałoby się.
W Mistrzostwach Świata Kobiet jest wciąż w grze 16 zawodniczek. I nikt z kraju na zachód od Polski. Z całej UE jest Jola i Bułgarka Stefanowa. A tak są Rosjanki, Chinki, Hinduski, Iranka, Kazaszka. Do tego po zobaczeniu reprezentacji krajów zachodów nagle widzisz, że tam są niemal wyłącznie imigrantki ze wschodu (swego czasu w TOP'10 kobiet USA nie było ani jednej zawodniczki urodzonej w USA). Zawodniczek z kulturowo rozumianego zachodu w czołowej setce rankingu jest jak kot napłakał (https://ratings.fide.com/toparc.phtml?cod=522) - a i tak połowa z nich ma wschodnie korzenie. Krótko mówiąc, WTF? Mają możliwości, mają warunki teoretycznie lepsze niż na wschodzie - a szachowo totalna pustynia. Dlaczego tak jest? Cóż, sam 100% pewności nie mam, ale napiszę, jak mi się wydaje że jest. Wg mnie jest to kumulacja wielu aspektów. Po pierwsze - dlatego że ponoć w krajach, gdzie kobiety mają więcej praw, tam kobiety paradoksalnie częściej trzymają się tego, co jest kojarzone z ich płcią. Po drugie - bo ważna jest motywacja. W szachach kobiecych kasa jest dosyć marna. Normalnie pracująca kobieta z zachodu może zarabiać świetne pieniądze, lepsze niż jako szachistka. Kobiety aż tak bardzo nie ulegają swoim pasjom i nie będą brnęły w działkę, która nie przyniesie korzyści i wybiorą coś pragmatyczniejszego. Po trzecie - kwestia dzieci. Na wschodzie gdzie więzy rodzinne są mocniejsze niż na wschodzie o wiele łatwiej łączyć grę w szachy i wychowywanie dzieci. Na zachodzie gdzie często kontakty dorosłych dzieci z rodzicami są bardzo ograniczone kobiecie dużo ciężej godzić grę z posiadaniem dzieci. Po czwarte - jednak kwestia warunków. Zachód po prostu totalnie odpuścił szachy kobiece. Zobaczcie, gdzie odbywają się kobiece rozgrywki. Rosja, Kaukaz, Turcja, Iran, Chiny. No i Wrocław :P Jedyny przejaw szachów kobiecych na zachodzie to niemiecka kobieca Bundesliga. Na wykopie kilka razy na główną weszło oburzenie, jak kobiety musiały w hidżabie grać na turnieju w Iranie - cóż, jakby ktokolwiek na zachodzie chciał cokolwiek kobiecego organizować to nie musiałoby tak być.
Dodałbym też jedno - zachód raczej angażuje się w sport, gdy ma w tym interes. Szachy w USA ruszyły ostro gdy Fischer grał, po czym zamarły gdy go nie było. Teraz znów ożył jak pojawili się zawodnicy pokroju Caruany. Podobnie bywa w Europie Zachodniej, gdzie szachy odżyły po pojawieniu się Carlsena, Vachiera, Giriego. Więc mamy tutaj takie sprzężenie zwrotne - nie ma zawodów bo nie ma szachistek, nie ma szachistek, bo nie ma
Ragnarokk - Ok, jak się bawić to się bawić, mikro spamować, szachy promować :)

Sza...

źródło: comment_3hvNmTtX2YkhvkaK9U7oynCjhQpkCBex.jpg

Pobierz
@Ragnarokk: oprócz ekonomii, też szachowe tradycje - prócz tego, że wschód jest biedniejszy, jest też bardziej doświadczony w tym sporcie. Są kluby, są ludzie którzy trenują młodych.
I wydaje mi się, że tam gdzie życie jest tańsze łatwiej się utrzymać będąc szachistką, bo pomimo, że na zachodzie się zarobi to nie ma czasu na nic więcej (a szachy profesjonalne czasowo są praktycznie jak drugi zawód).

I wychodzi na to, że
  • Odpowiedz
I wydaje mi się, że tam gdzie życie jest tańsze łatwiej się utrzymać będąc szachistką, bo pomimo, że na zachodzie się zarobi to nie ma czasu na nic więcej (a szachy profesjonalne czasowo są praktycznie jak drugi zawód).


