Wchodzę na stacje, płace za paliwo, Jakis gość schyla się do moich nóg, podnosi 5 zł i pyta kogo to, uprzejmie go informuje ze to chyba moje( nie bylem pewien ale przed wejściem na stacje miałem w kieszeni 5 zl w którejś kieszeni). On mówi ze jeśli to chyba moje to on to do kasy odda. Ja oczy jak pięciozłotówki, #!$%@? na twarzy ale nie będę się pluł o 5 zł dopóki
Napiszę Wam takie krótkie #coolstory i #chwalesie - wchodzę do Biedry, zaczepia mnie menel taki przegryw życia już na maksa, twarz powykrzywiana, zarośnięta, bezzębna, ledwo pociąga nogami. Pyta czy mam zapałki (obstawiałem, że zapyta o kasę). Nie palę więc nie mam i nie zwalniając kroku poszedłem dalej. Po chwili między półkami trochę mi się dziwnie zrobiło, że go potraktowałem jak powietrze. Wziąłem dodatkowe 2 buły, parówy, butelkę wody i zapalniczkę. Po wyjściu
pomagają tylko ci co mają taką potrzebę

@barbapapa: No i trzeba było tak od razu, a nie, że musimy.
Nie mam problemu z pomaganiem komuś, kto rzeczywiście z tej pomocy skorzysta. Ale pijaczek i tak zostanie pijaczkiem i będzie żebrał do końca życia. A strasznie mnie dołuje, jeżeli dla kogoś się staram, a ten ktoś wyciera tym sobie tyłek i z powrotem oczekuje pomocy. Nie rozumiem postawy Syzyfów zbawców świata, stąd
  • Odpowiedz