Urządzenia, wyczuły temperaturę ciała oraz tętno i oddech 2 metry od miejsca, w którym znajdują się ratownicy

Rozpoczyna się najbardziej niebezpieczny i krytyczny etap akcji poszukiwawczo-ratowniczej – wyciągnięcie dziecka spod gruzowiska. Chilijscy ratownicy potwierdzają, że serce poszukiwanej osoby nadal bije, choć słabo. Na miejscu znajduje się karetka Czerwonego Krzyża.

Po 30.dniach od wybuchu Chilijscy ratownicy natrafili na ślady życia - zidentyfikowali dzwieki podobne do cyklu oddechowego. Akcja ratunkowa trwa.

"Libańska armia znalazła 4,35 tony azotanu amonu w pobliżu wjazdu do portu w Bejrucie" - poinformowała w czwartek państwowa agencja NNA. 4 sierpnia w bejruckim porcie doszło do potężnej eksplozji spowodowanej przez tę silnie wybuchową substancję.

Liczba ofiar śmiertelnych eksplozji w stolicy Libanu 4 sierpnia wzrosła do 190. 6500 osób jest rannych, trzy osoby zaginęły - podało libańskie ministerstwo zdrowia.

Telewizja Sky News poinformowała, że wokół miejsca eksplozji w Bejrucie odkryto podejrzane tunele i podziemne przejścia, co doprowadziło niektórych do przekonania, że gigantyczny wybuch w porcie nie był zwykłym wypadkiem, ale że „wypadek” mógł wymagać pomocy z zewnątrz.

Np. statek Kraszewski z 20 tysiącami ton już dwa tygodnie czeka na redzie hinduskiego portu. Około 2700 ton potencjalnie silnie wybuchowego azotanu amonu składowanych jest w porcie stolicy Senegalu, Dakarze.

Senegalscy urzędnicy zwrócili się z prośbą o usunięcie z portu w Dakarze 2,7 tys. saletry amonowej, która docelowo ma zostać przetransportowana do Mali. To właśnie ta substancja była przyczyną potężnej eksplozji, do której doszło 4 sierpnia w Bejrucie.

W okolice bejruckiego portu przyjeżdżają dziś Libańczycy z całego kraju. Panuje tam bardzo przejmująca atmosfera. Oni przyjeżdżają tam, tak jak się przyjeżdża na cmentarz. Palą znicze, modlą się, nie dowierzają, jak patrzą na skalę zniszczeń

Agenci amerykańskiego Federalnego Biura Śledczego na prośbę władz Libanu pomogą w ustaleniu przyczyn eksplozji która zniszczyła port w Bejrucie.

Pamela nie wahała się ani chwili. Podbiegła do inkubatorów ustawionych w zniszczonej przez wybuch sali i chwyciła trójkę wcześniaków. Ważyły po niecałe dwa kilo. Wiedziała, że w każdej chwili mogą umrzeć na jej rękach. Ale nie miała wyjścia. Wtedy jedynym celem było znalezienie...