@Lewo:
No to w zasadzie jest to samo co w "po drugie" :)
  • Odpowiedz
Dzisiaj rozpoczyna się mecz o Mistrzostwo Świata Carlsen - Caruana. Norweg po raz trzeci będzie bronił tytułu mistrza świata, Amerykanin o włoskich korzeniach - pierwszy raz atakował. Chyba każdy spodziewał się, że prędzej czy później taki mecz nastąpi. Spodziewacie się zapewne teraz, że opiszę co sądzę o meczu, o szansach zawodników, o formie i spodziewanych debiutach.

Otóż nie tym razem.

Czas jest historyczny. Nie dlatego, że nadchodzi mecz o MŚ. Takich meczów było mnóstwo, był dwa lata temu, będzie za dwa lata. Jak wygra jeden czy drugi, nic się w większym kontekście nie zmieni. Może przegrana Carlsena by go znów zmobilizowała i dała motywacje - nie wiem. Ale to nie jest istotne. Jak dla mnie dużo bardziej istotne jest to, co dzieje się teraz na drugiej stronie świata. W chińskim Shenzhen odbywa się obecnie silny turniej kołowy z udziałem 6 arcymistrzów z czołówki światowej. Gra tam też dwóch zawodników Państwa Środka - Ding Liren i Ye Yangyi. Dziś pierwszy z nich rozgrywa swoją partię z Girim i wedle wszystkich znaków na niebie i ziemi będzie to jego setna partia bez porażki. Tak, nie popełniam tutaj błędu, Chińczyk grając w ścisłej czołówce światowej nie przegrał stu kolejnych partii. Nie przeszkodziło mu w tym nawet złamanie biodra po upadku na rowerze, które zdarzyło mu się na jednym z turniejów. Nie jest to rekord świata, ale nikt z rekordzistów nawet nie zbliżył się do poziomu na którym gra Ding. I właśnie to, nie mecz C-C jest jak dla mnie tym, co jest historyczne. Bo to co właśnie teraz robią Chińczycy może na zawsze zapisac się w historii szachów. Od dawna mówiło się w końcu, że Chińczycy zdominują ten sport. W szachach kobiecych mieli już dawno temu mistrzynię świata (Jun Xie), ale u mężczyzn mieli olbrzymią stratę do Rosjan czy innych krajów post-ZSRR, nie mieli nawet takiego zawodnika, jak miały Indie. Bu Xianghzi, Wang Yue, Wang Hao - to miała być generacja tych Chińczyków, co zamieszają w czołówce. I co? I nic, nie zamieszali. Dotarli do czołówki, są świetnymi zawodnikami, ale nie są zawodnikami, którzy kiedykolwiek zagrozili wejściem na stałe do czołowej dziesiątki. Zaczynałem już sam podejrzewać, że te zapowiedzi o przyszłości chińskich szachów są nieco na wyrost. Cóż, może jednak w końcu się sprawdzą. Dużo na to wskazuje.
Ding Liren jest pierwszym chińskim szachistą, który przekroczył próg 2800 (czyli próg absolutnej światowej czołówki), obecnie w ranking live ma 2816 - zaledwie kilkanaście oczek mniej niż Carlsen czy Caruana. Jest dosyć młody (w wieku Caruany, dwa lata młodszy od Carlsena) i zdecydowanie wygląda na takiego, kto na razie się nie zatrzymuje. A za nim idą kolejni. Ów Ye Yangyui, młodszy od niego o dwa lata, Wei Yi - 19 latek który walczy z naszym Janem Krzysztofem Duda o miano najlepszego zawodnika młodego pokolenia. A obecymi mistrzami olimpijskimi w obu kategoriach już Chińczycy są. Mimo iż na olimpiadzie nie grała bezapelacyjnie najlepsza zawodniczka na świecie - Hou Yifan.
Ragnarokk - Dzisiaj rozpoczyna się mecz o Mistrzostwo Świata Carlsen - Caruana. Norwe...

źródło: comment_rPuHOT4LjggmxWtfr7GVm2eJ16I1bZ0n.jpg

Pobierz
W Schenzen 12/12. Ciekawe czy 30/30 :P
A Ding zaraz będzie miał 100 kolejnych partii bez porażki. Ktoś wie jaki jest rekord?

