Aktywne Wpisy
Adamfabiarz +30
Jednak kolejne auto Octavia, a nie Scala, bo nie dam rady bez bagażnika min. 500 L, a optymalnie >525 L.
Wyszło 144 750 zł za optymalną dla mnie konfigurację. Na razie nie ma to większego znaczenia, bo kupię kolejne auto albo jak pierw wyjadę Fabię Kombi do 500 tys. km (na razie przebieg 84 tys. km po 25 miesiącach) lub ewentualnie wcześniej uda mi się stać potężnym CEO, ale to też zajmie parę lat. Więc cena jeszcze się zmieni za kolejne parę lat, albo i za ok. 10 lat. Ale chcę mieć porównanie jak cena się zmieniała w stosunku do inflacji, zarobków, itp.
Na tą chwilę Octavia wychodzi 2x drożej niż dałem za aktualne auto w 2022 (68 tys. = wg wartości pieniądza na 2024 byłoby to 72,5 tys.). Więc taka Octavia to już naprawdę będzie takim prezesowskim autem do trzymania przeze mnie przez kolejne 20 lat.
Opcje wybrane do auta w linku oraz w 2 komentarzach pod wpisem
Wyszło 144 750 zł za optymalną dla mnie konfigurację. Na razie nie ma to większego znaczenia, bo kupię kolejne auto albo jak pierw wyjadę Fabię Kombi do 500 tys. km (na razie przebieg 84 tys. km po 25 miesiącach) lub ewentualnie wcześniej uda mi się stać potężnym CEO, ale to też zajmie parę lat. Więc cena jeszcze się zmieni za kolejne parę lat, albo i za ok. 10 lat. Ale chcę mieć porównanie jak cena się zmieniała w stosunku do inflacji, zarobków, itp.
Na tą chwilę Octavia wychodzi 2x drożej niż dałem za aktualne auto w 2022 (68 tys. = wg wartości pieniądza na 2024 byłoby to 72,5 tys.). Więc taka Octavia to już naprawdę będzie takim prezesowskim autem do trzymania przeze mnie przez kolejne 20 lat.
Opcje wybrane do auta w linku oraz w 2 komentarzach pod wpisem
GratisLPG +409
Otóż nie tym razem.
Czas jest historyczny. Nie dlatego, że nadchodzi mecz o MŚ. Takich meczów było mnóstwo, był dwa lata temu, będzie za dwa lata. Jak wygra jeden czy drugi, nic się w większym kontekście nie zmieni. Może przegrana Carlsena by go znów zmobilizowała i dała motywacje - nie wiem. Ale to nie jest istotne. Jak dla mnie dużo bardziej istotne jest to, co dzieje się teraz na drugiej stronie świata. W chińskim Shenzhen odbywa się obecnie silny turniej kołowy z udziałem 6 arcymistrzów z czołówki światowej. Gra tam też dwóch zawodników Państwa Środka - Ding Liren i Ye Yangyi. Dziś pierwszy z nich rozgrywa swoją partię z Girim i wedle wszystkich znaków na niebie i ziemi będzie to jego setna partia bez porażki. Tak, nie popełniam tutaj błędu, Chińczyk grając w ścisłej czołówce światowej nie przegrał stu kolejnych partii. Nie przeszkodziło mu w tym nawet złamanie biodra po upadku na rowerze, które zdarzyło mu się na jednym z turniejów. Nie jest to rekord świata, ale nikt z rekordzistów nawet nie zbliżył się do poziomu na którym gra Ding. I właśnie to, nie mecz C-C jest jak dla mnie tym, co jest historyczne. Bo to co właśnie teraz robią Chińczycy może na zawsze zapisac się w historii szachów. Od dawna mówiło się w końcu, że Chińczycy zdominują ten sport. W szachach kobiecych mieli już dawno temu mistrzynię świata (Jun Xie), ale u mężczyzn mieli olbrzymią stratę do Rosjan czy innych krajów post-ZSRR, nie mieli nawet takiego zawodnika, jak miały Indie. Bu Xianghzi, Wang Yue, Wang Hao - to miała być generacja tych Chińczyków, co zamieszają w czołówce. I co? I nic, nie zamieszali. Dotarli do czołówki, są świetnymi zawodnikami, ale nie są zawodnikami, którzy kiedykolwiek zagrozili wejściem na stałe do czołowej dziesiątki. Zaczynałem już sam podejrzewać, że te zapowiedzi o przyszłości chińskich szachów są nieco na wyrost. Cóż, może jednak w końcu się sprawdzą. Dużo na to wskazuje.
Ding Liren jest pierwszym chińskim szachistą, który przekroczył próg 2800 (czyli próg absolutnej światowej czołówki), obecnie w ranking live ma 2816 - zaledwie kilkanaście oczek mniej niż Carlsen czy Caruana. Jest dosyć młody (w wieku Caruany, dwa lata młodszy od Carlsena) i zdecydowanie wygląda na takiego, kto na razie się nie zatrzymuje. A za nim idą kolejni. Ów Ye Yangyui, młodszy od niego o dwa lata, Wei Yi - 19 latek który walczy z naszym Janem Krzysztofem Duda o miano najlepszego zawodnika młodego pokolenia. A obecymi mistrzami olimpijskimi w obu kategoriach już Chińczycy są. Mimo iż na olimpiadzie nie grała bezapelacyjnie najlepsza zawodniczka na świecie - Hou Yifan.
Rosjanie tkwią w marazmie wybitnej przeciętności (tj, ich zawodnicy dochodzą i odbijąją się od pozycji ok. 20), Indie, o których tez mówiono że są krajem z przyszłością mają podobnie. W czołówce kręci się kilku graczy z zachodu, kilku zawodników starej daty. A Chiny napierają. Nie powiem, że na pewno będą mieli mistrza świata kiedyś. Carlsen to wciąż Carlsen, być może największy talent w historii tego sportu. Zawodnicy z USA, Vachier, Aronian czy Mamedjarow nie odpuszczą i nie raz jeszcze złoją skórę rywalom. Ale jeśli miałbym obstawiać, to myślę że w 2025 Chińczyk bedzie na szachowym tronie. Albo Polak :)
#szachy #ciekawostkiszachowe
PS.
Dziś dzień dla kibica szachów wymarzony. Start meczu o MS w szachach. MŚ Kobiet. Kołówka w Shenzhen. Będzie dziś gorący tag :)
Na tej fotce Ding wygląda jak mój sąsiad, który wieczorem, tradycyjnie w klapeczkach (nieważne, czy lato, czy zima), wychodzi przed klatkę na fajka. Muszę zagadać, może to on?
Żeby było ciekawiej, mam dwóch kumpli, którzy są przesuniętymi w czasie sobowtórami: jeden wygląda jak młodszy o 20 lat Anand, drugi, jak Caruana za 10 lat.
Z drugiej storny - co
Ja w So akurat nigdy nie wierzyłem, mimo że miał ten okres świetnej gry. A Dinga bardziej wierzę. Zresztą jak nie Ding to jest paru innych za jego plecami.
Zobaczymy, ja planuje do 2025 jeszcze żyć :)
Partia trwa 3-5 godzin. Grają partię dziennie, dzień przerwy po każdych dwóch partiach. Chyba :P
Grają o 16:00 naszego czasu.
Co do książek, to na tym poziomie byłem bardzo dawno temu, więcj nie jestem na bieżąco. Ale jak spytasz pod tagiem, to Ci doradzą.