@gitowka: O, to ja tak nigdy nie miałam. Ale za to mieszkałam z babcią w pokoju, którą bolało, że w weekend lubię pospać dłużej niż do 7 rano (bo ona od 4 już nie śpi!!) i tylko czekała aż pójdę do łazienki i jak wracałam, to już miałam pościelone łóżko lul. Jak mnie to denerwowało.
@urojony_uzurpator no i #!$%@? lepiej iść na parówe-party niż siedzieć samemu w piwnicy. nigdy tego #!$%@? nie rozumiałem, mam paru ziomeczków z którymi raz na jakiś czas się widze i zawsze przynajmniej jeden musi zapytać "a będą dupeczki?"
@noitakto: Wygląda jak demon z najniższych kręgów piekła Dantego. Dumny z siebie strażnik zacofania godzący we wszystkie zdobycze Oświecenia i europejskiej cywilizacji.
Takie małe podsumowanie nocy, dla tych co wstali albo się budzą Strzelectwo: - Aneta Stankiewicz zakończyła eliminacje karabinu pneumatycznego na 15. pozycji z wynikiem 626.8. Do wywalczenia miejsca w najlepszej ósemce reprezentantce Polski zabrakło 1.7 punktu. Szermierka: - Aleksandra Jarecka i Renata Knapik-Miazga awansowały do 1/8, Ewa Trzebińska odpadła. Walki naszych w 1/8 o 06:35 oraz 07:05 Wioślarstwo: - przeciętny występ, biorąc pod uwagę, że startujące męskie osady były typowane jako jedni z faworytów do medali. Dwójka podwójna wagi lekkiej mężczyzn i czwórka bez sternika mężczyzn zajęły trzecie miejsce w swoich biegach eliminacyjnych, a czwórka bez sternika kobiet ostatnie miejsce i wszystkie osady o awans do finałów będą musiały walczyć w potężnych repasażach (Darek Szpakowski lubi to) Koszykówka 3x3: Polacy przegrali z Łotwą 14:21 Boks: Karolina Koszewska wygrała w pojedynku z Uzbeczką – Szachnozą Junusową i awansowała do 1/8 finału, kolejna runda
@przemo25osw @pasztetztrupa Właśnie to mnie rozwala u nas w kraju takie niepotrzebne lecenie w #!$%@?, gra pozorów i brak normalnej komunikacji. Jak szukałem pracy to po rozmowach często słyszałem tekst w stylu "damy informację zwrotną do dnia xx niezależnie od wyniku rekrutacji" po czym cisza. Tak mnie to zaczeło #!$%@?ć, że kilka dni po podanej dacie dzwoniłem do tych #!$%@? rekruterów żeby ich #!$%@?ć za lecenie w #!$%@?. Co ciekawe
Moja mama prawdopodobnie nie dożyje końca tygodnia. Ale po co ja w ogóle o tym piszę? Odkryłem ostatnio że dużo łatwiej jest mi przeprocesować własne myśli kiedy przelewam je na ekran komputera. Mogę je zobaczyć z boku, ocenić, odsiać niepotrzebne a podkreślić te najważniejsze, najszczersze a przede wszystkim sensowne. Kiedyś się długo spierałem z przyjacielem o tym dla kogo twórca tworzy, dla siebie czy dla innych. Teraz już wiem że miał rację i tworzymy przede wszystkim dla Siebie. Ale jednak to czytasz a ja piszę też z myślą o Tobie, a zatem po co miałbyś to czytać dalej? Być może w wielkim gąszczu rzeczy nieważnych, w których i ja lubuję się marnotrawić to co napiszę okaże się jakkolwiek wartościowe lub ważne. Jest na pewno ważne dla mnie a to już przynajmniej jedna osoba. Może i ja jestem ważny dla Ciebie, a może moje odczucia będą ważne dla Ciebie dlatego że sam będziesz, jesteś albo byłeś w takiej sytuacji. W końcu każdy ma matkę.
Moja mama ma raka płuc. Zdiagnozowano u niej chorobę ponad 1,5 roku temu. Po krótkiej walce lekarze z Warszawy, z której pochodzimy, stwierdzili że nic więcej nie da się zrobić. Uznali że nie ma skutecznej terapii a chemioterapia raczej nie pomoże a może zaszkodzić. Więc zostaje umieranie. Ale mój tata jest bardzo uczynną, serdeczną, lojalną i lubianą osobą. A dla wielu osobistością. I podczas jednej z wizyt w kościele na starym mieście natrafił na Swojego znajomego lekarza z którym nie widzieli się wiele lat ale darzyli się ogromną sympatią. Znajomy lekarz oburzył się strasznie na wieść o decyzji lekarza prowadzącego z Warszawy. I nalegał na wizytę w centrum onkologii w Radomiu gdzie miał znajomych. Lekarze z Radomia poprosili o wyniki badań, zebrali konsylium, naradzili się, zbadali co jeszcze było do zbadania i wspólnie zadecydowali że decyzja lekarzy Warszawskich była niedorzeczna a chemioterapia jest oczywistym, koniecznym wyborem. I tak przez ponad rok mama jeździła na chemioterapię do Radomia. Przedłużając Swoje życie i dając wszystkim nam nadzieję. Mój tata do dziś tamto spotkanie uważa za cud, w czym się trochę nie zgadzamy. Myślę że bóg nie działa w ten sposób, chociaż i tutaj zadziałał w pewien sposób. Według mnie bóg nie sprawia że dwie osoby na Siebie trafią na ulicy. Ale sprawia że mój tata postępując przez większość Swojego życia na jego obraz – kiedy już trafił na tą osobę to już dawno zasłużył na jej życzliwość i pomoc. Jeżeli tak zdefiniujemy cud – to ok, wtedy to i dla mnie jest cud. Warto tutaj wspomnieć że rokowania dla typu nowotworu mamy to przeżywalność 20% powyżej 1 roku. Więc nawet jeżeli mama umrze za chwilę w sąsiednim pokoju, to już i tak osiągnęła mocno ponadprzeciętny wynik.
Chemioterapia dawała bardzo pozytywne rezultaty, pierwsze badanie kontrolne wykazało że guzy nie zwiększają się. A kolejne już wykazywały regres. Jednak wszystko popsuło się w marcu. Chemioterapia chociaż skutecznie walczyła z rakiem to ze swej natury również z resztą ciała mamy. Jak już teraz wiemy mocno przyśpieszyła wczesną osteoporozę. Która w rezultacie uszkodziła mamie 7 kręgów. Od tamtej pory nie mogliśmy kontynuować chemioterapii a mama zaczęła większość życia spędzać w łóżku. Początkowo mogła jeszcze chodzić w specjalnym gorsecie usztywniającym, później konieczny był wózek, a ostatnie tygodnie wstawanie było ograniczone tylko do konieczności.
@Mirkosoft: eh Mirek, współczuję. moja była chora na raka żołądka. jakoś to szło, rok wytrzymała. wydawało się, że będzie okej. poszedłem na imprezę, wesoło, wróciłem pijany do domu i usłyszałem od ojca, że matka nie żyje. usłyszałem to po pijaku.
byłem w takim szoku, że zrobiło mi się słabo i poszedłem spać. mama leżała martwa w pokoju obok. jak wytrzeźwiałem, już jej nie było.
ostatnie, co do niej powiedziałem to "spoooko, mamo kurna, poradzę sobie, zawsze sobie
#tokio2020