Wczorajszy wpis ( https://www.wykop.pl/wpis/36483295/od-dawna-zbieram-sie-do-napisania-kilku-slow-o-sza/ ) zaskoczył mnie pozytywnym przyjęciem, więc postaram się zmobilizować i znaleźć czas na kolejne części wkrótce. Na przykład gdy będą wolne dni w meczu C-C. Myślę, że będzie to kilka wpisów w których poruszę takie tematy:

* Jak różnice biologiczne i różnice społeczne wpływają na średni poziom szachów kobiecych
Od dawna zbieram się do napisania kilku słów o szachach kobiecych. Ogólnie jest to temat rzeka, i to znając internety zmieni się w rzekę mętną i brudną, dlatego dość opornie mi to idzie. Zacznę zatem od tematu bardziej ogólnego - poziomu szachów. Bo żeby mówić o rzeczywistych poziomach, trzeba mieć jakieś porównanie. Są sporty, gdzie to dość łatwo ocenić, są sporty gdzie rankingi są mniej wiarygodne. Są dyscypliny, gdzie twoim poziomem jest
Ragnarokk - Od dawna zbieram się do napisania kilku słów o szachach kobiecych. Ogólni...

źródło: comment_E48F14gmOHkoHVCA4iWt1obpsqbb0hHs.jpg

Pobierz
Wczoraj po przeczytaniu komentarza do pewnego wpisu i zobaczeniu liczby plusów przy czymś, co jest raczej niczym więcej jak wyobraźnią autora, zrozumiałem, że moja praca tutaj nie jest skończona i muszę kontynuować swoją serię. :) Dziś będzie coś, co może się i faktycznie wam przydać - czyli o sprzęcie.

Na początku cała sprawa może się wydawać banalna. Co w tym skomplikowanego - szachownica, 32 figury, jakiś zegar, chwatit. No nie do końca. Choć wiadomo, że taka jest logika za szachami, jednak sprzęt musi także uwzględniać warunki, w jakich będzie używany. Co może się wydawać niespodziewane, najbardziej kluczową kwestią jest dobór szachownicy - jako największego i najmniej poręcznego elementu. Ogólnie można szachy podzielić na trzy kategorie:
- szachy turniejowe
- szachy treningowe
- szachy
Refleks szachisty - prawda czy mit?

Zwrot "refleks szachisty" jest chyba stwierdzeniem związanym z królewską gra najczęściej używanym poza światem szachowym (konkurować mogą z nim chyba tylko "piłkarskie szachy"). Jak jednak ów przysłowiowy refleks ma się do rzeczywistości? Moim zdaniem dość nijak i raczej jest odwrotnie, ale to wszystko też zależy od tego, jak ów zwrot interpretujemy.
Szachy najczęściej nie są grą, w której wymagany jest olbrzymi refleks. To nie F1, tenis czy squash, gdzie każdą decyzje musisz podejmować w ułamek sekundy, czy wręcz przewidywać co się wydarzy. Owszem, w sporadycznych przypadkach zdarza się, że i trzeba szybko #!$%@?ć ręką - bo czas się kończy, ale to raczej domena partii towarzyskich czy bulletów przez internet. Ale w większości partii, nawet rozgrywanych trybem przyspieszonym, ma się zawsze przynajmniej kilka sekund na ruch. Kilka sekund zaś to czas, w którym niektórzy zawodnicy przebiegną 50 metrów, tenisiści odbiją 2 piłki z różnych stron kortu a zawodnik F1 weźmie dwa zakręty. W obecnych czasach przy zegarach elektronicznych i dodawaniu czasu nie ma też już sytuacji jak kiedyś, że zawodników musiał zagrać kilkanaście błyskawicznych posunięć - nie wiedząc do tego dokładnie, czy ma jeszcze kilkadziesiąt czy kilkanaście sekund na zegarze. Teraz widać co do sekundy ile czasu zostało, dodawanie czasu po każdym posunięciu powoduje zaś, że niemożliwa jest sytuacja, że zawodnik ma sekundę na ruch. Drugą stroną medalu jest to, że szachy przyspieszyły, i to znacznie. Szachy szybkie od dawna uważane są za pełnoprawne, mają juz swój oficjalny ranking, szachy klasyczne też są dużo szybsze niż kiedyś (nie mówiąc już nawet o odkładaniu partii). Więc nauka szybszego grania jest obecnie coraz bardziej istotna, zwłaszcza że w dużej liczbie turniejów mamy już dobrywki w tempie przyspieszonym.
Dlaczego zatem uważam, że mówienie o "refleksie szachisty" jest bezrefleksyjne? Bo dotyczy ono najczęściej tego, co akurat szachiści mają dobrę - prędkość podejmowania decyzji. W takiej partii kilka lub kilkanaście razy podejmuje się jakieś istotne decyzje i nie ma się na to zbyt dużego czasu - nie można rozkminiać piędziesiąt razy wady i zalety, bo czas się skończy. Siadamy, myślimy, po pięciu minutach podejmujemy decyzje. Koniec, kropka, nie cofniesz ruchu. Kiedyś czytałem o badaniach, że ludzie grający w gry komputerowe lepiej radzą sobie w pracy, bo właśnie uczą się podejmować szybkie decyzje. Tak samo moim zdaniem jest w szachach.

No
@Akwer:
Tu zależność jest prosta (a przynajmniej była, bo to chyba wymarło w młodszym pokoleniu) - za gówniaka jak jeździło się po turniejach i mieszkało po jakichś ośrodkach i akademikach to ping-pong często był najprostszą rozrywką. Teraz każdy ma komputer, więc pewnie nie jest tak popularne.
  • Odpowiedz
Szybkie remisy - rak szachów czy normalna kolej rzeczy?

Szybkie remisy. Zawodnicy ledwo co usiedli do partii, odegrali z głowy teorie, podali sobie ręce i poszli do domu spać. Albo pić, Albo cokolwiek innego. Znaleźli sposób aby zdenerwować kibiców [POKAŻ ZDJĘCIA!]. Tylko czy na pewno?

Ogólnie w tej historii powinniśmy cofnąć się do dawnych lat - sześćdziesiątych, siedemdziesiątych. Turnieje superarcymistrzowskie, mecze o Mistrzostwo Świata. Czy wtedy nie było szybkich remisów? Były, i to w dużej liczbie. Ale ludzie nie protestowali (no, może w przypadku meczu Karpow-Kasparow, przedłużanego remisami do usranej śmierci) - z jednego prostego powodu. Ludzie nie oglądali wtedy szachów na żywo. Owszem, na turnieje przeychodzili goście, ale nigdy nie było ich wielu. Większość partii przeglądało się wówczas z informatorów i biuletynów, wydawanych dni, tygodnie czy miesiące po partii. I wówczas nikomu te remisy raczej nie mogły przeszkadzać - bo jak ktoś dostawał 50 partii, to nawet jak 20 z nich skończyło się szybkim remisem, to pozostałe 30 nie - i było co przez tydzień oglądać.
Szybkie remisy stały się problemem dopiero w ostatnich dekadach. Dlaczego - dwa powody. Pierwszym są transmisje internetowe. Kibice nie dostają partii po miesiącu, nie znają wyniku partii zanim nie zaczną ją śledzić. Widzą ją na żywo i chcą krwi. Dla takich ludzi szybki remis jest rozczarowujący jak otwieranie lodówki przez studentów. Drugim powodem są zaś sponsorzy. Dadzą pieniądze by zawodnicy walczyli, a potem przychodzą na sale gry w godzinę po starcie rundy i widzą, że połowa zawodników już nie gra. Taki sponsor może już więcej kasy nie dać. Dlatego też w ostatnich latach wprowadzono przepis, o niemożności zaproponowania remisu przed 30-tym posunięciem (można ten przepis znieść, albo przedłużać, 30 ruchów jest defaultem i standardem). Ogólnie rozwiązuje ten przepis powyższe problemy i w teorii jest bardzo dobry. Niestety w praktyce jak to w praktyce - bywa różnie.
@Ragnarokk: jest to problem u młodych zawodników. Jak to kiedyś słyszałem, skoro jest remis to dojdź do remisowej końcówki lub przegraj i się czegoś naucz. Uczy to grania "na czas" gdy ma się przewagę czasową, liczenia itd.
Chyba, że pozycja jest statyczna / zamknięta i nie ma opcji "ruszenia" pozycji lub widzimy, że tylko przeciwnik może coś próbować "przełamać" pozycję a my nie.
  • Odpowiedz
Wracamy po nieco dłuższe przerwie, a inspirację do tematu dał @Akwer :)

Gdzie grywa się w szachy?

Każdy sport jest w jednych krajach popularniejszy, w innych mniej. Tak jak skokami narciarskimi mało kto poza Europą się jara, tak jak krykietem mało kto poza byłymi częściami imperium brytyjskiego, tak i szachy w niektórych rejonach są mniej popularne, w innych bardziej. Do tego inaczej jest w kwestii szachów męskich, inaczej zaś w szachach kobiecych.
@FarmazonowyMsciciel:
Jak to mówią - są kłamstwa, duże kłamstwa i statystyka. :)
Rankingi i tytuły są w dużej mierze skorelowane z zamożnością państwa. Nikt nie będzie mówił, że Niemcy są ogólnie lepsi od Ormian, a w liczbach ich niszczą - ba, nawet Polska ich niszczy.

Aczkolwiek fajne wizualizację i wykresy, a i autor ich jest bardzo fajnym człowiekiem z którym wiele razy grałem :)
  • Odpowiedz
Kilka słów o tytułach szachowych.
Tak a propos komentarza o Karjakinie i jego tytule arcymistrzowskim ( http://www.wykop.pl/wpis/23233783/w-ramach-ciekawostki-szachowej-sergiej-karjakin-uz/ ) uznałem, że warto napisać kilka zdań o tytułach, rankingach i ogólnie tego typu zabawach. Nie mówię o żadych zwycięstwach w turniejach, mistrzostwach itp, ale tylko o tytułachszachowych. Z góry przepraszam, jeśli coś sie zmieniło od czasów, kiedy grywałem, wydaje mi się, że nie, ale na 100% w przypadku niższych kategorii to nie wiem.

Zacznijmy od tego, że istnieją dwa równoległe sytemy tytułów - międzynarodowy i polski. Są one czasem zbieżne, ale nie zawsze. Kategorie krajowe to zasadniczo jeszcze zaszłość po dawnych czasach, ale w kategoriach juniorskich są używane do dziś. Międzynarodowy sytem miał zawsze 6 tytułów (po 3 na płeć), ostatnio dorzucili jeszcze jeden nowy - czyli łącznie mamy 8 możlwiwych. Jest to arcymistrz(yni), mistrz międzynarodowy, mistrz FIDE i nowy tytuł ("nowy", jest już 15 lat) - czyli CM - odpowiednik naszego kandydata na mistrza. Polski system jest podobny. Arcymistrz -> mistrz -> kandydat na mistrza -> I -> II -> III -> IV -> V - bez kategorii. Także z podzialem na płeć.

Zacznijmy od międzynarodowych tytułów. CM - tutaj wymagany jest tylko ranking. Przekraczasz 2200, możesz kupić. FM (mistrz FIDE) - tak samo, ranking 2300. Dodatkowo można było dostawać ten tytuł automatem za wygranie jakichś mistrzostw juniorskich. IM (mistrz międzynarodowy) - tutaj jest więcej zabawy. Tutaj ranking 2400, choć jest wymagany, nie jest jedynym kryterium. Trzeba zrobić trzy normy na ten tytuł - łacznie z minimum 27 partii (czyli najczęściej to 3x9). Co trzeba zrobić, by mieć normę? Tu też trzeba trochę zasad spełnić - trzeba zagrać w turnieju z przynajmniej trzema zawodnikami z tytułem IM lub wyżej. Trzeba też mieć jako przeciwników zawodników z trzech różnych federacji. No i trzeba zrobić wynik rankingowy ponad 2450. Jest tu mnóstwo wyjątków i kruczków, sam ich tak dobrze nie znam i nie są tak istotne. Podobnie jest z tytułem arcymistrza - tutaj też są trzy normy, wynik rankingowy normy to 2600, ranking potrzebny to zaś 2500. W 9/10 przypadkach problemem są normy, nie ranking.
  • 1
@Ragnarokk Nic pewnie ;) Gość się tytułuje tak jak mu się bardziej podoba. Na chessarbiter widziałem że ludzie jeżeli mają, to raczej podają tytuł międzynarodowy. Chyba bardziej profesjonalnie wygląda ;) Ale w końcu to tylko tytuł, nic sam z siebie nie daje ani nic nie oznacza.
  • Odpowiedz
  • 1
@Ragnarokk A co z nim zrobili? ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°) (mówisz o rankingu FIDE? bo polska federacja chyba nie ma stricte rankingu, tylko kategorie, czyż nie?)
  • Odpowiedz
Przeglądac trochę dane historyczne pod kątem komentarzy do wpisu sprzed godziny natrafiłem na dane historyczne z MP juniorów. I stwierdziłem, że zaspamuję tag raz jeszcze

Tutaj są wyniki MP do lat 10 sprzed 14 lat:
1 I Zbigniew Strzemiecki
2 I Dariusz Świercz
3 III Daniel Sadzikowski
@piotrb:
Pojedynczy gracze. Zależy też, jak później. Bo jeśli jako później liczymy 15+ to po przejrzeniu listy to do 96 jestem pewny że zaczęli wcześniej, pozostałych czterech nie znam, a teraz by przeglądać dane na FIDE trzeba zakładać konto, więc niech się gonią. :)
Z takich zawodników, co zupełnie nie liczyli się w niższych grupach juniorskich, a potem stali się bardzo solidnymi graczami to kojarzę trzech, Pioruna, Czakona i Paklezę.
  • Odpowiedz